czwartek, 20 lutego 2025

TRICK OR TREAT - Ghosted (2025)


 Nie tak dawno zachwycałem się "Creepy Symphonies" Trick Or Treat z roku 2022. Ta płyta to kwintesencja tego co gra ten włoski band i znajdziemy tam wszystko co ich cechuje, co definiuje ich styl. To też dobry hołd dla twórczości Helloween, zresztą nie od dziś wiadomo że na Helloween się wzorują. Teraz po 3 latach przyszedł czas na następce. "Ghosted" ukaże się 25 kwietnia roku 2025 nakładem Scarlet Records. Cieszy fakt, że band kontynuuje ścieżkę obraną na poprzednim wydawnictwie i słychać powiązania. Niestety nie jest to album tej samej klasy, ale to wciąż pozycja godna uwagi, zwłaszcza jeśli kocha się twórczość Trick or Treat, no i oczywiście Helloween z czasów "Keeper of the Seven Keys".

Temat duchów i sam image skierowany w tą stronę jest całkiem udany i pasuje do tej kapeli. Ma być wesoło, kiczowato i z pozytywną energią. Tak też jest i nawet okładka taki wymiar ma. Widać oczywiście powiązania z poprzednim dziełem. Co do składu to pojawił się nowy perkusista tj  Dario Capacci. W pasował się do stylu grupy i nadaje odpowiedniego tonu kompozycjom. Odwala kawał dobrej roboty. Siła Trick Or treat tkwi w gitarzystach i przede wszystkim wokaliście. Benedetti/Venturelli to dwaj utalentowani gitarzyści, którzy potrafią grać radosny, energiczny power metal, potrafią też zwolnić, potrafią zaskoczyć. Na nowym albumie pokazują, że znają się na swojej robocie. Prawdziwą gwiazdą nr 1 jest oczywiście Allesandro Conti, czyli jeden z najlepszych głosów w power metalu. Cały czas czaruje swoim głosem i często przypomina manierę Kiske, co dodaje tylko uroku całości.

Technicznie album bez błędny, a jak tam zawartość? Klimatyczne intro, a potem rozpędzony "Craven Wood", który zabiera nas w rejony starego dobrego helloween. Znów Trick or Treat i przypomina ten blask z poprzedniej płyty. Dalej mamy przebojowy "Bloodmoon", który przemyca pewne patenty Avantasia, do tego Adrienne Cowan zalicza gościnny występ. Bardzo udany utwór. Dalej wkracza znany singiel w postaci "Ghosted" i tutaj troszkę mieszane uczucia, bo kawałek taki bardziej komercyjny, bardziej rockowy, ale nadrabia chwytliwością i klimatem. Niby jest energia w "Dance With the dancing Clown", ale kicz i takie przekoloryzowanie sprawia, że utwór sporo traci. Radośnie, wesoło i tak dość bezpiecznie band gra w "Polybius", ale to Trick Or treat jaki znamy i kochamy. Fanom horrorów spodoba się "Evil dead never Sleeps" , który nawiązuje do "Martwego Zła" i to również jeden z mocniejszych kawałków na płycie. Podobne wrażenie sprawia zadziorny i przebojowy "The 13 th" i to wiadomo hołd dla "Piątku trzynastego". "Bitter dreams" z kolei to ukłon w stronę "Koszmar Z ulicy wiazów". To akurat mocne, power metalowe kompozycje, które pokazuje że band potrafi też pokazać pazur i nieco bardziej poważne oblicze.  Nawiązanie do kultowych horrorów, troszkę nasuwa namyśl okładkę Trick or treat z debiutu. Jest jeszcze Chris Bowes z Alestorm w przesadzonym "Return to Monkey Island" i ten utwór jest za bardzo kiczowaty i wesołkowaty.

Mimo pewnych wad, wpadek dostajemy znów na pewno kawał dobrze skrojonego radosnego power metalu. Przypominają się stare dobre czasy Helloween. Trick Or Treat umacnia swoją pozycję i ten album na pewno wstydu im nie przynosi. Znajdziemy tutaj naprawdę kawał porządnego power metalu, który przyprawia o uśmiech i dostarcza też sporo power metalowych petard. Kto lubi Trick or treat nie będzie zawiedziony, a kto ich nie cierpi to nie ma tutaj czego szukać.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz