sobota, 1 maja 2021

REINFORCER - Prince of the tribes (2021)

Kolejny debiut, który każdy fan heavy/power metalu powinien wypatrywać to bez wątpienia niemiecki Reinforcer. Jak przystało na niemiecki band to jest pełno tutaj odesłań do rodzimych kapel typu Running Wild, Grave Digger, czy Rebellion. Band jednak nie boi się też sięgać po patenty Dio, judas Priest czy Iron Maiden.  Kapela działa od 2015 r i dopiero teraz 16 czerwca nakładem wytwórni Scarlet records ukażę się debiut zatytułowany "Prince of the Tribes".

Sukces tej płyty tkwi przede wszystkim w muzykach. Panowie są utalentowany i mają sporo świetnych pomysłów. Słychać, że dbają o detale i warstwę techniczną. Nie ma tutaj miejsca na fuszerkę. Wszystko brzmi tak jak być powinno. Cieszy też fakt, że Reinforcer próbuje iść własną ścieżką i tworzyć własną muzykę.Niclas i Tobias idą w klasyczne rozwiązania i to mnie bardzo cieszy. Jest dużo chwytliwych melodii, prostych i zadziornych riffów. Nie ma kombinowania, tylko dużo sprawdzonych motywów, co przedkłada się na przystępność materiału. No i jest jeszcze utalentowany wokalista Logan Lexi, który momentami przypomina mi manierę Rolfa Kasperka, a to miły dodatek.

Zaczyna się od epickiego i klimatycznego "Prince of the Tribes'. Oj brzmi to znajomo, ale to jest właśnie urok tego stylu Reinforcer. Troszkę running wild i iron maiden dostajemy w energicznym "Allegiance and steel". Band atakuje nas szturmem pięknymi, klasycznymi dźwiękami. Tak jak tytuł wskazuje, "Black Sails" to ukłon w stronę Running wild, choć jest też coś z gamma ray. No wyszedł niesamowity hit. Praca gitarzystów jest na wysokim poziomie i dobrze to odzwierciedla klasyczny i energiczny "Coup de grace". Czuć, że to niemiecka kapela i w dodatku pełna pomysłów i pasji. Mocny riff i niezwykłą melodyjność dostajemy w zadziornym "Thou shall burn". Co za popis umiejętności i ta kompozycja wgniata w fotel. "Hand on heart" zaczyna się spokojnie, potem jednak nabiera przebojowości rodem z płyt running wild czy iron maiden. I to przed wami kolejny killer, który potwierdza tylko jaki potencjał ma Reinforcer. Całość wieńczy stonowany i epicki "Z32" i tutaj band próbuje działać na nasze emocje i robią to naprawdę dobrze.
 
Niemiecka scena metalowa rośnie w siłę i miło widzieć, że pojawiają się nowi gracze, którzy potrafią też zaskoczyć. Reinforcer to band przed którym kariera stoi otworem i na pewno jeszcze nie jeden świetny album nagrają. Wypatrujcie ich debiutancki album, bo to kawał świetnego grania z pogranicza heavy i power metalu.

Ocena: 9.5/10

1 komentarz:

  1. Wokalista i kapela przypominają mi trochę też Veonity, kiedy jeszcze dało się ich słuchać. Znaczy pierwszą płytę Veonity.

    OdpowiedzUsuń