czwartek, 17 maja 2012

NIGHTMARE - Waiting For The Twilight (1984)


Jeśli chodzi o heavy metal Francja w latach 80 nie miała zbyt dużo zespołów przeznaczonych eksportu, a to z tego względu, że większość kapel miała kaprys tworzenia muzyki w ojczystym języku. Jednak nie można powiedzieć, że nie było kapel, które podbijały z dużym sukcesem rynków zagranicznych. Bardzo istotną rolę odegrał w owym czasie NIGHTMARE, który w wielkim stylu powrócił w XXI wieku prezentując nieco mocniejszy i nowocześniejszy metal, jednak zawsze było zachowanie dynamiki melodyjności, będąc wiernym heavy metalowi. Dzisiaj zespół ma się dobrze i dalej tworzy i nagrywa albumy na pewnym dobrym poziomie, godnie reprezentując swój kraj. Jednak w początkowym okresie wydali tylko zaledwie dwa albumy, by potem usunąć się w cień. Znaczącym albumem dla NIGHTMARE był debiut „Waiting For The Twilight” z 1984 r i wszystko właściwie zaczęło się w roku 1979 kiedy kapela została powołana do życia i zachowywała ona swoistą oryginalność, która przejawiała się w specyficznym brzmieniu, charyzmatycznym wokalu Houperta, który miał ciekawą manierą, gdzie była nutka tajemniczości i wątpliwości, do tego ten dramatyzm w operowaniu poszczególnymi liniami wokalnymi. Również znaczącą rolę odgrywał wówczas duet gitarzystów Nicolas De Dominicis/ Jean Stripolli którzy na debiucie dali upust swojemu szaleństwo, jednocześnie nie zapominając o lekkości, przystępności podania swoich partii. Co ciekawe nie ma tutaj jakiegoś silenia się, niemieckiej toporności, a wszystko brzmi bardzo przebojowo i chętnie tu przytoczę taki utwór jak „Too Late” czy też dynamiczny „Trust a Crowd”, gdzie zespół pokazuje że znajoma mu jest brytyjska szkoła grania i trzeba przyznać że debiut „Waiting For Twilight” to przebojowy album, który ma coś z tradycyjnego heavy metalu z obszarów europejskich, amerykańskiego power/speed metalu, i do tego gdzieś tam trochę holenderskiego MARTYR, gdzieś tam fascynację innymi mniej lub bardziej znanymi i można by tu przytoczyć kilka ciekawych nazw, choć zespół jak mało który stara się wykształtować swój styl i ta sztuka wychodzi im nadzwyczaj dobrze. Supportowanie DEF LEPPARD w 1983 roku sprawiło że NIGHTMARE stworzył nawet podobną formę chórków i dobrze to słychać w takim melodyjnym „Royal death”. Ogólnie cały materiał jest zwarty, krótki, dynamiczny i bardzo melodyjny, a każda kompozycja jest pełna energii i zapadających melodii, co sprawia że album jest przystępny dla każdego słuchacza heavy metalu i zyskuje sporo na atrakcyjności. Pojawią się kompozycje gdzie jest nacisk na ciężar i nieco mroczniejsze granie tak jak to ma miejsce w „Waiting For Twilight”. Mamy i epickość ( „Drive Down To Hell”), gdzie jest podniosłość i niezwykły klimat, mamy i hołd dla amerykańskiego heavy metalu w „Fool On The Scene”, niezwykłą rytmiczność i pomysłowość w rycerskim „The Legend” gdzie owe galopady mogą nasunąć choćby IRON MAIDEN.

Jaki wniosek z tego wynika? Że największym atutem i skuteczną bronią NIGHTMARE są melodie, oraz chwytliwy charakter zarówno głównych motywów jak i na przemiennych solówek gitarzystów co idealnie to odzwierciedla nieco hard rockowy „Lord Of The Sky” . Cieszy również fakt, że zespół przez cały jest wierny swojemu stylowi, napiera cały czas dynamicznymi i melodyjnymi kompozycjami, cały czas jest prawdziwy heavy metal bez zbędnych udziwnień, spowolnień. Nie udają nikogo, nie kopiują, a jedynie co może niektórym nie pasować brzmienie, ale to kwestia gustu, ale w owym czasie bywały i gorsze, które utrudniały odsłuch, tutaj sprawa ma się inaczej i słucha się tego przyjemnie, choć czas nie ubłaganie biegnie i płyta się szybko kończy, zwłaszcza jeśli trwa zaledwie 30 minut. Zawsze pozostaje opcja „repeat”. Klasyka heavy metalu lat 80, nie tylko francuskiego.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz