czwartek, 18 września 2025

ALTHENIKO - Balls of steel (2025)

 


Długo kazał na siebie czekać włoski Altheniko – aż osiem lat. W tym czasie do zespołu dołączył nowy perkusista, Frank R., i to właśnie z nim na pokładzie nagrano „Balls of Steel”. Album ukazał się 12 września i jest już ósmym studyjnym wydawnictwem tej włoskiej formacji, poruszającej się w stylistyce power/speed metalu z wyraźnymi naleciałościami klasycznego heavy metalu. Choć okładka może odstraszać swoim kiczowatym stylem, zawartość muzyczna okazuje się znacznie lepsza, niż można by sądzić na pierwszy rzut oka.


Czy jednak dorównuje najlepszym dokonaniom Altheniko?

Trzeba przyznać, że nie jest to ich szczytowe osiągnięcie. Zespół już nieraz udowodnił, że potrafi stworzyć energetyczny, pełen przebojowych melodii album w duchu power/speed metalu. Najnowsza płyta utrzymuje ten klimat, lecz więcej tu miejsca na melodyjny heavy metal i nieco bardziej przystępne, „komercyjne” brzmienie. Wciąż słychać nacisk na przebojowość i chwytliwe refreny, choć momentami brakuje dopracowania aranżacyjnego. Mimo to słucha się tego materiału z przyjemnością – Altheniko wciąż potrafi porwać i zaskoczyć słuchacza.


Album trwa około 40 minut i już otwierający go „HM Generation” stanowi prawdziwy strzał w dziesiątkę: chwytliwy refren, szybkie tempo i melodyjny riff składają się na rasowy, power metalowy killer. Tytułowy „Balls of Steel” jest prosty, ale wyjątkowo wpada w ucho – to ukłon w stronę niemieckiej szkoły heavy metalu i trzeba przyznać, że wyszedł znakomicie. Wokalista Dave Nightfight momentami brzmi jak sam Udo Dirkschneider, a jego drapieżna maniera dodaje utworowi dodatkowej mocy.


Na szczególne uznanie zasługuje gitarzysta Joe Boneshaker – może i nie zaskakuje innowacyjnością, ale jego riffy i solówki są solidne i oparte na sprawdzonych, klasycznych rozwiązaniach. Więcej żywiołowego power/speed metalu znajdziemy w „Phobic” – to jeden z najbardziej udanych fragmentów albumu, napędzany mocnym riffem i chwytliwym refrenem. Świetnie wypada również „Godspeed”, stawiający na bardziej heavy metalowy klimat, a jego refren to prawdziwa perełka.


Rozpędzony „Wheels of Fire” to powrót do starych, dobrych czasów Altheniko – czysty power/speed metal, grany z pasją i energią. Podobne wrażenie robi zadziorny, przebojowy „Scream of the Old Town”, który mimo braku oryginalności daje słuchaczowi sporo frajdy. Dynamiczny „Cold Mines” zachwyca agresją i szybkością. Dopiero w końcówce płyty emocje nieco opadają – ostatnie utwory oferują solidny, lecz mniej porywający heavy metal.


Na nowy album Altheniko trzeba było czekać długo, ale było warto. To płyta pełna pasji, przebojowych refrenów i metalowej energii. Zespół zgrabnie balansuje pomiędzy power a heavy metalem, dostarczając 40 minut świetnej rozrywki. Może nie jest to ich opus magnum, ale to zdecydowanie bardzo udany powrót do gry.


Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz