poniedziałek, 15 stycznia 2024

DEPRAVED ENTITY - Angels of Sin (2024)


 Nazwa kapeli  w tym wypadku nic mi nie mówiła, a dałem się skusić ciekawą okładką. Z okładki bije tajemniczość, mrok i klimat grozy. Przyciąga uwagę, więc swoje zadanie spełniła."Angel of Sin", czyli drugi album niemieckiej kapeli Depraved Entity ukazał się 12 stycznia roku 2024.

Warto wspomnieć, że kapela przeszła kilka zmian w składzie. Gitarzysta Mario Iaccarino dołączył w 2021r, z kolei Simone Buse w 2022r. Ten duet gitarowe tworzy solidne riffy, solidne solówki, ale nic nie wykracza poza poziom przeciętności. Band trzyma się bardziej klasycznego heavy metalu, który miał nawiązać do lat 80. Wtórność, brak pomysłowości na coś świeżego, czy godnego zapamiętania to nie jedyny problem tej formacji. Na nowym krążku dobitnie słychać, że David Ramin jako wokalista sprawdza się średnio. Nie odnajduje się w wysokich rejestrach, a w niższych słychać brak odpowiedniej techniki. Troszkę to wszystko jest śpiewane na siłę. Tak to widzę, ale może mi coś umknęło?

Band stara się grać melodyjnie i prosto, tak żeby trafić do większej liczby słuchaczy. Kilka kompozycji na pewno zasługuje na miano hita. Taki właśnie jest "What dies with me", melodyjny "strayers destination" o hard rockowym feelingu, czy bardziej zadziorny "Who dares wins". Początek płyty jest faktycznie całkiem udany i nie przynosi wstydu zespołowi. Spokojny "Nightmare" za długi i jakiś taki nijaki, zaś "Angel of Sin" za bardzo toporny i bez wyrazu. Najlepiej wypadają te proste, melodyjne heavy metalowe utwory i "Downfall" to dobry tego przykład.

"Angel of Sin" to płyta z przebłyskami, z kilkoma dobrymi momentami, ale całościowo to co najwyżej solidny album. Zabrakło pewności, przebojowości, pomysłów na kompozycje. Płyta do posłuchania i zapomnienia. Na pewno warto poświęcić czas na inne wydawnictwa, a może nadrobić coś z lat 80.

Ocena: 5/10

1 komentarz:

  1. Jeżeli to ,,lata 80-te,, to wchodzę. Pierwsza, oprócz RATHLESS w tym roku płyta z czystym heavy metalem, i taka akurat muzyka wpadła w moje ucho chyba na dłużej, bo i wyróżnia się klarownym, mocnym brzmieniem, bardzo dobrymi ( kilkoma ) kompozycjami, a wokal też nie odstaje, wskoczy ta pozycja jako pierwsza do mojego notatnika. Nowy MAGNUM też się podoba, ale jest jakby za miękki.

    Pierwszy cztery utwory zbudowane na podobnych patentach brzmieniowych, zdecydowanie na tak. Podniośle i tajemniczo rozpoczyna się ,,Strayers Destination,, i w tym klimacie podąża aż do szczęśliwego finału, chociaż trochę szkoda, że ta ciekawa zagrywka gitarowa ze wstępu nie została w pełni wykorzystana, ale i tak jest to znakomite otwarcie. Niewiele ustępuje mu ,, Heavy Metal Nation,, , który instrumentalnie i wokalnie idealnie wpisuje się w kanon ,,lata 80-te,, . Pozytywnie przebojowy, i z melodyjnym zaśpiewem, chociaż zdecydowanie zbyt krótki jest ,,Who Dares Wins,, . ,, What Dies with Me ,, nie ma już tej przebojowości, a ,,Nightmare,, , typowa balladka pasuje co prawda jako przerywnik, ale nie ma tej emocjonalnej mocy i niepotrzebnie obniża wysoką temperaturę płyty. ,, Are You Ready For the Night,, z energiczną riffownią, ciekawą solówką gitarową i zespołowym skandowaniem to też nośny hit. Krótki ,,Time Out,, bynajmniej mocno nie odstaje od innych prezentowanych tutaj dynamicznych utworów. Zaciekawia chwytliwy refrenik w ,, Angels of Sin ,, , miało być chyba ciężko i monumentalnie, ale wyszło, fakt... dość topornie, w jakim celu było ciągnąć ten utwór przez prawie 6 minut ? ,,Dawnfall,, to już ponownie wysoki poziom zasilana.
    Muzyka DEPRAVED ENTITY na tym krążku to trochę taka sinusoida, raz lepiej raz gorzej, bo i zakończenie w postaci ,,There Leaf Clover,, oprócz ciekawych momentów, nie powala. U mnie, w skali tutejszej i w porównaniu do recenzowanych płyt, które już się w tym roku ukazały to 7/10.

    OdpowiedzUsuń