wtorek, 25 lutego 2025

CLAYMOREAN - Eternal Curse (2025)


 17 lutego światło dzienne ujrzał "Eternal Curse", czyli najnowsze dzieło serbskiego Claymorean. 4 lata band kazał czekać na swój 6 album studyjny, który został wydany przez Stormspell Records. Działają od 1994 r i specjalizują się w graniu heavy metalu z elementami doom metalu, czy power metalu. Można w ich muzyce doszukać się elementów Crystal Viper, Smoulder czy Oathbringer. Jest tu też sporo nawiązań do twórczości Manowar. Jedno jest pewne. "Eternal Curse" to płyta, której nie można zlekceważyć.

Claymorean to przede wszystkim charyzmatyczna i utalentowana wokalistka Dejena Betsa Garcevic, która nadaje całości drapieżności i epickiego klimatu. To jest znak rozpoznawalny Claymorean. Nie można też zapomnieć o ducie gitarowym tworzonym przez  Invictus/Nowakowic, którzy stawiają na klasyczne patenty, sprawdzone chwyty. Wszystko opiera się na mocnych, wyrazistych riffach, chwytliwych melodiach i epickich refrenach. Zawartość przez to jest równa i dopracowana. Od początku do końca jest wysoki poziom i słucha się tego naprawdę bardzo dobrze. Dostajemy jeden z ciekawszych wydawnictw Claymorean.

Klimatyczna okładka, zadziorne brzmienie są miłym dodatkiem, które podkreślają że zadbano tutaj o każdy detal płyty. Na pierwszy ogień idzie "Overture 1914"  i to intro, które stylistycznie nawiązuje do dokonań Running wild. Kolejny cios to "By this Sword We Rule" i to taka mieszanka epickiego heavy metalu i power metalu. Gitarzyści dają czadu i nie ma tutaj miejsca na nudę. Do tego ten godny podziwu wokal Dejany, który sieje zniszczenie. To utwór, który przykuje uwagę fanów White skull czy Crystal Viper. Fanom Hammerfall może spodobać się zadziorny i przebojowy "Under the Sign of the Cross". To jeden z najlepszych momentów na płycie. Rasowy hit, który na długo zostaje z słuchaczem. Epickość pojawia się w "Battle Born", gdzie nie brakuje patentów wyjętych z dokonań Manowar, czy Manilla Road. Marszowe tempo, stonowane tempo i rycerski klimat robią robotę. Jeszcze więcej true heavy metalu i elementów Manowar czy Crystal Viper można wyłapać w przebojowym "300". Niby nic odkrywczego, niby banalne granie, ale ile radości dostarcza. O tym trzeba samemu się przekonać. Tytułowy "Eternal Curse" opiera się na ostrym riffie i chwytliwych melodiach. Band tutaj pokazuje pazur i bardziej drapieżny styl. Na sam koniec zostaje kolos w postaci "Bannockburn" i tutaj oczywiście są odesłania do Manowar, Crystal Viper czy Manilla Road. Brzmi to naprawdę bardzo dobrze i nie nudzi. Dużo dobrego się tutaj dzieje i jest epicki rozmach. Uwielbiam kiedy na sam koniec pojawia się rozbudowana kompozycja tego typu.

Claymorean 4 lata kazał czekać fanom, ale nie zmarnował swojego czasu. Przygotował naprawdę dopracowane dzieło, który zawiera klimat lat 80, sporo elementów true heavy metalu, dużo patentów Manowar, Smoulder, czy Crystal Viper. Band zna się na rzeczy i wie jak tworzyć wysokiej klasy materiał z pogranicza epickiego heavy metalu i power metalu. Jeden z najciekawszych albumów Claymorean i na pewno pokazuje, że band ma sporo do powiedzenia i stać ich na dużo. Wypatrujcie "Eternal Curse" bo warto!

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz