niedziela, 26 października 2025

MEMORIES OF OLD - Never stop beliving (2025)

 

 

Debiutancki album Memories of Old był prawdziwą ucztą dla fanów symfonicznego power metalu w stylu Fellowship, Majestica czy Twilight Force. Świetną robotę wykonał wtedy Tommy Johansson, który nadał zespołowi wyjątkowego charakteru. Niestety, skład z tamtego okresu nie przetrwał próby czasu. W 2025 roku grupa powraca z nowym line-upem i nowym albumem — Never Stop Believing, wydanym 24 października nakładem Limb Music.


Z jednej strony zespół wciąż trzyma się jasno określonych ram gatunkowych i pozostaje wierny słodkiemu, symfonicznemu power metalowi, z drugiej jednak wyraźnie słychać spadek jakości. Muzyka zawarta na nowej płycie to bezpiecznie zagrany, przewidywalny power metal, który nie wyróżnia się niczym szczególnym. Całość brzmi zachowawczo, momentami wręcz sztampowo. Zespół sięga po sprawdzone patenty, ale niewiele z tego wynika – to solidna, lecz pozbawiona emocji zawartość.


Nowy wokalista, Noah Simmons, niestety nie do końca mnie przekonuje. Z jednej strony jego głos pasuje do tej słodkiej, bajkowej stylistyki, z drugiej jednak brakuje mu pazura i heavy metalowego zacięcia, które miał Tommy. W jego wokalu nie ma tej iskry, która potrafiła ożywić nawet prostsze kompozycje. Do składu dołączył również nowy gitarzysta, Wayne Dorman, który wraz z Billym Jeffsem serwuje nam poprawny, lecz oklepany i przewidywalny symfoniczny power metal. Partie gitarowe i solówki brzmią jak zlepek dobrze znanych zagrywek w stylu Rhapsody, Power Quest czy Twilight Force – brakuje w nich świeżości i własnych pomysłów. Szkoda.


Album trwa pełną godzinę, co zdecydowanie nie działa na jego korzyść. Otwiera go obowiązkowe intro, po którym pojawia się energiczny i przebojowy tytułowy utwór Never Stop Believing. To dobry start, dający sporo frajdy, choć wokal Simonsa raczej przeszkadza niż pomaga. Zbyt komercyjnie i nijako wypada Guardians of the Kingdom, który nie przekonuje ani aranżacją, ani melodią. Nieco mocniejszy riff przynosi Memories of Old, ale i tu brakuje tego, czego oczekuję od tej formacji.


Więcej energii i radości daje Fly Away Together, choć również daleko mu do ideału – schematyczna konstrukcja i brak polotu sprawiają, że utwór nie porywa. Dopiero Fire in the Night pokazuje, że zespół wciąż potrafi pisać chwytliwe, pełne życia piosenki – to radosny, klasyczny power metal, jakiego można było się po nich spodziewać. Niestety, ballada Life Begins Again i rozbudowany Journey to the Stars ponownie obniżają poziom, oferując mdłą i przewidywalną zawartość.


Coś tutaj zdecydowanie nie zagrało. Niby jest to wciąż power metal, ale pozbawiony wyrazu, momentami wręcz kiczowaty. Zespół trzyma się swojego stylu, jednak riffy i melodie są bez polotu, wtórne i mało angażujące. Brakuje świeżości, emocji i tego uroku, który towarzyszył debiutowi. W efekcie Never Stop Believing to album poprawny, ale nijaki — po prostu rozczarowujący.


Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz