poniedziałek, 2 stycznia 2012

TOXIK - World Circus (1987)

To jak działa toksyna każdy wie. Wydzieliny i różnego rodzaje trucizny potrafią prowadzić do daleko idących szkód i nieodwracalnych konsekwencji. Tak na mnie zadziałał thrash metalowy TOXIK o jakże znaczącej nazwie. Skutki zapoznania się z tą kapelą przyczyniły się do uzależnienia i nieodwracalnych skutków w postaci nałogowego słuchania dwóch albumów tej zapomnianej przez świat kapeli. Zanim spróbujecie owej toksyna warto spojrzeć na nalepką owej mikstury w celu zaczerpnięcia kilku informacji na temat TOXIK, który wyprodukował ową toksynę. TOXIK to kapela powstała na ziemi amerykańskiej, pierwotnie pod nazwą TOKYO w roku 1985. Pierwszym przejawem działalności TOXIK był utwór „Wasteland”, który ukazał się na składance „Metal Massacre 9”.  Na pełno metrażowy przyszło czekać do 1987 kiedy to pojawił się „World Circus”.  Teraz przyjrzyjmy się składnikom owej toksyny, które przesądziły o jej niepowtarzalności i światowej klasie. Energia, moc to słowa, które nie są obce amerykańskiej ekipie, jak również niezwykłe przywiązanie do techniki w jakiej wygrywane są po szczególne partie. Obce im też nie jest agresja, ani progresywne podejście co do linii melodyjnej, które często jest daleka od prostoty i ociera się o bardziej skomplikowaną formułę. Brzmi to w sumie jak mieszanka technicznego MEGADETH, nieco punkowego  ANTHRAX oraz niemieckiej agresji spod znaku KREATOR, czy GRINDER. Na muzykę TOXIK składają się jeszcze bardziej autorskie składniki jak choćby Mike Sanders i to jest pewne novum. Większość śpiewaków w thrash metalowych kapelach, albo śpiewała w niskich rejestrach, bardziej zadziornie, albo chrypą, stawiając na mrok. Śpiewaniem falsetem, piszczenie, oraz wkraczanie w wysokie rejestry niczym Halford, Hansen, czy Matos wręcz były dalekie od skojarzeń z thrash metalem. Mnie to osobiście przypomniało frontmanów ANTHRAX, bo podobnie śpiewali Turbin i Belladona. Jestem fanem takich wokali, ale nie przypuszczałbym że odnajdzie się taki charyzmatyczny, heavy/power metalowy wokalista w agresywnym, technicznym thrash metalowym tle. Drugim autorskim składnikiem który przesądza o oryginalnym stylu zespołu jest gitarzysta John Christian, który idzie pod prąd stawiając na skomplikowane partie, na wyszukane riffy, solówki, i co ciekawe to wszystko jest staranie zagrane pod względem technicznym. Co mnie zdziwiło, że mimo tej całej staranności i temu przywiązaniu do techniki jest to melodyjny, ba nawet ma zalążki przebojowego grania. Tyle samo frajdy dostarcza sekcja rytmiczna, które jest również różnorodna i bardzo dynamiczna. Choć zespół ma jedną zasadę „nakurwiać” to jednak w obrębie tej zasady łatwo znaleźć kilka odstępstw. „Pain And Misery” to jeden z tych utworów, gdzie szybki tempo przestaje mieć znaczenie i pierwsze skrzypce zaczyna odgrywać, nieco połamany riff, klimatyczny wokal Sandersa oraz finezyjna solówka Johna, który pokazuje że thrash nie zawsze musi być agresywny i szybki niczym światło. Przykład, że można niszczyć mniejszym kalibrem pocisku. Również początek „47 Seconds of Sanity/Count Your Blessings” zapowiada raczej balladę aniżeli rozpędzoną kompozycję.  Opisywanie poszczególnych kompozycji właściwie miła się z celem, bo dominują tutaj właściwie dzikie petardy, gdzie można się doszukać shredowe granie i to słychać w otwierającym „Heart Attack” , w krótkim i zwartym "False Prophets", czy też w szalonym „Victims”. Słuchając „Social Overload” ma za każdym razem skojarzenia z „Among The Living” ANTHRAX. Natomiast luzacki „Hunted earth”  czy melodyjny „World Circus” przypominają nieco styl TESTAMENT. Szczerze nie sposób to opisać słowami to co można usłyszeć na debiutanckim albumie, to trzeba przesłuchać na własne uszy, do czego też zachęcam każdego, który zbyt długo nie znał tej kapeli. Ciekawe co by było gdyby TOXIK wypłynął na scenę metalową z tym albumem nieco wcześniej, to czy nie byłby wymieniany wśród największych kapel thrash metalowych. Może oficjalnie nie jest, ale fani thrashu i tak wiedzą swoje i tak dla wielu ta kapela zawsze będzie wielka i zawsze znakomita , choć nagrał tylko dwa albumy. Drogi czytelniku podaj się wpływom toksyny TOXIK i ty, a na pewno nie pożałujesz. Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz