czwartek, 7 marca 2013

VANEXA - Back From The Ruins (1988)

Jednym z pierwszych zespołów heavy metalowych jaki się narodził na włoskiej ziemi był bez wątpienia VANEXA, który został założony w 1979 roku z myślą grania tradycyjnego metalu przesiąkniętego brytyjską manierą spod znaku SAXON czy JUDAS PRIEST. Kapela dorobiła się 4 albumów, z czego największą sławę przyniósł im drugi album o tytule „Back From The Ruins”, który ukazał się w 1988 roku. A przemawia za tym faktem kilka istotnych kwestii.

Bardziej dojrzała muzyka, bardziej dopracowane kompozycje względem debiutu, mocniejsze bardziej dopieszczone brzmienie, czy też bardziej doświadczeni muzycy, którzy już starannie wykonują aranżacje, którzy oczarowują większą pomysłowością. Właściwie gdzie nie spojrzeć to jest lepiej niż na debiucie i to już jest pierwszy jakże ważny atut tej płyty, jednak nie ostatni. Jak wspomniałem brzmienie owego wydawnictwa jest mocniejsze i bardziej dopieszczone, choć również dalekie od ideału. Może niskobudżetowe, ale takie naturalne i nadające całości odpowiedniego klimatu heavy metalu lat 80. Na co warto jeszcze zwrócić uwagę na tym wydawnictwie? Z pewnością na mocną i taką nieco brytyjską sekcję rytmiczną, czy też wydźwięk partii gitarowych Roberto Marlone, który też nie raz ociera się o manierę SAXON czy JUDAS PRIEST. Z jednej strony można zarzucić mu wtórność, ale z drugiej jest to solidne, drapieżne i melodyjne granie, który spełni wymagania fanów heavy metalowego grania lat 80. Pisząc o tym albumie nie można w żaden sposób pominąć występ wokalisty Marco Spinelli, który zapada w pamięci przez swoją manierę i specyfikę. Ciekawy wokal i dynamiczny materiał, to zwiastuje tylko bardzo dobry album.

Jak jest więc z tymi kompozycjami? Jest szybko, dynamiczne, melodyjne, zwarto i do przodu, z zachowaniem pewnego wachlarza urozmaicenia. Mamy zarówno szybki speed/ heavy metal z rytmicznymi solówkami gitarowymi, które powalają zadziornością i melodyjnością i tutaj wpisuje się większość utworów. Właśnie takie utwory „Midnight Wolves”, „Its Over” czy „Hiroshima” stanowią podstawowy filar tego albumu. Jednak można tutaj też uświadczyć bardziej stonowane, heavy metalowe kawałki jak „Bloodmoney” czy „Hanged Man”, który wyróżnia się dość ciekawym motywem głównym. Nieco rocka, bardziej rozbudowaną formę kompozycji uświadczymy w „Creation”. Lekki i również przesiąknięty hard rockiem jest „We all Will Die”, zaś w roli ballady mamy „Night Rain of the Ruins”.

Takich albumów w latach 80 powstało wiele i zbytnio nie ma się czym wyróżnić „Back From the Ruins” na tle innych płyt, ale jest to kolejny solidny heavy metalowy album nagrany przez zespół tworzący włoską scenę heavy metalową. Jeżeli ktoś szuka mocnego brzmienie, ostrych riffów, wpadających w ucho melodii i lubi granie w stylu SAXON czy JUDAS PRIEST ten będzie zadowolony z tego co zespół zaprezentował na swoim drugim albumie. Album godny wysłuchania i znania.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz