Jednym z tych zespołów
który zrewolucjonizował gatunek power metalu był bez
wątpienia HELLOWEEN i dwie części „Keeper Of The seven Keys”
stały się albumami, które dały podwaliny pod gatunek.
Oczywiście zawsze pojawiały się zespoły, które próbowały
też rozwinąć ten gatunek i wnieść do niego nieco świeżości.
Ostatnio takimi kapeli na pewno były BOREALIS czy tez CYPHER SEER i
można było poczuć pewno świeżość czy też ciekawe podejście
do nieco skostniałego gatunku jakim ostatnio stał się power metal.
Czas na kolejny mały krok do przodu. Kiedy w dobie czasów
kiedy myślałem, że ów gatunek przeżył wszystko, że
wszelkie chwyty zostały już wykorzystane, że teraz jest moda tylko
na granie wtórnego power metalu, będący hołdem do wielkich
zespołów typu HELLOWEEN i tak też było do czasu kiedy
pojawił się długo oczekiwany nie tylko przeze mnie, ale przez
wielu fanów nowy album fińskiej kapeli o nazwie WINTERSUN. W
dużym skrócie był początkowo projektem gitarzysty ENISFERUM
- Jari Mäenpää który został założony w 2004
r, choć utwory na debiut powstały już nie jako wcześniej.
Właściwie wszystko się skupiało wokół niego, to on
stworzył niemal całe instrumentarium i debiutancki album
„Wintersun” który ukazał się w roku 2004 to jedno z
ciekawszych dzieł w gatunku melodyjny death metal z elementami power
metalu i kto lubi dynamikę, szybkość, ciekawe melodię,
przebojowość i ambitną oraz agresywną muzykę ten powinien się
zapoznać z owym wydawnictwem. Nagrywanie drugiego albumu rozpoczęło
się w 2006 roku i już wtedy ujawniono tytuł w postaci „Time”.
Potem jednak pojawiły się problemy z miksem, produkcją albumu i
tak przesunięto do roku 2007. Potem były problemy techniczne z
dyskiem twardym i tak się to wszystko ciągnęło aż do roku 2012
kiedy to w końcu po upływie tyle lat pojawił się album i co
ciekawe zespół postanowił zrobić dwu częściowy album
niczym HELLOWEEN kilkanaście lat temu, czyż to jest znak? Druga
część albumu ma się pojawić na początku przyszłego roku.
Zostawmy przeszłość, przyszłość i skupmy się na czasie
teraźniejszym. WINTERSUN wykorzystał swój czas, wykorzystał
długie oczekiwanie fanów i postanowił im dostarczyć album
wyjątkowy i na pewno dość oryginalnie brzmiący jak na czasy, w
których więcej wtórnych albumów, więcej
oklepywanie tych samych motywów, a co raz mniej ambitnej
muzyki, która kipi oryginalnością, świeżymi pomysłami i z
pewnością WINTERSUN na „Time” postawił na te cechy i w dobie
wtórnej muzyki jest to album szczególny wyjątkowy, ba
z pewnością sprawia że usłyszałem coś w miarę oryginalnego w
gatunku power metalu. Styl WINTERSUN nieco uległ zmianie w stosunku
do poprzedniego albumu, bo jest mniej dynamiki agresji, więcej
epickiego charakteru, podniosłości, ambitnych melodii. A to
pojawiają się elementy power metalu, melodyjnego death metalu, folk
metalu, symfonicznego metalu, momentami progresywne. Album wyznacza
pewne nowe standardy, bo ma się wrażenie że przenosi w inny
wymiar, do świata magii, to jest coś więcej niż tylko muzyka, niż
metal, tutaj kryje się piękno. Podniosłość, urozmaicenie, duża
masa ciekawych melodii sprawiają, że brzmi to wszystko niemal
podobnie do jakiejś ścieżki dźwiękowej z filmu.
Ktoś powie, że za mało
solówek Juriego, że za mało w tym wszystkim metalu, że mamy
przesyt formy nad treścią, oczywiście nie podzielam takich opinii.
Jasne „Time” to album bardziej dojrzały, dopracowany i o wiele
ambitniejsze przedsięwzięcie niż debiut, może jest mniej
agresywniej, mniej metalowo, ale forma, piękno, pomysłowość,
bogate instrumentarium, który skupia w sobie różne,
naprawdę przeróżne elementy od muzyki symfonicznej,
folkowej, power metalowej czy tez kręgu melodyjnego death metalu i
nie ma mowy o chaosie i jakiś nie dociągnięciach jest perfekcja.
Brzmienie tego wydawnictwa jest jednym z najlepszych jakie słyszałem
w tym roku. Mocne, soczyste, czyste, sprawia że dźwięki wygrywane
przez muzyków tętnią własnym życiem. Do tego piękna,
klimatyczna, przyciągająca uwagę okładka. Widać i słychać że
zespół dołożył wszelkich starań, żeby fani otrzymali
perfekcyjny album, dopieszczony pod każdym względem zarówno
wizualnym, technicznym jak i kompozytorskim. 8 lat nie zostało
zmarnowane i o tym bardziej przekonuje słuchacza oczywiście
trwający 40 minut materiał, który składa się z 5 utworów.
To już świadczy jak bogate są utwory, jak dużo zawierają motywów
i że nie są to kompozycje ciągnięte na siłę, które
zanudza nas oklepaną formułą, znanymi motywami i innymi tandetnymi
melodiami. Kto szuka ambitnego metalu, kto szuka piękna muzycznego,
czegoś świeżego ten tutaj to znajdzie.
Wszystko zaczyna się
oczywiście od intra i „When Time Fades Away” to
kompozycja budząca emocje w słuchaczu, otaczającym ciepłą i
spokojną melodią. Nie ma w tym za dużo metalu to fakt, jednak
piękno, wykonanie, pomysłowość, sprawia, że słuchacza nawet już
to nie obchodzi, bo liczą się dźwięki, coś więcej niż łupanie
stawiając na agresją i bez myślne pędzenie. Czasami trzeba nieco
zwolnić i dostrzec piękno. Podniosłość i aranżacja nasuwa nie
jedną wielką filmową produkcję, a może tak zatrudnić WINTERSUN
do nagrania ścieżki dźwiękowej do takiego „Avatara” czy innej
wielkiej produkcji typu „Hobbit”? Oj nie miałbym nic przeciwko.
Epicki charakter, podniosłość, bogate instrumentarium mieszające
elementy folkowe i symfonicznego metalu, czy też takiego bojowego są
kontynuowane w „Sons Of Winter And Stars” który
trwa przeszło 13 minut i jeśli myślicie że to chaotyczne kawałek
bez emocji to jesteście w błędzie. Tutaj można przekonać się
jaki talent ma lider grupy Juri, który wokalnie przyprawia o
dreszcze i nie chodzi tutaj o harsh wokal, tylko o to w jaki sposób
pobudza słuchacza, budzi emocje, to jak dużo wkłada serca w to co
robi. Technicznie jest to bezbłędne i co ciekawe nie ma rutyny i
cały czas jest urozmaicenie. Cały czas się coś dzieje.
Orkiestracja i klawisze sprawiły że utwór zresztą jak cała
reszta nabrała nieco kosmicznego wydźwięku co jest na plus.
Również zwiększyła się melodyjność oraz podniosłość.
Dobrze zostały też opracowane chórki, które zaliczam
do jednych z najlepszych. „Land Of Snow And Sorrow”
utrzymany jest w średnim tempie i pojawiają się tutaj w dość
dużej liczbie spokojne, klimatyczne elementy i dość ciekawie to
brzmi, jakby zespół chciałbym wzruszyć słuchacza.
„Darkness And Forest” przypomina mi stare dobre czasy
BLIND GUARDIAN, podobny klimat jak i sam motyw. Ciekawe
zaprezentowanie instrumentalnego kawałka. Logiczną jakby
kontynuacją tego instrumentalnego kawałka jest zamykający „Time”.
Jest i spokojnie i ostro,
agresywnie i również nie brakuje tutaj emocji, podniosłości
i jest to kolejny piękny kawałek, który przyprawia o
dreszcze i napawa optymizmem co do przyszłości gatunku power metal
czy w ogóle całego gatunku heavy metalu.
8
lat czekania zostały nagrodzone muzycznym geniuszem i nowy album
fińskiego WINTERSUN to dzieło skończone. Dopieszczone pod
względem technicznym, jak i kompozytorskim, a bogate
instrumentarium, umiejętności muzyków to kolejne niezbite
dowody na to. „Time” to album, który imponuje magią
dźwięków, klimatem, epickością i to o takiej dawce jakiemu
żadnemu zespołowi się nie śniło. Choć „Time” to album
metalowy to jednak wykracza poza te kręgi, poza jasno określony
ramy, to album który można polecić ludziom nie gustującym w
metalu, to album ponadczasowy i prezentujący piękne oblicze metalu,
który zawsze mało obeznanym kojarzy się z darciem mordy i
ostrymi riffami. To jest czas na przełamanie stereotypów i
pozyskanie nowych fanów muzyki metalowej. Warto było czekać
tyle czasu na nowy album fińskiej formacji i nie powiem wzrósł
apetyt na drugą część„Time”. No to czekamy do 2013! A póki
co gorąco polecam!
Ocena:
10/10
Trochę inaczej od debiutu,ale epicko-metalowy duch ten sam.
OdpowiedzUsuń