wtorek, 15 maja 2012

CIRYAM - Szepty Dusz (2004)


Do tej pory na łamach mojego bloga nie spotkaliście z typowo gotyckim metalem wymieszanym progresywnym rockiem, ani też typowo polskimi zespołami, które stawiają na ojczysty język. Przyczyny tego zjawiska należy upatrywać w mojej osobie i moim guście. Nie przepadam za takim graniem bo jest to bardziej specyficzne granie, momentami może zbyt ambitne, a forma i ograniczenia metalowego łojenia na rzecz specyficznego klimatu i oryginalnych melodii jakoś nie do końca mnie kręciło. Ale kiedyś musi być ten pierwszy raz. Wybór padł na młodą kapelę o nazwie CIRYAM która właściwie do tej pory zbierała pochlebne recenzje i była okrzyknięta jednym z najlepszych kapel które debiutowały w 2004 roku. Historia zespołu sięga jednak głębiej bo aż roku 1999 kiedy to został powołany do życia z inicjatywy Roberta Węgrzyna pierwotnie pod nazwą ARDOR. Pierwsze demo w postaci „modlitwa” ukazało się w roku 2000. Zmieniał się nieustannie skład i cały czas pozostawały dwa niezmienne elementy a mianowicie gitarzysta Robert Węgrzyn i wokalistka Monika Węgrzyn. W tym czasie zmianie uległa też nazwa zespołu na CIRYAM . W 2003 roku kapela znalazła wytwórnię ARS MUNDI z którą podpisała kontrakt w ramach którego wydano debiutancki album „ Szepty Duszy”. Muzycznie jest to wycieczka do innego wymiaru, jest to machina która przenosi słuchacza do świata magii i muszę przyznać że klimat jaki tworzy ten zespół jest światy klasowej. Za sukcesem na pewno stoi wysokiej rangi brzmienie, wyselekcjonowane, wyszukane melodie, sporo smaczków z kategorii gothic metal i progressive rock. Oj trzeba mięć niezłą fazę i parcie na takie klimatyczne granie, bo brzmi to bardzo specyficznie, nawet umiejętności muzyków i sposób konstruowania utworów jak dla mnie brzmi nadzwyczaj artystycznie i oryginalnie. Jednak mam dwie wizję co do tego albumu jak i muzyki. Pod względem artystycznym jest to fenomen i robi nie małe wrażenie. Jednak dla mnie pod względem muzycznym jest to nieco ciężko strawne i pewnie brak mi doświadczenia i osłuchania w takiej muzyce. Jednak smakosze dziwnych melodii, pokręconych struktur, fani ambitnego grania znajdą tutaj coś dla siebie.

Materiał na debiucie sprawia wrażenie zróżnicowanego i przemyślanego. To czego mi najbardziej brakuje na tym albumie to mocnego uderzenia. Wszystko się skupia wokół specyficznego nieco ponurego klimatu, a metal właściwie odgrywa tutaj nie wielka rolę. Za poszczególnymi kompozycjami stoi na pewno szeroki wachlarz umiejętności muzyków i ich warsztat techniczny który jest ciężko podważyć. Tylko niektóre pomysły jakoś do mnie do końca nie przemawiają. „Prolog” to naprawdę piękne i wzruszające otwarcie albumu, ten patos, ta podniosłość i kojąca melodia, piękno które powinno być wyznacznikiem kolejnych utworów. Właśnie tak sobie wyobrażałem całość. Cóż niestety różnie to bywa. Nieustanne jest bawienie się motywami, melodiami i raz jest spokojnie, ponuro, a raz bardzo metalowo tak jak to jest w urozmaiconym „Dziewczyna” gdzie właściwie ten motyw metalowy najbardziej zapadł mi w pamięci. Przeszkadza mi tutaj zbyt duża ilość różnych ubogaceń, mam wrażenie że jest przesyt formy nad treścią. Na plus wychodzi tutaj wokalny duet Krzysztofa i Moniki. Jednym z najciekawszych utworów na płycie to bez wątpienia dwu częściowy „Grzech” który w pierwszej części z dominowany jest przez stonowane tempo, ponury klimat i upiększającą to wszystko partią skrzypiec. Dzieje się sporo i mimo że metalu jest tutaj nie wiele to jednak można poczuć tutaj ową moc. W drugiej części jest i podniosłość, kościelne organy i kontynuacja wcześniejszych motywów. Jako fan mocnego grania z dużym entuzjazmem wchłaniałem kolejne frazy „Przeklęty Zegar” który jest jednym z mocniejszych fragmentów na płycie i więcej takich kawałków i płyta byłaby bardziej atrakcyjniejsza dla bardziej przestępnego słuchacza, dla takiego który stawia na melodie i mocny riff. W tym utworze można się przekonać, że duet gitarzystów Zawojski/ Węgrzyn, którzy znają się na swoim fachu a ich partie zazwyczaj są precyzyjne i bardzo klimatyczne, aczkolwiek mają ograniczaną rolę i więcej tutaj innych patentów niż tych typowo metalowych, jednak ten utwór jest nieco inny i dlatego zapewne tak szybko zapadł w pamięci. Ciekawie wypada klimatyczny, podniosły z pewnymi nawiązaniami do symfonicznego metalu „Modlitwa” który zaczyna się od akustycznego, klimatycznego wstępu a kończy na rytmicznym pędzeniu, gdzie mamy świetny kontrast z muzyką w stylu NIGHTWISH. To że zespół ceni sobie bogactwo w kompozycja i liczne smaczki świetnie odzwierciedla kolejny istotny song na albumie, a mianowicie „Sidła” . Czasami się zastanawiam jakby to brzmiało z męskim wokalem w roli głównej, bo taki typ wokalu aż się prosi w zadziornym i dynamicznym „Jak Ikar” który jest kolejnym mocnym punktem albumu. „Serca Płacz” przypomina THERION, ale kawałek jest piękny z kilku powodów. Jednym z nich jest na pewno wtrącenie motywów muzyki operowej, symfonicznej, jak i klasycznego metalu i na pewno głównym czynnikiem dla którego warto przesłuchać ten kawałek to zróżnicowanie i wtrącenie kilku smaczków. Jeśli lubi się emocjonalne ballady to na pewno nie można przejść obok takiego „Cienie Nieba”. A całość zamyka klimatyczny „Epilog”.


Jeden z ciekawszych naszych rodzimych debiutów jeśli chodzi o ten rodzaj muzyki. Nie jestem fanem takiego grania, a jednak ten album ma w sobie to coś, co pozwala przebrnąć przez niego i wyłapać kilka ciekawych motywów. Bez wątpienia jest to najciekawszy album tej formacji i bodajże najbardziej metalowy. Brakuje mi tutaj na pewno takiego mocnego grania, więcej metalu, brakuje mi też tutaj bardziej emocjonalny i podniosły wokal. Jest specyficzny klimat, oryginalne melodie i własny styl, no i ojczysty język, jednak to wszystko sprawia że zespół zawsze będzie miał mniejsze grono fanów, mniejszą liczbę odbiorców. „Szepty Dusz” to coś dla koneserów ambitnej muzyki.

Ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. własnie miałem Cie spytać dlaczego nie ma wykonawców śpiewających po polsku, :) jeśli już to wyjaśniłeś to bardzo chętnie przeczytam Twoja recenzję na temat TSA (dowolny album , może lepiej te starsze ,oprócz Proceder)

    OdpowiedzUsuń
  2. akurat nie trafiła mi ta płyta do gustu:P

    OdpowiedzUsuń