czwartek, 9 listopada 2023
RASCAL - Lost Beyond Reason (2023)
Ossuary Records to polska wytwórnia płytowa, która odgrywa kluczową rolę w rozwoju naszego heavy metalowego podwórka. To pod ich skrzydłami ukazały się płyty Roadhog, Shadow Warrior, Night Lord czy Aquilla. W tym roku wydała debiutancki album warszawskiego Rascal zatytułowany "Lost Beyond Reason". Miło jest widzieć, że przybywa nam kapel, które mogą konkurować z najlepszymi zespołami z zagranicy. Rascal działa od 2019r i obrał sobie za cel grania heavy/speed metal z pewnymi elementami power metal. Jest potencjał, jest możliwość, technika i wszystko czego trzeba i choć jest to granie na wysokim poziomie, to wiem że band stać na więcej.
Brakuje przede wszystkim rasowych przebojów, które by się wybijały ponad ten rozpędzony materiał i owe speed metalowe łojenie. Brakuje oddechu, chwili urozmaicenia i zaskoczenia słuchacza. Dobrze się tego słucha, ale gdzieś w pewnym momencie troszkę zlewa się to w jedną całość. Okładka jest z górnej półki i jedna z najlepszych jakie widziałem w tym roku. Znakomity klimat horroru i dobrze to współgra z zawartością. Wiązowski/Trybura nasłuchali się klasycznych płyt i w efekcie dostarczają nam prostych, ale za to zadziornych i drapieżnych partii gitarowych. Jest dynamika, ale troszkę brakuje świeżości, albo jakiegoś zrywu żeby nie było monotonnie. Troszkę przytłumiony jest wokal Kacpra Pędziszewskiego, który momentami gdzieś tam przepada i zapada w pamięci. Ogólnie to jest dobry głos, tylko w sumie taki jakich pełno na rynku. Pewne nie dociągnięcia są w zakresie kompozycji, choć całościowo materiał wypada bardzo dobrze i wciąż jestem w szoku, że w naszym kraju powstają płyty z taką muzyką i na taki dobrym poziomie.
Wszystko zaczyna się od nastrojowego "Approaching the Storm", który powoli wprowadza nas w świat Rascal, ale też nie wiele zdradza. Szybko wkracza energiczny "Trapped within the lightning", który oddaje w pełni klimat heavy/speed metalu lat 80. Naprawdę dobrze to brzmi i najlepsze, że brzmi jakby zostało nagrane przez jakiś zagraniczny band typu Enforcer, Skull Fist czy Satan;s Fall. Bardzo dobra robota panowie! "The Faster The Better" to kolejny szybki i zadziorny kawałek, choć w swojej formule trochę oklepany. Tutaj można w pewnych momentach usłyszeć pewne niedociągnięcia wokalisty. Dalej mamy niezwykle melodyjny "running out of air", który w pełni pokazuje potencjał jaki drzemie w Rascal. Mocnym atutem utwory są pomysłowe partie gitarowe, który dostarczają sporo frajdy. Echa lat 80 są, ale wszystko brzmi współcześnie. Tytułowy "Lost beyond reason", to bardzo udany kawałek, który również jest utrzymany w szybszym tempie. Niby jest melodyjnie, z pazurem, ale jakoś można odczuć wrażenie, że band włączył auto pilota i można odnieść wrażenie, że całość zaczyna się zlewać. Plus za pewne nawiązania do Running Wild w energicznym "Conquest" czy przebojowym "Soldiers of Hell". Bez wątpienia jeden z mocniejszych punktów tej płyty. W tych kawałkach słychać pasję i pomysł na siebie.
Rascal wkracza na światową scenę heavy metalu i stawia swój pierwszy poważny krok. Krok może trochę nie pewny, ale znaczący. Mamy kolejny band grający heavy/speed metal na wysokim poziomie. Powiedziałbym wręcz światowym. Soczyste brzmienie, klimatyczna okładka, uzdolniony band, a przede wszystkim dobrze rozegrany materiał. Nie brakuje mocnych riffów, czy godnych zapamiętania melodii. Troszkę to wtórne, troszkę bez elementu zaskoczenia, ale frajda z odsłuchu jest i to przecież też jest bardzo ważne w muzyce. Brawo Rascal! Dobra Robota!
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miło usłyszeć, że kolejna polska kapela nie idzie na łatwiznę szukając taniego poklasku metalopolowej ( bambopolo też się łapie ) gawiedzi, a podąża dużo trudniejszą drogą, drogą wykucia własnej ścieżki na metalowym trakcie, przez który przebija się codziennie tysiące zespołów ze swoimi fantastycznymi płytami, trakcie usłanym trupami tych, którym czegoś zabrakło aby dotrzeć do celu, oby Rascal się udało. Piękna okładka, taka ,,Mato Tipila,, i ostatni ludzie na Ziemi ?
OdpowiedzUsuńJestem po jednym przesłuchaniu, teraz przy drugim, muzyka powinna zbliżyć się jeszcze bardziej i odsłonić to, co w niej najlepsze. Utwór 2 to prawdziwy killer, zwraca uwagę zajawka gitarowa, która przechodzi w efektowną solówką. Trójka, ciekawe wejście gitar i to one sieją tutaj zniszczenie, nie dziwi, że mając takich grajków, wokalista pozostaje jakby w tle ( celowy zabieg ? ). 4 z jeszcze lepszym efektem powtarza patenty wykorzystane w poprzednim utworze. Druga miniaturka na płycie i kolejny nastrojowy popis zespołu. W ,,Born to Kill,, dają wreszcie więcej pośpiewać i to na kilka sposobów wokaliście, i podoba mi się ten utwór, bo jest trochę inny, i aż za krótki. Tytułowy, to Rascal w pigułce, gitary prezentują wszystkie swoje atuty, i riffy i solówki po prostu fantastyczne, sekcja rytmiczna gra tak, jak na całej płycie perfekcyjnie, po prostu warsztatowa maestria, jest szybko, melodyjnie, a wokalista pozamiatał to w tle. ,,Conquest,, gdzie wkrada się ,,brudny,, wokal też świetny i mocarny. Teraz robię sobie chwilkę przerwy od Rascal i puszczam nowe TSA, to z Machelem i Piekarczykiem. ,,Bejbe,, to utwór, w którym czas się zatrzymał gdzieś na początku lat 80- tych poprzedniego wieku. Było mrocznie, groźnie, nie było niczego, to ,,Stan Wojenny,, ale było na szczęście TSA. ,,Slow Burner,, przeskakuje ,, Bejbe ,, tak, TSA grali by gdyby znów mieli po 20 lat ? 10 z dużą nośnością, taką też dawką przebojowości, powermetalowe unisono gitar wbija w prerię, albo kresowy step. ,, Into the Night,, to tylko prowokacja zespołu ? Bo ja raczej widzę dla Rascal ,, Into the Light,, .
Dzisiaj słucham ,,Monte Cassino,, Lecha Makowieckiego... błogosławiony płynie czas, płynie, w rytm ostatniego naboju... i ostatniego listu... Contra Mundum.
OdpowiedzUsuńMaciej Zybura, nie Trybura ;)
OdpowiedzUsuń