Czas na chwilę oderwać się od słodkiego power metalu, klasycznego heavy metalu czy przebojowego hard rocka. Na scenę powraca bowiem szwajcarski Coroner – zespół, który w latach 80. i 90. zyskał miano jednego z najbardziej ambitnych przedstawicieli technicznego thrash metalu z progresywnym zacięciem. Po rozwiązaniu działalności w 1996 roku i reaktywacji w 2010, grupa wreszcie powróciła z nowym albumem – „Dissonance Theory”, wydanym 17 października nakładem Century Media Records.
Na ten krążek przyszło czekać aż 34 lata – i to naprawdę robi wrażenie. Co jednak najważniejsze, Coroner nie próbuje na siłę cofnąć się w czasie. Zespół brzmi świeżo, nowocześnie i z pomysłem. „Dissonance Theory” to płyta dojrzała, intrygująca i pobudzająca zmysły. Pełna połamanych melodii, złożonych partii gitarowych i niespodziewanych zwrotów. To album, który wymaga czasu – z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa się nowe niuanse i muzyczne smaczki.
Okładka utrzymana w mrocznej stylistyce przywodzi na myśl wydawnictwa doom metalowe, a sam klimat płyty momentami zahacza o tę estetykę. Thrash metal stanowi trzon brzmienia, ale nie brakuje tu progresywnych wędrówek i eksperymentów. Dzięki temu album oferuje bogate i niepowtarzalne wrażenia.
Imponuje również forma muzyków. Ron Royce jako basista i wokalista wciąż brzmi agresywnie, pewnie i charyzmatycznie – idealny głos do tego rodzaju grania. Tommy T. Baron, odpowiedzialny za partie gitarowe, zachwyca różnorodnością i emocjonalnym podejściem. Jego riffy i solówki pulsują klimatem, a każdy utwór ma własny charakter. Mroczna oprawa graficzna oraz ponure, gęste brzmienie dopełniają spójnego obrazu całości.
Album trwa 47 minut i jest prawdziwą podróżą po świecie dźwięków – pełną napięcia i emocji. Po klimatycznym wstępie następuje pierwsze uderzenie: „Consequence”, w którym czuć techniczny, zadziorny thrash metal w najlepszym wydaniu. Energia, precyzja i dzikość – to Coroner, jakiego pamiętamy.
Z kolei „Sacrificial Lamb” rozpoczyna się niemal rockowo, by z czasem zanurzyć się w mrok i progresywną głębię. Narastające napięcie, ciężar i porywające solówki tworzą niezwykłą aurę. W „Crisium Bound” początkowa tajemniczość przeradza się w pełen agresji, nowoczesny atak – dowód, że zespół potrafi połączyć współczesność z własnymi korzeniami.
Więcej energii i chwytliwych melodii przynosi „Symmetry”, utwór-singiel promujący płytę. To połączenie thrashowej dynamiki z przebojowością i pasją. Band zaskakuje kreatywnością i nie popada w rutynę. „The Law” przynosi z kolei bardziej stonowane, rockowe brzmienia, utrzymane w mrocznej konwencji. Finał utworu zachwyca pomysłowością i energią.
„Transparent Eye” to pokaz technicznego kunsztu i dojrzałego podejścia do kompozycji – thrash metal z progresywną duszą, który można smakować w każdym detalu. Z kolei „Renewal”, utwór promujący album, powraca do rasowego thrashowego żywiołu. Płytę zamyka nastrojowy, złożony „Prolonging”, który stanowi idealne zwieńczenie tego muzycznego spektaklu.
Coroner udowadnia, że można tworzyć muzykę na poziomie Voivod czy Vektor, pozostając przy tym w pełni autentycznym. Zespół ma swój niepowtarzalny styl i własny świat. Na „Dissonance Theory” znajdziemy złożone melodie, finezyjne motywy gitarowe, zakręcone solówki i gęsty, mroczny klimat. Dla Coroner przebojowość nigdy nie była priorytetem – tu liczy się atmosfera, struktura i emocja.
To album, który za każdym razem odkrywa przed słuchaczem coś nowego. W tym roku nie pojawiła się druga tak intensywna, dojrzała i magnetyczna płyta. Coroner powrócił w wielkim stylu. Brawo.
Ocena 10/10

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz