poniedziałek, 29 października 2012

CUSTARD - Infested By Anger (2012)

Niemiecki CUSTARD, który grał do tej pory taki typowy, podręcznikowy power metal przypominał twórczość HELLOWEEN, czy wiele innych takich rasowych power metalowych zespołów i taki też był ich ostatni nawet bardzo dobry „Wheel Of Time” i tak było do roku 2012, kiedy to kapela postanowiła obrać nieco inny kierunek, a jaki?

Po rzucono takie typowe power metalowe granie w stylu HELLOWEEN, choć pewne elementy jeszcze gdzieś tam nasuwają ową niemiecką kapelę, lecz teraz więcej jest rycerskiego power metalu, z dużą dawką heavy metalu, takiego można by rzec true niczym MANOWAR, CRYSTAL VIPER, MAJESTY, czy też SOLEMNITY, tak więc również porzucono teksty o życiu i fantasy, a pojawiły się utwory poświęcone wojnie. CUSTARD od roku powstania, czyli 1987 roku aż do roku 2012 trzymał się pewnego sprawdzonego stylu i teraz wydając swój 5 album po 4 leniej przerwie o tytule” Infested By Anger” nieco mnie z szokowali i w sumie zaskoczyli owymi zmianami. Czy są to zmiany na plus? W pewnym stopniu tak, bo jest coś innego, jest pewna świeżość, nieco inna struktura utworów, jednak gdzieś też w niektórym momencie przesadzono z tym wszystkim, bo album można uznać za koncept album, który ma sporo przerywników i cały materiał jest jak dla mnie za długi, no bo 15 utworów trwających ponad godzinę, to już sporo. Zespół też nigdy nie należał do wybitnych to też na dłuższą metę można poczuć zmęczenie i przeciętność, jednak poza tymi pewnymi odstępstwami trzeba pochwalić kapelę za spróbowanie czegoś nowego, za pokierowanie swojego stylu w nieco innym stylu, za próbę zaskoczenia i zagranie ciekawego bojowego power metalu z elementami heavy metalu. Forma może się podobać, bo są szybkie melodie, takie bardzo proste i zapadające w pamięci, czyli to co do tej pory zespołowi zawsze wychodziło, mamy też specyficzny wokal Olivera Strassera, który może nie do końca pasuje do takiej oprawy, ale stara się i słychać gdzieś ten zadzior, jednak technika została tutaj nieco położona. Jest dynamiczna sekcja rytmiczna, jednak tym razem skierowana w stronę heavy metalu i to słychać zwłaszcza po partiach basu, gdzie Markus Berghammer stara się grać pod Steve;a Harrisa i to słychać w niemal każdym utworze. Tak więc jako nowy członek, który dołączył w 2009 roku spisuje się całkiem dobrze. „Infested By Anger” to album na którym swój debiut zalicza również gitarzystka Anna Olejniczak i tutaj mam nieco mieszane uczucia, bo jest nawet solidne granie, a le w dużej mierze są mało wyraziste owe partie gitarowe, nieco mało atrakcyjne, nieco zbyt ciężkie i takie zbyt proste.

Sama okładka sugeruje, że to nieco już inny CUSTARD bo o to mamy mrocznego rycerza na koniu co już podpowiada nam czego można się spodziewać po materiale, który jest nieco zbyt wydłużony w czasie. Album otwiera epicki można by rzec „Calls Of War”, który brzmi niczym bojowy hymn i ma w sobie to coś. Mogłoby się wydać, że motyw zostanie pociągnięty na „Gods Of War” lecz tutaj mamy jeszcze pozostałości po starym dobrym CUSTARD, który lubi czerpać z działalności HELLOWEEN, choć już można wyczuć zmianę w samej sekcji rytmicznej, która bardziej nasuwa heavy metalową konstrukcję. Ogólnie jest to solidny kawałek, jednak też nie wykraczający poza dobry poziom. Miks heavy metalu z power metalu już można uświadczyć w takim dynamicznym „Death From above”, który jest jednym z tych najlepszych kawałków na płycie, choć w porównaniu z innymi propozycjami tegorocznymi jest to nic specjalnego. Gdzie jeszcze usłyszymy power metal? W melodyjnym „300”, który jest najszybszą kompozycją na płycie, w bojowym „Fire And Sword”, czy też przebojowy „My Last breath” i to byłoby na tyle. Reszta utworów już bardziej heavy metalowa, posępna, momentami nieco mroczna, o bardziej stonowanym charakterze, z wolniejszą sekcją rytmiczną i bardziej bojowym, true metalowym wydźwięku i słychać to wyraźnie po energicznym „Black Friday”, nieco rozbudowany „Time To Bleed”, w ciężkim „A Knight” gdzie pojawiają się tez kobiecy wokal i gdzieś tam można poczuć urozmaicenie. Średniej klasy true heavy metal otrzymujemy w „Hell Heart”, czy też w „Death Shall Arise”.

CUSTARD miał ciekawy pomysł na urozmaicenie, nawet ciekawy kierunek obrali, szkoda tylko, że „Infested By Anger” jest raczej przeciętnym albumem z kilkoma ciekawymi momentami. Można rzec że jest to ciekawy pomysł, ale kiepskie wykonanie. Średni wokal Oliviera, niezbyt porywające partie gitarowe, niezbyt ciekawe pomysły na kompozycje, sprawiają że więcej jest tutaj wad niż zalet. Ot co kolejny przeciętny album, który nie zapada w pamięci. Chyba CUSTARD lepiej sobie radził jako kolejna kopia HELLOWEEN.

Ocena: 4/10

1 komentarz:

  1. Pierwsze trzy albumy to moim zdaniem wyrównamy,dobry powermetal.Już na poprzednim albumie próbowali coś zmieniać,ale chyba na lepsze nie wyszło...

    OdpowiedzUsuń