Fani takich kapel jak
MANOWAR, MEGADETH, METALLICA, IRON MAIDEN, BLACK SABBATH czy GAMMA
RAY powinni skierować na włoską scenę heavy metalową i na zespół
o nazwie NIGHTGLOW, który powinien zjednoczyć sobie
fanów tych kapel i to wszystko za sprawą debiutu „ We
Rise”, który 18 marca ukazał się nakładem
Logic(il)logic Records.
NIGHTLOW to formacja,
która zrodziła się na gruzach poprzednich wcieleń tej
kapeli a mianowicie SLENDER czy założony w 1998 roku HIGH VOLTAGE,
jednak zespół obrał nieco inny kierunek muzyczny podążając
heavy metalową ścieżką, taką true metalową z wpływami thrash
metalu. Inni kierunek oznaczał zmianę nazwy na NIGHTLOW w 2003
roku. W stylu tej kapeli słychać w wpływy zarówno kapel
reprezentujących brytyjski heavy metal, ale jest też słyszalny
wpływ amerykańskiego heavy czy też thrash metalu. W 2006 roku
zespół przybrał formę zespołu grającego covery MANOWAR
Potem zespół zaczął pracować nad swoim debiutanckim
materiałem i w roku 2010 pojawiło się dwóch nowych
gitarzystów, a mianowicie Giulio Negrini i Andrea Moretti .
Wraz z nowym składem udało się nagrać w końcu debiutancki album
„We Rise”, który jest znakomitym dowodem na to, że choć
rynek zalewa nowoczesny metal, przesiąknięty technicznym nowinkami
i bez owe zadziorności, drapieżności, to jednak jest miejsce dla
prawdziwych metalowców, noszących skóry, słuchających
kapel lat 80 i zapatrzonych w tamten okres metalu, którzy nie
idą za modą, za nowoczesnością. Może i jest to kapela, która
idzie śladem wielu młodych kapel, która chce odtworzyć lata
80, ale heavy metalu przesiąkniętego latami 80 nigdy za dużo. Styl
NIGHTGLOW nie jest wcale taki skomplikowany, bowiem wszystko bazuje
na epickim klimacie, na ostrych, mocnych riffach, które są na
granicy heavy i thrash metalu i tutaj Giulio i Andrea spisują się
znakomicie i wcale nie dają po sobie dać poznać, że są muzykami
debiutującymi na rynku muzycznym. Nie ma z ich strony oryginalności,
ale motywy jak i solówki są energiczne, żywiołowe, pełne
zawirowań i urozmaiceń, a do tego wszystko utrzymane jest w
melodyjnym charakterze, co z pewnością sprzyja łatwemu i prostemu
zapoznawaniu się z całością. Nie byłoby mowy o
charakterystycznym stylu NIGHTGLOW gdyby nie mocna i głośna sekcja
rytmiczna, czy w końcu wokalista Daniele Abate, który został
obdarzony mocnym, zadziornym, bardziej thrash metalowym wokalem,
który pasowałby do ICED EARTH. Wokal jest tutaj wyjątkowy i
wyróżniający się na tle całości, co na pewno przyciągnie
nie jednego fana mocnych dźwięków i ostrych partii
wokalnych. Jeżeli za co miałbym jeszcze pochwalić ów
debiutancki album to z pewnością klimatyczna okładka frontowa
nawiązująca do filmów o zombie, czy też mocne i soczyste
brzmienie, które bardziej nasuwa amerykańskie Do tego
wszystkiego dochodzi dopracowany i urozmaicony materiał.
Klimatyczny i agresywny
„We Rise” to dobre rozpoczęcie całości i danie do
zrozumienia czego należy się spodziewać po tej płycie. Zespół
przyspiesza w melodyjnym „Time lord”, zaś ciężar, mrok,
a nawet tytuł „Between Heaven and Hell” nasuwa BLACK
SABBATH. Kto lubi mocne uderzenie, ostrość i szorstkość ten
polubi mroczny „Dremland”. Do grona najlepszych utworów
na płycie należy zaliczyć thrash metalowy „Evil Dust”,
przesiąknięty power metalem „Shine of Life”, czy też
rozbudowany „End of Time”, zaś najsłabszy jest tutaj
troszkę rockowy „Don't Cry”.
Fani mocnego heavy metalu
z elementami thrash metalu, przesiąknięty heavy metalem lat 80, z
mocnym brzmieniem i ostrymi partiami gitarowymi nie powinni być
zawiedziony. „We Rise” to bardzo amerykański album prosto z
Włoch. Oczywiście polecam każdemu zapoznać się z ową pozycją w
wolnym czasie.
Ocena: 7/10
Płytę przesłuchałem dzięki uprzejmości :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz