czwartek, 8 listopada 2012

PERTNESS - Frozen Time (2012)

Podobał się wam tegoroczny ORDEN OGAN „To The End”? Szukacie czegoś równie energicznego, świeżego, przebojowego, z naciskiem na chwytliwe melodie? Chcielibyście usłyszeć podobny styl do ORDEN OGAN, gdzie jest power metal, wpływy folk metalu, wpływy thrash metalu, czy też melodyjnego death metalu co słychać choćby czasami w wokalu?

Myślałem, że znalezienie konkurencji dla tegorocznego albumu ORDEN OGAN będzie raczej ciężkim zadaniem, a tutaj proszę szwajcarski zespół PERTNESS, który został założony w 1993 roku i który nagrał do tej pory 3 albumy, z czego debiutancki krążek ukazał się w 2008 i do dziś pamiętam jakie wzbudził zainteresowanie i jakie ciepłe opinie zebrał, jednak uważam że wraz z nowym albumem „Frozen Time” zespół przebił dwa poprzednie albumy pod każdym względem. Niby wizualnie jak i stylistycznie jest dalej to samo. Jest to melodyjny power metal z elementami thrash, folk metalu, gdzie są nawiązania do BLIND GUARDIAN, RUNNING WILD, momentami GAMMA RAY i właśnie ORDEN OGAN, przebojowe, bardzo melodyjne, ale i energiczne, zapadające w pamięci na długo, opakowane w takie samo mocne brzmienie i typową dla tego zespołu okładkę, a mimo to „Frozen Time” to wg mnie najlepsze osiągnięcie tego szwajcarskiego zespołu, bo w końcu słychać bardziej dopracowany krążek, bardziej dojrzały i przemyślany pod względem kompozycji i ich aranżacji, a w połączeniu z niesamowitymi umiejętnościami muzyków czyni „Frozen Time” znakomitym krążkiem, który dostarcza sporo emocji i pierwszej klasy rozrywkę.

Pod względem stylistycznym nie mam wątpliwości, że jest to dzieło dopieszczone, a wsłuchując się w mocne, soczyste brzmienie utwierdzam się tylko w tym przekonaniu. Jednak na tym nie kończą się plusy tego krążka. Jak wspomniałem umiejętności muzyków sprawiają, że wszystko stało się rzeczywistością i że wszystko brzmi tak jak można to usłyszeć na albumie. Cały mechanizm PERTNESS opiera się na starych i tworzących zespół od początku muzykach tj gitarzyście Tomie Zurbuggu i Tomie Schluchterze, który pełni rolę gitarzysty jak i wokalisty. Ten duet gitarowy jest wręcz szalony, gra szybko, dostarcza sporo emocji, ciekawych, pomysłowych melodii, oczywiście są ostre, mocne riffy, są i momenty pełne emocji i klimatu. Pod tym względem wypada wzorowo. Również wokal Toma jest świetnie dopasowany do takiego grania i od razu przypominają mi się takie kapele jak LONEWOLF, czy też SAVAGE CIRCUS i Toma śpiewa mocno, zadziornie, klimatycznie, ale potrafi tez śpiewać nieco bardziej nowocześniej, ocierając się o metal core, czy melodicdeath metal, ale czy to źle? Na pewno dodaje urozmaicenia stylowi i nieco agresji, która sprawia, że album jest prawdziwą frajdą i ucztą dla uszu. Mówiąc o muzykach, trzeba również pochwalić znakomitą sekcją rytmiczną w której mamy nowego basistę Marsa Buhlera, który dołączył do kapeli w 2012 i jeśli chodzi o dynamikę i moc to sekcja rytmiczna wyróżnia się na tle innych płyt z tego roku z tej kategorii. To co muzycy wyprawiają najlepiej słychać w kompozycjach, a te są dynamiczne, melodyjne i każdy z nich jest rasowym przebojem. Najważniejsze jest to, że materiał jest równy i zróżnicowany. Do tego nie ma dłużyzn, nie ma silenia się na długie, rozbudowane kawałki. Zaczyna się od takiego mocnego melodyjnego „Frozen Time”, który pokazuje, że można połączyć ciężar, lekkość, melodyjność, klimat i dynamikę, jest tutaj coś z tego nowoczesnego grania, ale jest też tradycja słyszalna przede wszystkim w melodii i do tego folkowy refren i skojarzenia z BLIND GUARDIAN są jak najbardziej na miejscu. Choć jeszcze więcej skojarzeń z tym zespołem przynosi mi melodyjny „My Will Is Broken” gdzie słychać nawet coś z PERSUADER, w klimatycznym „No More Messiah”, gdzie jest taka charakterystyczna melodia i klimat dla ślepego strażnika. BLIND GUARDIAN słychać też w folkowym „The Star of the County Down” , gdzie słyszę tez pewne zaloty pod ALESTORM czy RUNNING WILD, no i do tego ta klimatyczna ballada „Lost In time” czyż nie jest to wypisz, wymaluj BLIND GUARDIAN? Główny motyw „Farewell to the Past” skojarzył mi się z RUNNING WILD z czasów „Black Hand Inn”. Jest to kolejny szybki, ostry i melodyjny kawałek, który łączy w sobie tradycje i nowoczesny wydźwięk. Folkowa melodia i taki miks BLIND GUARDIAN, czy RUNNING WILD co słychać po głównym motywie, do tego rytmiczne tempo, ciekawe urozmaicenie zwolnieniami i kolejna petarda, której ciężko się oprzeć. Jeśli ktoś lubi folkowe melodie i wolniejsze tempo to polubi taki „I Sold My Remorse” który jest kolejną atrakcją, która szybko wpada w ucho. Power metal pełną gębą nasuwający mi choćby GAMMA RAY usłyszymy w najszybszym utworze na płycie, czyli „The Last Survival”, czy „Eye Of the Storm”. No a „Shadow Knights” to utwór nastawiony na ciężar i bardziej heavy metalowy wydźwięk.


Oj dawno tak szybko mi nie przeleciał album, ale to tylko świadczy o jakości materiału, jaki znalazł się na płycie. Jest świeżość, bo nie jest to taki typowy słodki power metal, jakiego pełno ostatnim czasy. Tutaj jest coś z takiego tradycyjnego power metalu co słychać po melodiach, jednak już sekcja rytmiczna, wokal, brzmienie już brzmią bardziej nowocześniej. „Frozen Time” to wg mnie najlepszy album tej szwajcarskiej formacji, gdzie muzycy wspięli się na wyżyny swoich umiejętności, album w którym wszystko zostało dopracowane, a kompozycje mówią same za siebie, że jest to krążek, z którym trzeba się liczyć w tym roku! Gorąco polecam, nie tylko fanom BLIND GUARDIAN.

Ocena: 10/10

3 komentarze:

  1. Mały błąd znalazłem, PERTNESS jest ze Szwajcarii a nie ze Szwecji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kapitalne granie. Niby nic nowego, kolejni epigoni dobrych czasów Running Wild i Blind Guardian, ale słucha się tego bardzo przyjemnie.Polecam również "Seven Times Eternity".

    OdpowiedzUsuń
  3. Posłuchałem i stwierdzam że dla mnie ORDEN OGAN jednak leprzą płytę nagrali.

    OdpowiedzUsuń