środa, 15 maja 2013

AIRBOURNE - Black Dog Barking (2013)

No Guts No Glory” to wypadek przy prace, świetnie zapowiadającego się Airbourne. Ta młoda australijska formacja, która została założona w 2003 roku gra hard rock z elementami rock'n rolla i heavy metalu i to z dużymi wpływami Ac/DC. Formacja ta szybko została określana mianem młodszej wersji Ac/Dc i trudno nie nazwać ich tak zwłaszcza kiedy w muzyce tego zespołu jest pełno patentów przerysowanych z Ac/Dc i to było słychać na debiutanckim „Running Wild” czy znacznie słabszym „No Guts No Glory”. Niczego innego nie dostajemy na nowym albumie zatytułowanym „Black Dog Barking”, z tym, że zespół wraca na właściwy tor grania melodyjnego,zadziornego, szalonego hard rocka w stylu Ac/Dc. Ci którzy polubili zespół za taki styl na debiucie mogę być spokojni, bo zespół wraca właśnie do takiego grania.

W przypadku debiutu atutem było zaskoczenie, masa przebojów, energia i magia. To wszystko gdzieś troszkę uleciało w „No Guts no glory”, który był nieco ugrzeczniony, nieco jakby zagrany na siłę, bez większego polotu. Pewnie nie ja jeden się zastanawiałem, czy zespół jest w stanie nagrać coś na miarę „Running Wild” i „Black Dog Barking” jest tego dowodem, że można. Airbourne znakomicie ciągnie to na czym skończył Ac/Dc z tym, że ta młoda formacja ma w sobie więcej energii i ciekawych pomysłów. Airbourne oddaje styl Ac/Dc jak mało kto i zasługą tego jest lider Joel O' Keeffe, który głosem przypomina Bona Scotta z pierwszych płyt. Potrafi rozgrzać słuchacza tym swoim energicznym, zadziornym wokalem i nadaje utworom hard rockowego szaleństwa. „Running Wild” zapisał się w pamięci nie tylko jako płyta przebojowa, ale również jako płyta bardzo gitarowa, pełna ciekawych melodii, riffów i solówek w stylu Angusa Younga. No guts Glory tego elementu brakowało jakoś, ale nowy krążek w pełni to wynagradza i to z nawiązką. Popisy Joela O ' Keeffe'a i Davida Rodsa są tutaj po prostu świetne i każdy fan Ac/Dc czy też hard rocka, przy pomni sobie najlepsze czasy Ac/Dc. Energiczny rock;n roll jaki Ac/Dc wygrywał na początku, który serwował w dużych ilościach Airbourne na debiucie i tutaj sieje zniszczenie. Już otwieracz „Ready To Roll jest tego znakomitym przykładem. Stonowany, nieco, ale zadziorny „Animalize przenosi nas do czasów „Back In Black”. „No One Fits Me (Better Than you)” z kolei swoją przebojowością i wydźwiękiem przypomina album „Fly On The Wall”.Podobne skojarzenia można mieć w przypadku cięższego „Back In The Game”. Perełką i prawdziwymi killerami tutaj są bez wątpienia żywiołowy „Firepower” który nasuwa na myśl „Ballbreaker” czy „The Razors Edge” jak i klimatyczny „Live It Up” który nasuwa „For Those About To Rock” . Kto lubi okres „Welcome To Hell” polubi przebój w postaci „Woman Like That”, który brzmi jak kawałek wyjęty z tego wydawnictwa. Najlepszy utwór ciężko wybrać to fakt, ale moim faworytem został dość szybki, energiczny „Hungry” który świetnie oddaje to że zespół powrócił do tego co grał na debiucie. Całość zamyka energiczny „Black Dog Barking”, który idealnie nada się by rozgrzać fanów podczas koncertu i te ponad 35 minut szybko przelatuje, ale w głowie sporo zostaje.

Rok 2013 to rok udany dla fanów muzyki w stylu Ac/Dc. Wyszedł nowy album Sin City, Krokus, a teraz doszedł nowy album Airbourne, który w moim odczuciu poradził sobie z konkurencją, w tym z znakomitym albumem Krokus, który też w tym roku zaliczyć należy do grona najlepszych hard rockowych wydawnictw. Ci którzy polubili debiut „Running Wild”, którzy polubili ten zespół za energię, przebojowość i zapadające w pamięci riffy czy refreny mogą im wybaczyć słabszy „No Guts Glory” i brać się za nowy. Miło słyszeć, że Airbourne powrócił i to mocnym uderzeniem, którego nie powstydziłby się sam Ac/Dc.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz