czwartek, 28 października 2021

VICTORY - Gods of Tommorow (2021)


 To już 10 lat minęło od czasu wydania "Dont talk science" z 2011r. Kto by pomyślał, że ten zasłużony band jeszcze kiedyś powróci z nowym albumem. Band został reaktywowany w 2013r i właściwie to zupełnie nowy skład, bo tak naprawdę został tylko Herman Frank. W zespole pojawił się gitarzysta Mike Pesin, który grywa w zespole Hermana Franka. Wokalista Gianni Pontillo  z The order, basista Malte Burkert z zespołu David Reece, no i perkusista Mike Stein.  Nowy skład, ale muzyka to wciąż solidna porcja heavy metalu i hard rocka. Fani Accept, Sinner czy Krokus będą na pewno zadowoleni.

 Przede wszystkim band daje jasno do zrozumienia, że stawiają na klasyczne dźwięki sięgające lat 80, na dobrą zabawę i solidną porcję niemieckiego heavy metalu i hard rocka. Znakomicie nas wprowadza "Love and Hate", który brzmi jak Accept, ale też fani Krokusa szybko odnajdą się tutaj. Prosty utwór, ale szybko wpada w ucho. Tytułowy "Gods of tommorow" już mocniejsze granie, które przypomina solowe dokonania Hermana Franka. Heavy metal pełną gębą.Dalej znajdziemy spokojniejszą balladę "Dying in your arms", który również dzielnie się broni na tle całego albumu. Nowy album tak naprawdę zdominowany jest przez hard rocka i to słychać choćby w takim "Hold on me". Kolejny killer na płycie to energiczny "Into the light", który zachwyca głównym motywem gitarowym. Dużo dobrego się tutaj dzieje. Echa Accept można usłyszeć w takich toporniejszych kawałkach typu "Rising force" czy "Mad", choć tego typu utwory tutaj już tak nie zachwycają.

Victory to żywa legenda niemieckiej sceny metalowej i to jest fakt. Nowy album mógł być bardziej dopracowany, w końcu czekaliśmy 10 lat na nowe dzieło. Troszkę zabrakło dopracowania i większej dawki killerów. Solidna porcja heavy metalu z domieszką hard rocka z nutką Krokus i Accept. Nowy skład się spisuje, więc jest nadzieje że w przyszłość nagrają coś lepszego. Na pochwałę zasługuję charyzmatyczny wokalista Gianni i oczywiście niezniszczalny Hermann Frank.Warto znać, ale o płycie roku nie ma mowy.

Ocena: 6.5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz