niedziela, 6 maja 2012

SPELLBOUND - Breaking The Spell (1984)


Szwedzka scena heavy metalowa lat 80 kryła wiele ciekawych i mało znanych kapel i jedną z takich bez wątpienia jest SPELLBOUND, który grała hard 'n heavy gdzie świetnie mieszano tradycyjny heavy metal z elementami hard rocka i słyszalne są w ich muzyce wpływy IRON MAIDEN, PRETTY MAIDS, BLOODY SIX, STEELOVER, czy też AC/DC, KROKUS. To co warto wiedzieć na temat samego zespołu to że została założona w roku 1983 z inicjatywy Hasse'a Fröberga, Thomasa Thomsona, Alfa Strandberga, Ola Strandberga i JJ Marsha i skupili oni uwagę na sobie za sprawą debiutanckiego albumu „Breaking The Spell” z 1984 który dość szybko przysporzył zespołowi dość spore grono fanów. Nie bez powodu okrzyknięto ten album jednym z ciekawszych szwedzkich wydawnictw w roku 1984 i najlepszym dziełem tego zespołu. Tutaj kapela zaprezentowała się najlepiej zawierając jednocześnie to co oddaje ich styl, charakter i śmiało można mówić tutaj o energicznej muzyce która złożona jest przede wszystkim z dopracowanej i poukładanej sekcji rytmicznej, z luźnych, rytmicznych, lekkich i bardzo melodyjnych partii gitarowych duetu Stranberg/Marsch który charakteryzuje się nie zwykła precyzją, a warsztat techniczny i pomysłowość dodaje im skrzydeł, sprawiając że cały czas się coś dzieje, cały czas pojawiają się proste i zapadające motywy tak jak to ma miejsce w przypadku melodyjnego „Rock The Nation” , a wszystko spina wokal Hansa Froberga, który ma taki ciepły wokal, gdzie również daje o sobie znać wyszkolenie techniczne, no i trzeba przyznać, że ów wokalista świetnie sprawdza się w lekkich kompozycjach, gdzie może śpiewać nieco czyściej i bardziej hard rockowo i na myśl przychodzi choćby romantyczna ballada „ Passion Kills” która wyróżnia się na tle innych kompozycji, bo jest wolne tempo, mniejszą rolę odgrywają gitary, zaś większą właśnie wokal i sam klimat. Sam materiał właściwie jest dość urozmaicony i znajdziemy tutaj poza wyżej wspomnianymi, klimatyczne intro które ma zbudować napięcie, a więc swoje zrobił. To czego jest najwięcej na albumie to bez wątpienia hard'n heavy przebojów i tutaj rządzi singlowy „Lovetaker” z zadziornym motywem, rytmiczny „Burnin Love” , przebojowy „Hooked On Metal” , czy też zadziorny „Raise The Roof” . No i mamy tez bardziej heavy metalowe kompozycje gdzie dominuje nieco ostrzejsza gitara, większa dynamika i pazur. W tej kategorii wagowej mamy najszybszy kawałek na płycie czyli „Crack Up The Sky” , czy też nieco bardziej stonowany „ Loud'n Dirty” .

Analizując powyższy materiał można dojść do wniosku że bardzo starannie pracowano nad całością i to co słychać to najlepszy dowód jaki mamy efekt końcowy. Starannie stworzone brzmienie, gdzie jest coś z rasowych heavy metalowych płyt, a także jest owa lekkość i zadzior z płyt hard rockowych. To pozwala uwypuklić co najmniej bardzo dobre umiejętności muzyków, którzy zagwarantowali naprawdę znakomity materiał, który przejawia się w dużej liczbie przebojów, zróżnicowaniu i równości, o którą dzisiaj dość ciężko. Minusy? Czasami mam wrażenie że wokalista z tym swoim ciepłym wokalem gdzieś gubi się w partiach gitarowych no i czasami wtórność mi doskwiera, a tak więcej minusów nie dostrzegam. Warto poświęcić trochę czasu i posłuchać tego wydawnictwa, bo jest to przyjazna dla ucha muzyka.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz