sobota, 9 marca 2013

HATCHET - Dawn of The End (2013)

Thrash Metal wywodzący się z Bay Area ukształtował thrash metal na wiele lat i wciąż pojawiają się nowe zespoły, które nie kryją swoich fascynacji EXODUS, TESTAMENT, czy METALLICA. Ścieżką wydeptaną już przez te zespoły poszedł założony w 2006 roku HATCHET i po 5 letniej przerwie od wydania debiutanckiego albumu przyszedł czas na nowe wydawnictwo o nazwie „Dawn Of the End” i nasuwa się wiele pytań, a zwłaszcza tych dotyczących albumu i jego konfrontacji z debiutem.

„Dawn Of the End” jest pod każdym względem lepszym albumem od „Awaiting Evil” i z pewnością swoje piętno na muzyce odbiły owe zmiany jakie dokonały się w ciągu tych 5 lat. Nowa wytwórnia płytowa i zupełnie nowi muzycy poza liderem Juiz Ramos, który pełni rolę wokalisty i gitarzysty. Te dość poważne zmiany odbiły się na muzyce kapeli, która gra znacznie dojrzalej, bardziej melodyjnej, jednocześnie trzymając się standardów grania thrash metalu, a więc są ostre i drapieżne partie gitarowe, specyficzny, krzykliwy wokal i dynamiczna perkusja. Kto lubi twórczość EXODUS czy TESTAMENT z pewnością przekona się do wokalu Juiza, który nadaje utworom chwytliwości i specyficznego wydźwięku, który nie da się zapomnieć. Nie tylko muzycznie jest lepiej na nowym albumie, bo również pod względem brzmieniowym jest bardziej soczyście czy nowocześniej aniżeli na debiucie. Skoro styl kapeli przesiąknięty jest thrash metalem z Bay Arena to i kompozycje są utrzymane w tym stylu.

Na zewnątrz miła dla oka okładka, a w środku 10 utworów dający 45 minut muzyki utrzymanej w stylu EXODUS, czy TESTAMENT. Kompozycje są w miarę zróżnicowane, równe i ciężko doszukać się większych wpadek, czy niedociągnięć. Oczywiście zaczyna się od instrumentalnego intra w postaci „After The dark”, który dobrze rozgrzewa przed właściwą już kompozycją. „Silence By death” który ukazuje nam jak prezentuje się w odmienionym składzie i to co najbardziej zapewne nie jednego interesuje to jak spisuje się w roli wokalisty Juiz i jak reszta zespołu sobie radzi. Cóż kompozycja jest dynamiczna, utrzymana w speed/thrash metalowej formule i tutaj Juiz prezentuje się z znakomitej strony, śpiewając dość krzykliwie, agresywnie, bez uczucia irytowania. W jego wokalu można usłyszeć coś z Steviego Souza i Chuckiego Billa, co należy uznać za swego rodzaju plus. Ramos/ Webb to duet gitarowy HATCHET i nowy duet dostarcza sporo ciekawych motywów gitarowych, chwytliwych melodii, które są pełne agresji jak te choćby w „Scream Of the Night”, który ma nieco bardziej stonowane tempo i wyróżnia się z pewnością dobrą pracą gitar. Na płycie nie brakuje prawdziwych przebojów i tutaj trzeba wymienić „Fall From Grace”który oddaje piękno thrash metalu, gdzie jest dynamika, agresja, rytmiczność i melodyjność, a wszystko przemycone w jednym utworze. W podobnej stylistyce jest tutaj energiczny „Signals Of Infection”, melodyjny „Sinister Thoughs” czy też zamykający „Vanishing Point”. Album jednak nie kończy się tylko na szybkich, agresywnych kompozycjach, bo pojawia się instrumentalna ballada w postaci „Revelations of God and Evil” , bardziej heavy metalowy „Dawn of the End” , który ma nieco punkowy wydźwięk typu DEATH ANGEL

Wielki powrót HATCHET po 5 latach nieobecności i to w wielkim stylu. „Dawn Of The End” to bardzo dojrzały krążek i to jest z pewnością bardzo pozytywne zaskoczenie. Kto by się spodziewał, że kapela się pozbiera po takim ciosie jakim jest odejście muzyków czy zmiana wytwórni płytowej? A jednak się udało. Udało się im nagrać album bardziej dojrzały, bardziej energiczny i przebojowy, album godniejszy uwagi aniżeli debiut. W tym roku za dużo thrash metalu nie słyszałem, ale ten krążek ma predyspozycje do albumu roku w tej kategorii, a zespół zaliczyć należy do grona tych najlepszych jeśli chodzi o współczesny thrash metal i młode kapele. Każdy fan thrash metalu powinien zapoznać się z tym wydawnictwem.

Ocena: 8.5/10

1 komentarz: