niedziela, 16 lutego 2025
MANTRIC MOMENTUM - Alienized (2025)
"Alienized" to najnowsze dzieło norweskiego Mantric momentum, który działa od 2020 r. To kolejny projekt muzyczny proponowany przez wytwórnię Frontiers Records. Tutaj w skład wchodzi 2 muzyków. Jest wokalista Terje Haroy z Pyramaze i multiinstrumentalista Christer Haroy, którego można kojarzyć z Triosphere. Panowie stawiają na miks melodyjnego heavy metalu, power metalu i progresywnego metalu. Coś tam z Symphony X, Pyramaze, czy Masterplan można wyłapać w niektórych momentach, ale panowie starają się być sobą i tworzyć coś swojego. Płyta "Alienized" ukazała się 14 lutego i to już drugi album Mantric Momentum.
Muzycy doświadczeni, mający coś do zaoferowania i mający pomysł na swój styl, na swoja muzykę. Przepiękne są tutaj partie wokalne Terje, który ma charyzmę, technikę i niesamowite umiejętności. Stworzy coś z niczego i nada kompozycji odpowiedniego klimatu. Partie gitarowe zagrane współcześnie, z pazurem i nutką progresywności. "Resiliance" to pierwszy utwór, który pojawia się po intrze i od razu daje nam przedsmak całości. Utwór intryguje i potrafi zapaść w pamięci. Kryje się w tym nutka tajemniczości, podobnie jak w frontowej okładce. Mroczne, dopracowane brzmienie jest dodatkowy atutem. Więcej melodyjności i przebojowości uświadczymy w "Alienized", który momentami przypomina stary dobry Masterplan. Kompozycja na pewno bardziej energiczna i przebojowa. Pierwsze sekundy "The highest Mountain" jakoś przypomniały o nieśmiertelnym "We will rock You" Queen, a wszystko za sprawą perkusji. Utwór może faktycznie nieco rockowy, ale to wciąż granie na wysokim poziomie. O szybsze bicie serca przyprawia nastrojowy"Time Is my Ally" i tutaj jakoś przypomniały mi się dokonania Pretty Maids. Jest pazur, pomysłowy motyw i emocjonalne melodie, które potrafią poruszyć. Perełka! Idealnie w mój gust trafił rozpędzony, power metalowy "Sirens Call", gdzie przewodnia melodia od razu sieje zniszczenie. Jakby było więcej takich petard, to płyta byłaby obłędna. "A stronger Stance" to kolejny mocny akcent na tej płycie. Co za świetny i pełen podniosłości refren, który pokazuje klasę. Nic dodać nic ująć. Zamykający "Barricades" też imponuje gracją, finezją, emocjonalnym ładunkiem. Szybko wpada w ucho i znakomicie podsumowuje cały krążek.
Prawdziwy cios z zaskoczenia, bo nie sądziłem że dostanę tak wartościowy album. Ta płyta ma swój klimat, ma hity, ma ciekawe i wciągające aranżacje. Jest od początku do końca jakość i pomysł na to wszystko. Każdy kto kocha miks power metalu i progresywnego metalu z nutką rocka czy melodyjnego metalu ten szybko odnajdzie się. Zresztą Frontiers Records potrafi dostarczyć zawsze dany album na wysokim poziomie.
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz