piątek, 22 października 2021

DRACONICON - Dark side of magic (2021)


 Bójcie się zespoły power metalowe, bowiem nadciąga nowy gracz, który namiesza na tej scenie. Mowa o włoskim Draconicon, który chce pokazać power metal wciąż ma wiele do zaoferowania i nie musi być kiczowaty czy slodki. 22 października tego roku przyszedł czas na debiutancki album tej formacji i "Dark side of magic" to marzenie każdego fana power metalu. Każdego kto wychował się na muzyce Rhapsody, Dark Moor czy Secret Sphere. Panowie wiedzą co robią i wiedzą jak poruszyć zmysły i serca tych słuchaczy, którzy kochają power metal lat 90.

Okładka z smokiem w roli głównej na pewno zobowiązuje. Kocham takie klimaty fantasy i do tego band zadbał o mocne, soczyste i pełne smaczków brzmienie. To dopiero początek atrakcji. Wokalista o pseudonimie Arkanfel buduje napięcie i nadaje całości power metalowego rozmachu. Można jego głosu słuchać non stop i się nie nudzi. Gitarzyści Alex i Grym to już zupełnie inna rzeczywistość. Panowie stawiają na magiczny klimat, na złożone partie, ale przede wszystkim kierują się klasycznymi rozwiązaniami i chwytliwymi melodiami. Jest wysoki poziom i to w każdym aspekcie. Włoskie zespoły zawsze potrafi zaskoczyć i stworzyć coś wyjątkowego. Tak tez jest "Dark side of magic", który jest wyjątkowym albumem, który przenosi w czasie. Nie wiele kapel ma taki dar i takie umiejętności. Dragonicon z miejsca jest wielki wygranym i staje się obecnie jednym z najlepszych zespołów grających power metal. To nie żart!


Po krótkim i trze wkracza melodyjny "Fiery rage".  Prawdziwa kwintesencja melodyjnego power metalu. Słychać echa rhapsody czy helloween, tylko że żaden z tych bandów już tak nie brzmi. Przepiękny jest w swojej formule "Dark side of magic", który przemyca patenty dark moor czy nawet sabaton. Jest epicko i bardzo przebojowo. Co za mocne wejście gitar dostajemy w "blackfire". Dostajemy tu szybkie tempo, zadziorny riff i klimaty iron maska. Oj duże się dzieje tutaj. Epickość i podniosłość to atuty energicznego "edge of power".  Jest też piękna i nastrojowa ballada w postaci "dusk of hero". Band znakomicie czuje gatunek power metalu i taki marszowy "Darkspell" znakomicie to potwierdza. Draconicon potrafi zniszczyć rozmachem i pomysłowością, co idealnie słychać w "symphony of Madness". Tak to kolejny killer i świetny finał tej niesamowitej płyty.


To się nazywa debiut. Band zawiesił sobie wysoko poprzeczkę i pokazał, że można jeszcze wiele zdziałać w power metalu. Świetna płyta, która jest przebojowa i bardzo melodyjna. Dla fanów rhapsody czy dark moor to pozycja obowiązkowa. 

Ocena 9.5/10

1 komentarz:

  1. Słuchałem jej ze 3 razy i ...no no . A że jestem znawcą powermetalu w takim brzmieniu to gratulacje dla kapeli. Na pewno kupię ich płytę bo warto. Co do twojej recenzji to owszem są zajebiści ale nie porównuj ich z Rhapsody czy wczesnym Dark Moore bo to nie ten kierunek power..u. Jak się dobrze wsłuchasz to jest to na 99% Derdian i to w pełnej okazałości. A że kocham Derdian więc i tu szacun już mnie mają . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń