poniedziałek, 2 stycznia 2012

TOXIK - Think This (1989)

Wybredny jestem jeśli chodzi o thrash metal, bo oczekuje przede wszystkim agresji, ale jednocześnie melodyjności i oryginalnie brzmiących motywów, riffów. Miło jak zespół nieco kombinuje z nieco technicznym graniem i dobrze jak pojawią się nieco skomplikowane melodie, które tylko wyostrzają mój apetyt. Wokal to sprawa jakże ważne dla mnie, dobrze jak wokalista potrafi coś więcej niż tylko zadziornie i tak prosto śpiewać, również ważne jest by duet gitarzystów miał ręce pełne roboty, żeby nie kończył się udział na płycie wyłącznie na jednym sprawdzonym motywie i na krótkich szybkich, czasami chaotycznych solówkach. Sekcja rytmiczna też musi być urozmaicona, ale nie może być zbyt monotonna, powinna przede wszystkim kipić energią i dynamiką. Jeśli większość z tych kryteriów jest spełnionych to miło jak zespół popisze się ciekawą tematyką, jak i klimatem. TOXIK to ta marka która mnie przekonała, że jeszcze sporo rzeczy nie znam z tego gatunku i najwidoczniej najlepszy rzeczy przede mną. Debiut zniszczył mnie jak mało który album z tego gatunku, a mnie zastanawiała jedna rzecz czy zespół jest wstanie nagrać drugi taki album jak debiut. „Think This” to dowód na to, że mimo perfekcyjnego „World Circus” można stworzyć coś równie perfekcyjnego i ponadczasowego, choć już nieco w innym stylu. O ile na poprzednim wydawnictwie było sporo połamanych i wyszukanych riffów, melodie, to na „Think This” zespół wyszedł poza wszelkie granice i właściwie cały album jest tym przesiąknięty. Na debiucie wszystko maskowała agresja i dynamika, a na „Think This” jest to wręcz uwypuklane i owa dziwaczność bierze tutaj górę. Te połamane melodie, to progresywne zaczęcie jest tu urocze i pokazuje, że można grać ambitnie nawet w takim gatunku jak thrash metal. Na drugim albumie pojawił się nowy wokalista a mianowicie Charles Sabin, który ma wiele wspólnego z poprzednim frontmanem zwłaszcza pod względem wkraczania w wysokie rejestry, choć nowy nabytek cechuje się jakby bardziej urozmaiconym wokalem, jakby bardziej technicznym. Do tego niezmiernie ważnym posunięciem okazało się wprowadzenie drugiego gitarzysty i w tej roli John Donnelly spisuje się świetnie. Umiejętności jego nie odbiegają od tych, którymi jest obdarzony John Christian. To właśnie ich talent komponowanie, grania na poszczególnych instrumentach miał największy wpływ na ten perfekcyjny album. Rozpatrując album pod względem lirycznym można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z koncept albumem, gdzie motywem przewodnim jest wpływ telewizji i jej demoralizujących kanałów na stan człowieka, na jego psychikę i moralność. Zespół pomyślał o wszystkim i ozdobił owy koncept wstawkami z tv, a także klimatyczną okładką Eda Repki.  Materiał jest bardziej dojrzały i bardziej urozmaicony aniżeli ten z debiutu.  Jest progresywno – funkowy „Machine Dream” , który mam motorykę ANTHRAX, czy też DEATH ANGEL, jest też  klimatyczny „WIR NJN8/In God” , czy też piękna ballada „There Stood the Fence” która ma nastrojowy motyw i takie ballady w wykonaniu thrash metalowych kapel to rzadkość. Pod względem przebojowości i chwytliwości wyróżnia się mój ulubiony utwór a mianowicie „Spontaneus”, co nie oznacza, że reszta jest spisana na straty. Reszta utworów to już takie pędzenie do przodu jakie można było usłyszeć na debiucie, choć przyozdobione licznymi smaczkami. „Greed” partiami akustycznej gitary, otwierający „Think This” takimi chuligańskimi chórkami, które namyśl nasuwają ANTHRAX, a także shredowymi solówkami. Do grona najostrzejszych i najszybszych kompozycji można zaliczyć „Time After Time”, czy też „Black And white” z wyeksponowaną partią basową. To wszystko sprowadza się do słowa „Arcydzieło” i nie bójmy się używać tego słowa w przypadku tego krążka. Album bardziej dojrzalszy, bardziej urozmaicony niż debiut, ale na szczęście na tak samym wysokim poziomie. Jedna z najlepszych płyt thrash metalowych jakie słyszałem. Niestety po tym albumie zespół się rozpadł, za mało słuchaczy, małe zyski i do tego kontrakt płytowy z niewielką wytwórnią, co przyczyniło się do tego że w 1992 roku kapele się rozpadła. Wieści o reaktywacji wzbudziły sensację, ale czy będą oni w stanie nagrać coś na miarę „Think This”? Czas pokaże. Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz