poniedziałek, 14 maja 2012

TRANCE - Victory (1985)


Istotną rolę w niemieckim metalu i hard'n heavy odegrał bez wątpienia zespół TRANCE, który dzisiaj jest znany pod nazwą TRANCEMISSION kiedy to zespół w 1989 roku zmienił nazwę po tym jak miał kłopoty z wytwórnią. Jednak wróćmy do początku. Wszystko się zaczęło w roku 1977 kiedy to pod wpływem AC/DC, SCORPIONS został powołany do życia z inicjatywy Lothera Antoniego, który pełni funkcję zarówno gitarzysty jak i wokalisty, a także basisty Markusa Bergera. Po kilku demach i graniach na żywo przyszedł na czas debiutancki album w postaci „Break out” który ukazał się w roku 1982. Bardzo istotnym wydawnictwem tego zespołu jest bez wątpienia album numer trzy czyli „Victory” z 1985 roku. Muzycznie można tutaj wyłapać wpływy takich kapel jak SCORPIONS, AC/DC, GRAVESTONE, ACCEPT, FAITHFUL BREATH, czy też KROKUS, PRETTY MAIDS. Tak jest aspekt wtórności i zespół brzmi jak wiele innych niemieckich kapel lat 80, a pod względem formy przekazu, lekkości i przebojowego charakteru wyprzedza wiele przeciętnych lub tylko solidnych kapel. Do tego sama forma wykonania, czy też pomysł na melodie i gitarowe motywy, czy też właśnie zdolności muzyków i można mówić o świetnym krążku, który powinien rozgrzać serce każdego metalowca, który czuje zwłaszcza ogromny sentyment do starej szkoły grania.

Fenomen tej płyty należy doszukiwać się nie tyle w mocnym i soczystym brzmieniu, ale zwłaszcza w przemyślanym i starannie wyselekcjonowanym materiale, który charakteryzuje się ową równością i lekkością. Najważniejszą cechą to jest wypchanie całej zawartości samymi przebojami. Wszystko zaczyna się od rytmicznego „Night is On” który jest mieszanka wcześniej wspomnianych kapel, ale najwięcej w tym wszystkim niemieckiego mechanizmu. I właściwie każda z kompozycji ma podobny, przebojowy charakter. „We Are the revolution” to hymnowy metalowy kawałek, gdzie najwięcej jest takiego ACCEPT znanego z „Metal Heart”. Atutem tego albumu przede wszystkim jest wysokiej klasy wykonanie i niezwykła biegłość muzyków zwłaszcza gitarzystów Berger/ Antoni którzy potrafią grac dynamicznie, finezyjnie kiedy trzeba, a chemia która jest między nimi zapewnia ład i harmonię. Tak sprawnie funkcjonująca machina to gwarant naprawdę udanego albumu. „Rien Ne Va Plus” to najwolniejsza kompozycja i może mniej atrakcyjna, ale wciąż trzyma wysoki poziom. Czego tutaj najwięcej? SCORPIONS z lekkim zacięciem w stylu ACCEPT. Łańcuchy, chwalenie metalu i zapadająca melodia to znak rozpoznawczy przebojowego „Break The Chains”. Nie zabrakło też prawdziwych rozpędzonych petard utrzymanych w speed metalowej stylistyce, co słychać w „One Man Fighter” , czy też „Apocalypse Now”, zaś „Victory” to kolejny mocny heavy metalowy kawałek, który podsumowuje w idealny sposób całość jak i sam styl zespołu.

TRANCE to kolejny znakomity przykład jak potężną sceną metalową jest scena niemiecka. Ci którzy kochają wcześniej wspomniane kapele, to muszą po prostu zapoznać się z tym przebojowym albumem, który jest tym co najlepsze w niemieckiej scenie czyli solidność i przebojowość.

Ocena: 9.5/10

4 komentarze:

  1. Wszytko fajnie, ale czemu na okładce jest kolor różowy? To takie nie metalowe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby tak, ale muzyka niszczy, zapada w pamięci, a widziałem gorsze okładki:D Dla mnie liczy się zawartość, okładka to sprawa drugorzędna:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda. Aczkolwiek mi się zawsze przyjemniej słucha gdy jest ładna okładka. A już zwłaszcza jak okładka zwróci swoim wyglądem do posłuchania płyty, a płyta okaże się świetna. Ale niestety dość często zdarzają się takie okładki, że nie wiadomo czy śmiać się, płakać czy od razu wyrzucać z krzykiem do śmietnika. Akurat Trance mnie nie powalił.

    OdpowiedzUsuń
  4. A prawda że łatwiej jest sięgnąć po płytę z ładną i przyjemną dla oka okładką, pamiętam jak nie miało się internetu jeszcze to właśnie okładka czasami była jedynym czynnikiem dla którego się kupowało:D A ja lubię niemieckie kapele, zwłaszcza takie granie na pograniczu heavy metalu i hard rocka:D

    OdpowiedzUsuń