niedziela, 17 marca 2013

LADY SABRE - Enchanted (1989)


Zespołem jednej płyty, który działał w latach 80 i który zapisał się w historii metalu amerykańskiego jako amerykańska wersja WARLOCK, z wpływami również rodzimego CHASTAIN. Tym zespołem jest LADY SABRE, który został założony w 1985 roku z myślą o graniu bardziej melodyjnego metalu, co wyróżniło kapelę na tle innych amerykańskich grup. Bardziej europejski wydźwięk, melodyjny styl grania, która można określić jako krzyżówkę hard rocka i heavy metalu, z pewności sprawiły, że debiutancki album” Enchanted” z 1989 r był bardziej ukłonem w stronę europejskiego heavy metalu spod znaku WARLOCK, czy też ACCEPT.   

LADY SABRE może wyróżniał się na tle innych kapel swoim stylem, lekkością, melodyjnością, wokalistką Sandrą Thomas, która miała w swoim głosie sporo cech, które można przypisać do glam metalu i ta nutka spokoju, delikatności gdzieś tam zawsze jest słyszalna. Choć kapela się wyróżnia nazwą zespołu, bardziej europejskim wydźwiękiem, to jednak żadnej rewolucji nie dokonała, ani też nie wybiła się niczym nadzwyczajnym, a ich debiutancki album to tak naprawdę żadne arcydzieło,a jedynie dobry heavy metalowy album z dużą dawką melodii, fajnego klimatu. Co kryje się za tą rycerską okładką? 

 
Materiał przemyślany, dość równy i zajmujący ponad godzinę, ale to nie powinno nikogo dziwić skoro mamy 15 utworów. Wszystkie melodyjne, zróżnicowane i dobrze zaaranżowane. Muzycy nie odwalają jakiejś fuszerki, która ma zły wpływ na jakość muzyczną kompozycji. Solidność, czy też dopracowanie to cechy, które się nasuwają w przypadku materiału. Można również dopisać tutaj melodyjność, czy też lekkość. Do tego dochodzi klimat, który w głównej mierze jest konstruowany przez nieco przybrudzone, nieco surowe brzmienie. Dopracowanie daje o sobie znać nie tylko w przypadku brzmienia i całej produkcji albumu, ale również samych kompozycji. Z czego wynika fakt, że kompozycje są na tym wydawnictwie solidne i godne uwagi? W dużej mierze z pomysłowości i tego co potrafią muzycy. Wokalistka zapewnia łagodność, melodyjność, buduje klimat, sekcja rytmiczna jest od dynamiki, od nadawania mocy utworom, zaś gitarzysta Chris Warren jest odpowiedzialny za ostre riffy, chwytliwe melodie, zapadające w głowie motywy gitarowe, które nasuwają poniekąd niemiecką scenę metalową i takie zespoły jak WARLOCK czy ACCEPT, ale nie tylko bo słychać HELLION, STEELOVER czy CHASTAIN. Muzycy choć nie są utalentowanymi ludźmi, którzy wyróżniają się na tle innych, ale swoje zadanie spełniają i tworzą udane kompozycje. 

Na co warto zwrócić uwagę w tym długim materiale? Z pewnością na mocny otwieracz „Enchanted”, który łączy w sobie mrok i stonowanie BLACK SABBATH z zadziornością JUDAS PRIEST. „Desert Sun” wyróżnia się ciekawą pracą gitar i prostym, chwytliwym riffem. Taka bojowa petarda „Iron Overload” to już prawdziwa atrakcja tego albumu i na tym się nie kończy. Nieco hard rockowy „Love from Afar” nasuwający twórczość WARLOCK też jest godny uwagi. Nie można pominąć energicznego „Your Love is deadly Weapon”, czy melodyjnego „Sudden Attack”, które nasuwają twórczość ACCEPT. Zamykający „At The End Of Time” pokazuje czego jest tez pełno na albumie, czyli wolniejszych, bardziej klimatycznych utworów, gdzie zostają wykorzystane klawisze dla lepszego efektu, gdzie więcej jest popisów instrumentalnych, co też dodaje uroku całości. Reszta też całkiem dobra, ale co za dużo to nie zdrowo.

Jeżeli ktoś lubi melodyjny heavy metal z lat 80 i hard rockowy feeling, kobiecy wokal i dużo finezyjnych solówek to z pewnością powinien się zapoznać z tym zespołem i ich jedynym albumem „Enchanted”, bo jest to wydawnictwo z którymi miło można spędzić czas.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz