czwartek, 13 maja 2021

FLOTSAM AND JETSAM - Blood in the water (2021)


Każdy kto gustuje w power/thrash metal jak i w amerykańskiej scenie metalowej ten każdy już dobrze zna markę Flotsam and jetsam. Kapela cały czas nagrywa nową muzykę i wydaje kolejne albumy, Najnowszy "Blood in the water" to już 15 album i kapela nie ma się czego wstydzić, bo to jeden z mocniejszych wydawnictw w ich bogatej dyskografii.

W 2020 r do kapeli dołączył basista Bill Bodily i w tak składzie band nagrał nowy krążek. Muzyka nie zmieniła się i dalej mamy mieszankę power metalu i thrash metalu na wysokim poziomie. Flotsam and jetsam mimo upływu lat wciąż brzmi agresywnie i bardzo świeżo. Nowa płyta zachwyca przebojowością, dynamiką i ciekawymi melodiami. Nie ma miejsca na nudę. Oczywiście band w dalszym ciągu opiera się na charyzmatycznym głosie Erica i imponujących popisach gitarowych duetu Michaela i Steve'a. Eric ma odpowiedni głos do takiej stylistyki i mimo swoich lat wciąż potrafi powalić na kolana techniką i manierą. Gitarzyści z jednej strony trzymają się klasycznych rozwiązań, ale nie boją się postawić na nowoczesny wydźwięk i brutalność. Jest znakomity balans tutaj między agresją i thrash metalową motoryką, a power metalową melodyjnością.

Płyta zawiera 12 kompozycji i tak naprawdę każdy z nich potrafi wgnieść w fotel. Na pierwszy ogień idzie tytułowy "Blood in the water". Jest agresja, mocny riff i duża dawka przebojowości. No i mamy pierwszy killer. Rozpędzony "Burn the sky" to taka kwintesencja power/thrash metalu i ten rasowy riff po prostu powala na kolana. Jest klasycznie, a zarazem brzmi to świeżo i bardzo współcześnie.  Więcej technicznego heavy metalu dostajemy w stonowanym i zadziornym "Brace for impact". Jest też klasycznie brzmiący "Walls" z podniosłym i chwytliwym refrenem. Oj zapada w pamięci ten przebój. Ciekawie wypada nastrojowy i bardziej balladowy "cry for the dead". Dalej mamy mroczny i brutalny "Wicked Hour", który pokazuje tylko w jak świetnej formie są amerykanie. W podobnym klimacie mamy energiczny i ostry "Too many lives". Znakomita mieszanka power i thrash metalu, a gitarzyści znów dają niezły popis umiejętności. Tak są oni główną atrakcją nowego wydawnictwa i to słychać od pierwszych dźwięków. Wyróżnić należy również melodyjny i bardziej power metalowy "Undone" czy rozpędzony "Dragon", który utrzymany jest w stylistyce thrash metalowej. Całość idealnie podsumowuje melodyjny i zadziorny "7 seconds".

Szanuję tą kapelę, ale nigdy nie byłem wielkim fanem tej kapeli. To może dlatego nie miałem większych oczekiwań względem nowej płyty i dlatego mnie tak porwała? Może też fakt, że ostatnio mało thrash metalowych płyt mnie zachwyciła? Może tak być, a może po prosty nowy Flotsam and jetsam jest tak świetnie wyważona? Tak ta płyta jest niezwykle energiczna i przebojowa. Nie ma słabych punktów i od początku do końca dostajemy killery. Jestem mega zaskoczony i stwierdzam że to jeden z moich ulubionych albumów tej grupy i będę często do niego wracał. Warto było czekać te 2 lata na nowe dzieło! Gorąco polecam!

Ocena: 9/10

3 komentarze:

  1. Utwór, który udostępnili jako pierwszy, był po prostu chu...y, ale i tak ciekaw jestem strasznie tego albumu. Ciała nigdy nie dali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jestem dziwny chyba bo bardzo mi przypadł do gustu😁

      Usuń
  2. Tylko jeden kawałek jak na razie dostępny w sieci. Biorąc pod uwagę, że moje ulubione płyty tej formacji to ,,The Cold,, i ,,Ugly Noise,, to już słyszę, że do moich faworytów ,,Blood in the water,, nie będzie się zaliczał...

    OdpowiedzUsuń