poniedziałek, 10 lutego 2025
ARION - The light That Burns The Sky (2025)
O ile dwie pierwszy płyty fińskiego Arion nie przemówiły do mnie w pełni, o tyle już ostatni krążek w postaci "Vultures Die Alone" przypadł bardzo mi do gustu. Teraz po 4 latach ciszy, przyszedł czas na nowe dzieło i "The Light That Burn the Sky" znów idealnie trafia w mój gust. Jest dużo symfonicznego power metalu, jest gdzieś nutka progresywności i dużo przebojowości. Słychać tu wpływy Sonata Arctica, Masterplan, Temperence, Dreamtale czy Leverage. Premiera przewidziana na 28 lutego nakładem Reigning Phoenix Music. Jedno jest pewne. To płyta, której nie można przegapić.
Okładka miła dla oka i oddaje w pełni klimat power metalu. Od razu wiadomo co i jak. Głównym filarem grupy jest gitarzysta Ivo Kaipainen. Stawia na pomysłowe i łatwo wpadające w ucho partie gitarowe. Jest w tym wszystkim nacisk na klasyczne patenty, jest polot, przebojowość. Refreny podniosłe, pełne gracji i epickiego rozmachu. Naprawdę jest co słuchać i czym się zachwycać. Klawiszowiec Arttu dodaje uroku całości i przebojowego charakteru. Bywają momenty, gdzie nadają nieco progresywnego stylu. Ta współpraca Artuu z Ivo układa się naprawdę pomyślnie i jestem motorem napędowym. Wokalista Lassi też jest ważnym fundamentem muzyki Arion. Jego głos, jego talent i umiejętności sprawiają, że ta kapela nabiera klasy i odpowiedniego power metalowego charakteru. Właściwym człowiek na właściwym miejscu, który jest świadomy swoich możliwości. Wykorzystuje w pełni swój potencjał.
Płyta zawiera 11 utworów z czego najkrótszy to intro w postaci "The darkest day" i już od razu można poczuć przedsmak tego co nas czeka. Jakże udany jest riff w ostrzejszym "The light that burns the sky. Każda sekunda tego kawałka jest godna uwagi. Utwór kipi energią i do tego dostajemy tutaj łatwo wpadający w ucho refren. Jeszcze większych emocji dostarcza przebojowy "Like the Phoenix i will rise" i słychać, że band chciał zagrać to ostrzej i z pazurem. Ta sztuka się na pewno udała. Troszkę komercji, troszkę łagodniejszego grania dostajemy w "Wings of Twilight" i to trochę słabszy moment tej płyty. Potem atakuje nas "Burning in the sky", który zachwyca prostą i pomysłową melodią, a także drapieżnością. Power metalowa uczta. Mroczny klimat, agresywny riff i trochę nowoczesnej stylistyki dostajemy w "From an empire to a fall" i to kolejny killer. Dużo podniosłości i symfonicznych ozdobników mamy w "Black Swan", czy "in the heart of the sea". Najdłuższy na płycie jest "Into the hands of fate", który jest nastrojowy i taki nieco lżejszy. Ivo daje niezły popis swoich umiejętności i sam utwór zaskakuje podniosłością i formułą.
Arion znów nagrał bardzo udany album, który jest zróżnicowany, przebojowy i pełen hitów. Bardzo dobrze się tego słucha od początku do końca. Ten fiński band działa od 2011r i już jest rozpoznawalną marką. Wypatrujcie "The light that burns the sky" bo bardzo udany power metalowy krążek.
Ocena: 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz