piątek, 15 października 2021

ALCATRAZZ - V (2021)

Alcatrazz powrócił w 2019r i to był jeden z ważniejszych powrotów na metalowej czy też hard rockowej scenie. Był niemal stary skład i Graham Bonnet na czele. Powróciły czasy debiutu i Joe Stump podołał zadaniu. Efektem był znakomity "Born Innocent", który z miejsca stał się jednym z ich najlepszych albumów. Bajka nie trwała zbyt długo. W roku 2020 dochodzi do konfliktu na linii Bonnet i zarządzający zespołem. W końcu doszło do rozłamu i Bonnet założył swoim Alcatrazz, a pozostały skład z "'Born innocent" zatrudnił Doggie White i nagrał album zatytułowany "V". Czy to się mogło udać? Alcatrazz bez Bonneta to wciąż Alcatrazz?
 

Stylistycznie Alcatrazz mocno kojarzył się z twórczością Ritchiego Blackmore i nic dziwnego że do współpracy zaproszono innego wokalistę rainbow. Doggie ma manierę podobna do Bo neta i ma to cos w swoim głosie. Sprawa o tyle dziwna, bowiem Alcatrazz zawsze kojarzył się z głosem Grahama. Doggie odwalił kawał dobrej roboty i tchnął w Alcatrazz powiew świeżości i metalowego pazura  Alcatrazz to nie tylko świetny hard rockowy głos to również samiec alfa na gitarze i te shredowe popisy gitarowe są również istotnym elementem muzyki Alcatrazz. Joe stump pokazał, że znakomicie czuje granie w stylu Blackmore czy Malmsteena. Na"v" jeszcze bardziej się rozwinął i to jego z najlepszych płyt. Na nowym krążku roi się od zadziornych riffów i pełnych pasji solówek. Coś pięknego. Były obawy czy Alcatrazz bez Grahama wciąż będzie atrakcyjny i czy to wciąż będzie to Alcatrazz. Nowy album te wątpliwości rozwiewa i z miejsca staje się klasykiem i jedna z najlepszych płyt tego zespołu.

Płyta zaskakuje pozytywnie i to juz od rozpędzonego "Guardian Angel" i Joe Stump pokazuje tutaj klasę. Dużo dobrego się dzieje i można się tylko delektować. Fani Rainbow, Alcatrazz czy wczesnych płyt Malmsteena będą zachwyceni. Szybkie tempo utrzymuje killer "Nightwatch" i jakoś nawet nie przeszkadza brak Bo neta. Stump i Doggie White stworzyli znakomity duet, który naprawdę się sprawdza. Dalej mamy hard rockowy "sword of deliverance" który ma też sporo cech utworów Rainbow.  Riff Turn of the wheel"  z kolei nasuwa początki Dio. Płyta napakowana jest atrakcyjnymi melodiami i jedna z moich ulubionych zdobi marszowy "blackheart". Singlowy "Grace of god" kipi energią i klimatem power metalu. Brzmi to obłędnie. Ponury i klimatyczny "return to nevermore" przemyca patenty rainbow, ale pokazuje też że Alcatrazz może grać cięższa muzyka i wciąż będzie sobą. Mocna rzecz! Imponuje też dawka emocji i gitarowych popisów Joe w energicznym "Target". Echa rainbow na pewno słychać w "house of lies", a z kolei "Alice eyes"  to ukłon w stronę klasycznego heavy metalu.

Jakoś dziwnie, że Alcatrazz doznał rozłamu. Ta nazwa zawsze będzie kojarzyć się z głosem Grahama Bonneta. Jednak mam ocenić album i muzykę tu zawarta, a nie konflikt muzyków. Muzyka jest wysokiej klasy i oddaje piękno muzyki Alcatrazz i rainbow. Doggie White w tym roku daje czadu. Czy drugi Alcatrazz pod wodzą Bonneta nagra równie genialny album? Oj będzie ciężko... 

Ocena : 9/10
 

3 komentarze: