sobota, 13 października 2012

MAGGIES MADNESS - On Fire (1983)


Niemiecki zespół MAGGIE'S MADNESS to prawdziwa uczta dla fanów muzyki pokroju hard'n heavy, gdzie jest coś z kapel heavy metalowych typu ACCEPT, czy też STEELER i jest coś z bardziej hard rockowych kapel typu RATT, czy DOKKEN. To kapela, która działa w latach 80 i choć nie należała do grona znanych to i tak wydała dwa albumy i jest do dziś znakomitym przykładem, że niemiecka scena metalowa to nie tylko toporne heavy metalowe granie, ale też również granie bardziej lekkie, melodyjne, wręcz hard rockowe. MAGGIE'S MADNESS został założony w roku 1980 początkowo pod nazwą MADNESS, jednak zrezygnowano z niej z powodu istnienia kapeli popowej pod taką samą nazwą. MAGGIE'S MADNEESS została zaczerpnięta z łodzi przepływającej w Wielkiej Brytanii, którą muzycy zobaczyli. Zespół dorobił się dwóch płyt, z czego debiutancki album ukazał się w roku 1981, zaś drugi album „On Fire”ukazał się w roku 1983. I właśnie drugi album jest przedmiotem niniejszej recenzji. Jak przystało na lata 80 mamy ciekawą, klimatyczną okładkę, jednak przesiąkniętą kiczem i to jest coś co było modne w owych latach. Muzycznie kapela niczego nie wniosła, ale z pewnością pokazała nieco inne oblicze niemieckiej sceny metalowej, łącząc heavy metal z hard rockową manierą, szaleństwem, zróżnicowaniem. Podobnie grających kapel w latach 80 było pełno, ale jak się przyjrzeć niemieckiej scenie to już tak nie było. MAGGIES MADNESS to kapela znakomita w swojej dziedzinie. Jak ktoś kocha dynamiczne, pełne werwy, radości melodie, przesiąknięte hard rockiem, jak ktoś żyje każdą melodyjną solówką, która brzmi finezyjnie, jak ktoś kocha niemieckie brzmienie, solidność komponowania, zadziorny wokal i do tego przebojowy materiał, ten śmiało może zacząć poszukiwanie owego wydawnictwa. Nie można mu wiele zarzucić, właściwie tylko nieco słabsze brzmienie, które jest nieco szorstkie, niskobudżetowe oraz wtórny charakter, jednak to jest nic w porównaniu z muzyką jaką serwuje niemiecki zespół. Jest melodyjnie, rytmicznie, dynamicznie, zróżnicowano, energicznie i nie brakuje kompozycje, które zapadają w pamięci.

Właściwie ciężko wyróżnić jakiś kawałek przed szereg innych, bo całościowo jest to bardzo wyrównany krążek i nie ma wypełniaczy. Każda z tych kompozycji to praktycznie rasowy przebój. No bo jak inaczej opisać otwierający „On Fire” z szybką sekcją rytmiczną, dynamicznym riffem i chwytliwym refrenem, melodyjny, stonowany „Hold On” gdzie słychać coś z KROKUS? No nie da się inaczej ich opisać i co ciekawe zespół nie spuszcza z tonu w dalszej części. Nieco długi, bo trwający 6 minut „You” brzmi wybornie, pomimo bardziej stonowanego wydźwięku, komercyjnego wydźwięku, duża w tym zasługa melodyjnego charakteru no i dobrze wplecionych partii klawiszowych, a wokalista Micheal Dudek świetnie się sprawdza nie tylko w ostrzejszych, dynamiczniejszych kawałkach, ale tez w bardziej emocjonalnych, gdzie trzeba pobudzić zmysły słuchacza i ogólnie dobrze sobie radzi w dziedzinie śpiewania. Znakomicie zostaje to potwierdzone w takim rozbudowanym i emocjonalnym „Hard Times” który ma wydźwięk romantycznej ballady. To co wygrywa gitarowy duet Zellner/Bleicher to miks heavy metalu i hard rocka, jednak jakby więcej w tym wszystkim hard rockowego szaleństwa,zadziorności, lekkości i świetnie to zostaje odzwierciedlone w hard rockowych kompozycjach typu „Love On your face”, stonowany „Beatiful Looser” czy też przebojowy „Hot City Nights”.

„On Fire” to solidne dzieło, które dobrze oddaje charakter stylu hard'n heavy, gdzie jest miks hard rocka i heavy metalu i w połączeniu z solidnym materiałem, melodyjnym wydźwiękiem gitar i dobrą pracą muzyków sprawia że ów album słucha się bardzo dobrze. Może brakuje jakiś naprawdę ponadczasowych utworów, czy też nadzwyczajnej aranżacji utworów, jednak mimo tych pewnych niedociągnięć, jest to album który trzyma duch lat 80 i fani hard rockowych dźwięków powinni się zapoznać z tym wydawnictwem.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz