czwartek, 3 maja 2012

LION'S BREED - Damn The Night (1985)


Jednym z ciekawszych niemieckich zespołów lat 80 był bez wątpienia SCANNER i to ich mieszanie speed metalu z power metalem zapadło w pamięci, ale nie tylko. Przede wszystkim błyskotliwość pomysłów, a także starannie dopracowane aranżacje, które na myśl przypominały największe tuzy niemieckiego heavy metalu. Mało jednak kto wie że erę SCANNER poprzedza krótki epizod a mianowicie ich wcześniejsze oblicze którym był LION'S BREED, który właściwie jest tym co można było usłyszeć na „Hypertrace”. Jest trochę speed metalu, heavy metalu, power metalu, są wpływy BLOODY SIX, STEELOVER, IRON MAIDEN, JUDAS PRIEST i także wiele innych mniej lub bardziej znanych kapel, jednak już na pierwszym i zarazem jedynym krążku pod nazwą LION'S BREED najwięcej jest tego stylu który później zespół zaprezentował jako SCANNER na „Hypertrace”. LIONS BREED narodził się w roku 1982 i jak przystało na niemiecką kapelę jest to solidna machina, która ceni sobie zarówno zadziorność, niezwykłą rytmiczność, lekkość i łatwość przekazu, stawiając w pierwszym szeregu przebojowość i melodyjność i z tego zasłynęli również ci sami muzycy w bardziej znanym SCANNER. Debiutancki album LION'S BREED „ Damn The Night” to jeden z najlepszych albumów heavy metalowych lat 80 jaki ukazał się na ziemi niemieckiej, ale również poza nią. Owe wydawnictwo można opisać jako „Arcydzieło” jako dzieło skończone, gdzie zadbano o każdy aspekt dzieła LIONS BREED. Można by tutaj nieco ponarzekać, a że brzmienie takie nieco nisko budżetowe, że za umniejsza albumowi, że wokal Urlich Rohmanna nie jest najwyższych lotów i że brakuje mu momentami pary w płucach, że nie ma przysłowiowego ognia, jednak mimo to będę stał murem za tym wydawnictwem i mam zamiar teraz nieco posłodzić. To co jest motorem napędzającym na tym albumie są bez wątpienia partie gitarowe duetu Sopha/Julius które są imponujące. Jest niezwykła melodyjność, rytmiczność, wyczucie, różnorodność i nie brakuje im energii. Jeden z ciekawszych i bardziej zgranych duetów lat 80 i słychać tą chemię jaka była między muzykami i na myśl przychodzi choćby para gitarzystów z ACCEPT, czy też JUDAS PRIEST. Również świetnie spisuje się na tym albumie sekcja rytmiczna która jest odpowiedzialna za dynamikę i niezwykły mocarny wydźwięk całego materiału.

To wszystko jest jednak tylko dobrym gruntem pod zawartość, która jest decydującym argumentem przemawiającym za tym, że „Damn The Night” to jeden z najlepszych albumów tamtych lat. Moje zachwyty nad duetem gitarzystów i ich umiejętnościami świetnie obrazuje intro w postaci „Mental Domination” krótki zwarty otwieracz, gdzie można się delektować kunsztem owych muzyków, od razu da się wyczuć że nie jest to banda rzemieślników, że na albumie będzie się sporo działo. Po kilku sekundach słuchacza atakuje riff z „Heavy Current” gdzie słychać wpływy ACCEPT, JUDAS PRIEST, czy też WARLOCK, GRAVESTONE. Ten utwór odzwierciedla późniejszy SCANNER i ma to wszystko to co podobało mi się na „Hypertrace”, a więc niezwykła lekkość, płynność przechodzenia między poszczególnymi motywami, partiami, a także niezwykła przebojowość i melodyjność, która przejawia się w każdej odegranej solówce, riffie i te dwie cechy wręcz zdominowały ów album. Jest też coś z IRON MAIDEN co wyraźnie słychać w dynamicznym, zadziornym „Searover” gdzie jest nawet podobnie brzmiący bas do Steve'a Harrisa i tutaj kawał dobrej roboty zrobił Martin Bork. Rasowy heavy metal daje o sobie znać w „All Night Will Be damned” czy też w „Live And Let Die” gdzie górę bierze bardziej stonowane tempo i bardziej ostrzejszy riff przywołujący twórczość JUDAS PRIEST. Jednym z najbardziej rozpędzonych utworów na płycie jest bez wątpienia speed metalowy „Neon City” gdzie można wyłapać coś z BLACK SABBATH z DIO czy też RUNNING WILD, ACCEPT. Ogólnie ujmując jest to bardzo dynamiczny kawałek zbudowany w oparciu o ostry, rozpędzony riff i melodyjne solówki. Mamy też melodyjny „Lady of The Night”, który przypomina to co zespół będzie prezentował na dwóch następnych albumach już jako SCANNER. Po raz kolejny utwór został przyozdobiony znakomitą, długą i bardzo melodyjną solówką. Mimo swojego prostego wydźwięku niektóre utwory potrafią zaskoczyć różnorodnością pomysłowością i urozmaiceniem tak jak to słychać w rycerskim „Mystery Game”. Całość zamyka „Valve Of Hell” będący jakby miksem twórczości DIO, WARLOCK.

„Damn The Night” to wyśmienity album utrzymany w konwencji heavy/speed/ power metalowej i jest to świetny przed smak równie genialnego „Hypertrace” wydanego już pod nazwą SCANNER. Jest to prawdziwa uczta dla uszu, gdzie co chwilę zespół serwuje nam atrakcyjne melodie, zapadające refreny i elektryzujące solówki. Brakuje słów żeby opisać ten album, a jedynym minusem jest nieco słabszy partie wokalne, które momentami gubią się w gąszczu tych znakomitych partiach gitarowych i dynamicznej sekcji rytmicznej. Brać w ciemno!

Ocena: 9.5/10

4 komentarze:

  1. aż ściągnęłam:D
    tak słucham i słucham... i na razie nic:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znasz się:P Zakładam że ty lubisz bardziej klimatyczne granie coś jak Axel Rudi Pell, tutaj jednak jest stara szkoła gdzie mamy rasowe heavy/speed metalowe granie, czyli to co tygryski lubią najbardziej i zdaję sobie sprawę że nie koniecznie musi ci się to spodobać, jak będziesz chciała się z czymś zapoznać to daj znać, to ci coś podeślę:P

    OdpowiedzUsuń