Jednym z najbardziej
znanych amerykańskich wokalistów heavy metalowych patrząc na
obecną sytuację jest bez wątpienia Ronny Munroe. Wokalista który
obecnie tworzy na własny rachunek, tworząc porządny heavy metal
nawiązującym do lat 80 , a także z zespołem FIREWOLFE. Ronny
Munroe to znakomity wokalista o mocnym, agresywnym wokalu, z manierą
przypominającą trochę Bruce'a Dickinsona i trochę Ronniego Jamesa
Dio. Mocny solidny głos poparty niesamowitą techniką. Największą
sławę przyniósł mu udział w METAL CHURCH, a więc potędze
amerykańskiego power metalu i to właśnie z nimi zaczął błyszczeć
i sprawił, że kapela znów rosła w siłę. Jednak mało kto
wie, że przede tym wszystkim był chwilowy występ w zespole
PALADIN, z którym wydał mini album „Paladin” który
należy uznać za pierwszy krok Ronniego w karierze muzycznej,
pierwszym krokiem ku wielkiej sławy. Choć kapela należy do mało
znanych, choć krążek jest ciężki do zdobycia to jednak warto
poświęcić czas na poszukiwania jak i posłuchanie tego albumu. Ów
mini album ukazał się jeszcze w roku 1987, czyli w tym czasie kiedy
kapela powstała. Na pewno nieco kiczowata okładka odstrasza, jednak
rycerz który dominuje ową okładkę jest nawet miły dla oka.
Kto grał w owym zespole tego niestety nie wiadomo, jedynym muzykiem
o którym wiadomo to oczywiście Ronny. Jest to kolejny minus,
ale na pewno nie przeszkadza w odbiorze. Jak na owe czasy i
samodzielną produkcję to brzmienie jest całkiem przyzwoite, może
nieco surowe, ale świetnie komponujące się z kompozycjami.
Materiał jest równy
i zwarty, a stylistycznie jest to czysty heavy metal, melodyjny,
energiczny, prosty, bez urozmaiceń, bez kombinowania. Dla jednych to
będzie powód do marudzenia, a że nic się nie dzieje, a że
to wszystko było, ale z drugiej strony czego więcej oczekiwać?
Nawet wokal Ronniego nie jest taki mocny, agresywne jak na obecnych
wydawnictwach. Więcej klimatu, specyficznego stylu śpiewania. Jest
niepewność, ale również to aż tak nie przeszkadza. Mini
album składa się z 5 kompozycji. Zaczyna się od rytmicznego,
krótkiego „Knight Rider” który jest rasowym
kawałkiem heavy metalowym o prostym motywie, mocnym riffie,
chwytliwym refrenie. Nieco mocniejszy riff, pewne elementy topornego
ACCEPT słychać w „Broken Hearts”, klimat, balladową
formułę i urozmaicenie można wychwycić w rozbudowanym „Walk
Away”. Mamy też nieco przypominający JUDAS PRIEST „On
Fire” i klimatyczny, rytmiczny „Empty Faces”.
Może „Paladin” nie
należy do grona płyt wyróżniających się stylem, może nie
jest to płyta która wyróżnia się na tle innych i
jest to granie jakiego pełno było w owym czasie. Warto jednak
zainteresować się tym albumem, choćby ze względu na status tego
zespołu ze wydał tylko ten mini album, a także ze względu na
Ronniego Munroe, który tutaj stawiał swoje pierwsze kroki.
Polecam!
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz