niedziela, 6 maja 2012

CORONER - Punishment For decadence (1988)


Jednym z bardzo wartościowych thrash metalowych kapel lat 80 jest bez wątpienia szwajcarska CORONER, który dość nie dawno bo w 2010 się reaktywował po tym jak w 1996 r zawiesił działalność. CORONER to kapela która powstała w 1985 r z inicjatywy ludzi pełniących funkcję ekipy technicznej CELTIC FROST. Kiedy wydali demo „Deathcult” to od razu zainteresowali się nimi wytwórnia NOISE i pod jej skrzydłami wydali debiutancki album „R.I.P” który odniósł spory sukces, jednak jeśli o mnie chodzi to bardzo mocno zawrócił mi „Punishment For Decadence” z 1988 r. gdzie kapele zaprezentowała inteligenty thrash metal z elementami death, heavy metalu, a nawet progresywnego metalu. Na tym albumie słychać szybkie dynamiczne tempo, pazur, agresję, a także urozmaicenie konstrukcji utworów różnymi połamanymi melodiami i wszelkimi zwolnieniami, które zapewniają atrakcyjną rozrywkę dla słuchacza. Ci którzy kochają thrash metal, zwłaszcza z okresu lat 80-90 to na pewno zakocha się w tym wydawnictwie. Śmiało można rzec że każdy element muzyki CORONER ściśle powiązany jest ze starą szkołą thrash metalu, gwarantując jednocześnie sporą dawkę adrenaliny. W tym momencie należy wyróżnić wyczyny T. T. Barona jako gitarzysty który jest niczym czarodziej i cały czas stwarza niezwykłe melodie, solówki a sam ich poziom wykonania, aranżacji i konstrukcji sprawia, że album nabywa rumieńców i odpowiedniego melodyjnego podłoża, gdzie jest to czasami odstępstwem od thrash metalu i tutaj słychać jakby więcej heavy metalowego czy też speed metalowego grania i świetnie ten aspekt odzwierciedla instrumentalny „ Arc Of Life” gdzie mamy do czynienia z 3 minutowym popisem umiejętności Barona. Do tego mamy mocną perkusję Marka, który tworzy odpowiednie tło dla ostrego, zadziornego i pełnego agresji wokalu Rona Royrca. Tematycznie zespół porzuca ponurą tematykę związaną z śmiercią i skupia się na tematyce politycznej.

Niezwykłe surowe, nieco przybrudzone brzmienie, imponujący warsztat techniczny to tylko część atrakcji związanej z tym wydawnictwem, a największą niespodziankę sprawia sam materiał, który od początku do końca zapewnia wysoki poziom prezentowanej muzyki i zdarzają się pewne smaczki urozmaicającą owa zawartość. Ogólnie rzecz biorąc jest dominacja szybkich, dynamicznych, ostrych takich trash metalowych petard w stylu „Absorbed” , urozmaicony i złożony „ Skeleton on your Shoulder” , rozpędzony, złowieszczy „Sudden Fall” z pomysłowym zwolnieniem w fazie refrenu, czy też w „Shadow of Lost A Dream” gdzie zespół bawi się różnymi motywami i po raz kolejny w krótkim utworze dzieje całkiem sporo. Z grona szybkich utworów najbardziej spodobał mi się taki „Voyager to insanity” gdzie mamy naprawdę intrygujący motyw, połamaną melodię, urozmaiconą sekcję rytmiczną, niezwykłą szybkość, nieco power metalu, speed metalu i wszystko w topione w thrash metalową strukturę. Również spore urozmaicenie albumowi dostarcza cover Jimiego Hendrixa, czyli „Purple Haze” gdzie dużo progresywności daje o sobie znać i sam kawałek brzmi nieco inaczej niż autorskie kompozycje CORONER, jednak ów utwór nawet się odnalazł w tym dynamicznym i ostrym materiale.

Sporo pochwał i słodzenia w kierunku „Punishment For Decadence” ale ciężko innych słów tutaj użyć, zwłaszcza kiedy zespół stworzył tak udany album, który budzi zachwyt a to przez warsztat techniczny muzyków, a to przez wyostrzone brzmienie, czy też przez sam materiał który dostarcza słuchaczowi jazdę bez trzymanki. Można by wytknąć może lekką monotonię przez fakt trzymania stylu ciągle w dynamicznej strukturze. Jednak mimo tego drobnego błędu, album robi furorę i w sumie dobrze że zespół się reaktywował, może pokarzą innym wielkim zespołom, jak się gra thrash metal?

Ocena: 9/10

4 komentarze:

  1. Wtopa: Coroner o którym piszesz to grupa ze Szwajcarii - zarówno na ich facebooku i na Encyklopedii Metallum pisze o tym wyraźnie. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. No faktycznie, to skąd mi się wzięła ta Szwecja?:P Tak czy siak dzięki za wytknięcie błędu:D A jakie jest twoje zdanie na temat tego dzieła? czy może nie przepadasz za thrash metalem?:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko, podobnie zresztą Celtic Frost to szwajcarska grupa. Czasem się coś nam wkręca i nie chce odkręcić. ;) Przepadać to raczej nie przepadam bo szczerze mówiąc wyrosłem z thrash metalu, ale często wracam do takiego grania czy to przy okazji powtórek, czy nowych rzeczy czy różnych staroci dotąd nie poznanych. Coroner jakoś szczególnie w pamięć mi nigdy nie zapadł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Album na którym wyraźnie widać rozwój grupy. Po bardzo dobrym ale właściwie typowym dla wczesno thrashowego grania "R.I.P" przyszedł czas na pierwszy odważny krok w przód i początek ewolucji. Muzyka Na "Punishment..." to już etap technicznej progresji i poszukiwań nowych struktur. Oczywiście wszystko jest nadal osadzone w thrashowej stylistyce. Mnóstwo mocarnych riffów, okraszonych technicznymi solówkami i popisami instrumentalnymi. Do tego mocno przybrudzone brzmienie i lekko wycofany wokal. Obok następcy - "No More Color" mój ulubiony album Szwajcarów.

    OdpowiedzUsuń