czwartek, 28 marca 2013

LOST SOCIETY - Fast Loud Death (2013)

Za każdym razem głośno jest o tych znanych i wielkich zespołach thrash metalowych, a nieco ciszej o mniej znanych, czy też debiutujących. Słuchacze baczniej przyglądają się promocji np. MEGADETH, SODOM czy innych formacji znanych i lubianych, aniżeli młodzikami, którzy promują swój debiutancki album. Zainteresowanie fińskim zespołem LOST SOCIETY początkowo nie było jakoś wielkie, bo co może nagrać fiński zespół? Czy może nagrać album solidny, mocny, który wzbudzi takie zainteresowanie co albumy kapel znanych?

Warto zaznaczyć, że wytwórnia płytowa Nuclear Blast, do której przy należy młody zespół zadbała o marketing i promowanie młodej kapeli. A to na różnego stronach internetowych poświęconych muzyce metalowej, a to w gazetach i trzeba przyznać, że gdzieś tam przykuli uwagę. Jednak nikt wobec nich nie miał żadnych oczekiwań, wymagań, wszyscy oczekiwali mocnego uderzenia i dostali to, a nawet coś więcej. Założona w 2010 roku kapela po wydanym demie w 2011 postanowiła w końcu wydać swój debiutancki album „Fast loud Death”, który jest znakomitym dowodem, że mimo braku doświadczenia i silnej konkurencji można nagrać znakomity album w kategorii thrash metal. Jaki styl ten młody zespół preferuje? Z kogo najwięcej czerpią? To co gra LOST SOCIETY można śmiało sklasyfikować jako thrash/speed metal, w którym słychać inspiracje niemieckim i amerykańskim thrash metalem. Słychać patenty znane z innych znanych zespół, które grają thrash metal od momentu, kiedy muzyków LOST SOCIETY nie było na świecie. SODOM, DESTRUCTION, MEGADETH, czy ANTHRAX to takie zespoły jakie się nasuwają, ale słychać tu o wiele więcej.

Na czym polega sekret udanego albumu mało znanego zespołu, który właściwie rozpoczyna na poważnie swoją karierę z thrash metalem? Przede wszystkim prosta, konkretna formuła, w której nacisk kładzie się na ostre riffy i solówki wygrywane przez Elbanna/ Lesonen, którzy w dużej mierze w pierwszej kolejności stawiają na agresję, szaleństwo, dynamikę, a potem dopiero melodyjność. To co nadaję też całej płycie jak i zespołowi atrakcyjności i nadaję szorstkości, a także nieco naturalności to z pewnością wokal Samiego Elbanna, który stawia na agresywne wrzeszczenie i zadziorność. Znaczącym elementem jest tutaj oczywiście mocna, rozpędzona sekcja rytmiczna, która nadaję całości energiczności, mocnego kopa i o tym najlepiej przekonuje promujący album „Kill(Tose who oppose me)”.

LOST SOCIETY nie tylko czerpie z kapel grających w latach 80/90, ale również starają się jak najbardziej zbliżyć do twórczości kapel z tamtych lat i tutaj już nie tylko kawałki sprzyjają temu zjawisku. Nawet brzmienie, które nasuwa klasyczne albumy, takie będące na pograniczu surowizny i czystości, soczystości, czy też w końcu okładka autorstwa Repki odgrywają znaczącą rolę w nawiązywaniu zespołu do klasyki gatunku.

Zespół w przeciwieństwie do innych kapel gra konkretnie, nie zanudza długimi utworami i stawia na krótkie i energiczne kawałki. Całość trwa 35 minut, co sprawia, że album nie zanudza. Znajdziemy tutaj 13 agresywnych kompozycji utrzymanych w dość przewidywalnej, oklepanej, dynamicznej formule, ale zdaje to tutaj swój egzamin. Na co warto zwrócić uwagę zwłaszcza? Z pewnością na otwierający „NWL”, który łączy w sobie urozmaicenie, lekki progresywny zaciąg ANTHRAX z technicznym graniem MEGADETH. „Thrash All over You” zachwyca melodyjnością, rozpędzony „Bitch Out my way” zapada w pamięci pod względem urozmaicenia, złożonej formuły, nieco rock'n rollowy klimat i chwytliwy refren nadają mu ciekawego wymiaru. Szybki i techniczny „Lead Through The Head”, czy energiczny „Braindead Metallhead” dostarczą wam sporo emocji i przypomną jak powinien brzmieć agresywny, techniczny, dynamiczny thrash metal w starym stylu. Reszta dotrzymuje kroku tym utworom i z pewnością nie zawodzą w żaden sposób.

Thrash metal ma się całkiem dobrze i w tym roku pojawia się kolejny zacny album thrash metalowy na który warto zwrócić uwagę. Bardzo udany debiut fińskiej formacji, która udowadnia, że można grać wtórnie, wykorzystywać oklepane motywy i patenty, a mimo to zachwycać i robić spustoszenie. Gorąco polecam!

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz