piątek, 14 lutego 2025
LORDI - Limited Deadition (2025)
21 marca 2025r nakładem RPM ukaże się 19 album fińskiej kapeli Lordi. "Limited Deadition" to nic nowego, a po prostu typowy album Lordi, gdzie kluczową rolę odgrywa klimat grozy, mieszanka hard rocka i heavy metalu, a wszystko oczywiście utrzymane w przebojowej formule. Ostatnie płyty były dobre, ale wciąż czekałem na coś co przypomni mi "Deadache", który uwielbiam. W końcu udało sie Lordi nagrać album o podobnej formule, klimacie i jakości. Warto czekać na premierę nowej płyty.
Lider grupy Mr Lordi to bez wątpienia lider i główna atrakcja zespołu. Nie chodzi o image, ale umiejętności wokalne. Ma charyzmę, ma pazur w głosie i sprawdza się w formule heavy metalu z dużą dawką hard rocka. Nie można jednak zapomnieć o reszcie zespołu. Sekcja rytmiczna stoi na straży dynamiki i odpowiedniego tempa. W końcu też pole do popisu ma gitarzysta Kone, który tym razem potrafi porwać swoją grą i dostarczyć godne zapamiętania riffy, czy solówki. Na nowym albumie na pewno błyszczy Hella i jej partie klawiszowe. Zalatuje klimatem syntezatorów i lat 80. Ten kicz jest tutaj naprawdę uroczy i dodaje odpowiedniego klimatu. Bardzo dobrze układa się współpraca Kone i Helli. Nowy album jest na pewno zróżnicowany, dopracowany i solidny. Od początku do końca słucha się tego z dużą przyjemnością i przypominają się najlepsze płyty Lordi.
Oczywiście pierwsze co dostajemy to intro, niczym z jakiegoś horroru z czasów VHS. Zresztą okładka frontowa w podobny sposób została skonstruowana. Pierwszy konkretny kąsek dostajemy w "Legends are made Of Cliches", gdzie przewodni motyw nieco przypomina filmy johna Carpentera. Jest hard rock i klimat lat 80. Wejście klawiszy, syntezatorów w "Syntax terror" niczym w "Panic Attack" Judas Priest. To jeden z ostrzejszych utworów na płycie i tutaj wszystko imponuje. Od ostrego riffu, przez chwytliwy refren i wciągające zagrywki gitarowe. Mocna rzecz! Dalej mamy nieco bardziej komercyjny, może nieco popowy "Skelephant in the room", który na swój sposób jest uroczy. Bardzo dobrze prezentuje się nieco zadziorny "Killharmonic Orchestra". W takiej stylizacji Lordi zawsze prezentuje się okazale. Nie przemawia do mnie nijaki "Collectable"., który nic nie wnosi do całości. Klimat grozy, lekkość i przebojowość to atuty "Fangoria", który również odzwierciedla wszystko to co najlepsze w muzyce Lordi. Singlowy "Hellizabeth" również porywa lekkością, klimatem lat 80 i nieco komercyjną formułą. Słucha się tego dobrze i w żaden sposób nie przeszkadza czerpać radości z słuchania. Ta lekkość i hard rockowe klimaty na tej płycie sprawdzają się i przesądzają o jakości płyty. Przepiękne prezentuje się "Retropolis" i ta partie gitarowe i stonowane dźwięki, przesiąknięte lekkością i pomysłowymi klawiszami sprawiają, że Lordi brzmi świeżo. Kolejny pomysłowy hicior na płycie to tytułowy "Limited Deadition" i znów znakomity motyw przewodni i lekkie, nastrojowe partie klawiszowe, które dodają przestrzeni i klimatu lat 80. Cudo! Całość wieńczy nieco ostrzejszy "You Might be deceased", który również ma nieco ostrzejszy riff i więcej heavy metalowej maniery.
Lordi ma swój styl i jednym może przypaść do gustu, a innym nie koniecznie. Kto lubi hard rock, klimat grozy i patenty lat 80 ten szybko po lubi co Finowie prezentują na swoim 19 albumie. Płyta jest dopracowana, równa, przebojowa i nie wprowadza w stan zażenowania i przypominają sie ich najlepsze płyty, w tym "deadache" a to już coś. Wypatrujcie nowego albumu Lordi, bo zasługuje na to!
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz