czwartek, 9 maja 2013

VHALDEMAR - Shadows of Combat (2013)

Jeden z najciekawszych power metalowych kapel z Hiszpanii powrócił do biznesu na dobre. Mowa tutaj o świetnym Vhaldemar, który został założony w 1999 roku z inicjatywy Pedro Monge. W krótkim okresie zespół zdobył uznanie fanów, silną pozycję, zwłaszcza kiedy wydali dwa świetne albumy w postaci : „Fight To The End” i „I Made My Own Hell”. Jednak zespół przepadł po wydaniu tych krążków i tak przez kilka lat było cicho o samym zespole. W 2010 ukazał się wydany dość po cichu materiał pod nazwą „Vhaldemar”, który w 2011 roku ukazał się pod nazwą „Metal Of The World”. Hiszpańska formacja powróciła, jednak pewności co do tego czy chce zostać na dłużej nie było. Znów cicho się zrobiło wokół samego zespołu, a tutaj po dwóch lata pojawia się nowy album w postaci „ A Shadows of Combat”.

Nowe wydawnictwo i nowe zestawienie kapeli, bowiem mamy nowego perkusistę - Gonzalo "Gontzal" Garcia i nie dwóch gitarzystów a jednego, ponieważ odszedł Aitor Lopez. Styl ponadto nie wiele się zmienił, bowiem Vhaldemar dalej brzmi jak rycerska Gamma Ray, aczkolwiek słychać sporo smaczków i prób zerwania z tą etykietą. Mroczny klimat, ciężar, a także więcej heavy metalowej stylistyki, która ma jeszcze bardziej podkreślić epickość. Co znakomicie zostaje uchwycone w takim true metalowym „ The Rest Of My Life”, gdzie słychać wpływy Manowar, w mrocznym, pełnym grozy” The Beginning”, ciężkim „Power Of The Night” czy spokojnym, instrumentalnym „Oblivion”. Heavy Metal w stylu Manowar i hard rock też daje się we znaki w otwierającym „Rock City”, który potrafi zwieść z tropu. Jednak mimo wszystko wciąż słychać, że to ten znany nam wszystkim Vhaldemar, z trzech poprzednich płyt. Vhaldemar z mocnym, soczystym brzmieniem, urozmaiconą ale zarazem dynamiczną sekcją rytmiczną, wyrazistym i specyficznym wokalem Carlosa, a także energicznymi, melodyjnymi partiami gitarowymi, za które tym razem jest odpowiedzialny Carlos. W dalszym ciągu wyróżnia się dynamiką, szybkością i przebojowością, która zawsze stanowiła wielki atut kapeli. Oczywiście nie brakuje power metalu i szybkich kawałków czego przykładem jest „Danger Street” , mroczniejszy „Shadows of Combat” z wpływami Primal Fear, czy szybki „End Of The World”. Jeśli miałbym wskazać najlepszy utwory, które najlepiej oddają styl zespołu to wybrałbym melodyjny „Metal & Roll” oraz kolejną część „Old King Visions”, który podkreśla ową etykietą mówiąca o Vhaldemar jak o bardziej rycerskiej Gamma Ray.

Hiszpańska formacja Vhaldemar powróciła na dobre, silna, zmotywowana i gotowa podbijać na nowo świat. Pozycja obowiązkowa dla fanów epickiego metalu, mrocznego klimatu, a także dla fanów europejskiego power metalu spod znaku Gamma Ray czy też Primal Fear.

Ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Mistrzostwo, płyta bombon w pełni zgadzam się z recenzją tylko ode mnie 2 pkt. więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hiszpanie mocno cisną,brawo!!!

    OdpowiedzUsuń