Specyficzny wokal, ostre,
dość agresywne partie gitarowe, nieco przybrudzone brzmienie,
prosta formuła nastawiona na melodie i inspiracje takimi zespołami
jak METALLICA, MEGADETH czy IRON MAIDEN czy to jest wszystko co jest
potrzebne do nagrania solidnego thrash metalowego albumu? Czy mając
powyższe cechy można mówić o wydawnictwie ciekawym i wartym
uwagi? Czy włoski zespół jest w pełni oddać to co
najlepsze w thrash metalu? Zwłaszcza jeśli jest to młody zespół
o nazwie ABSINTHIUM?
Ten młody zespół
został założony w 2003 r z inicjatywy basisty Dario Nuzzolo i choć
przeszedł kilka zmian personalnych, mimo pewnych zawirowań wydał w
końcu w 2012 swój debiutancki album w postaci „One For
The road”. Stylistycznie zespół nie gra niczego
odkrywczego i można ich muzykę określić jako heavy/thrash metal z
wpływami kapel lat 80/90 z głównym naciskiem na MEGADETH czy
METALLICA. Nie ma w tym za grosz oryginalności, ale zespół
potrafi dostarczyć solidny materiał, solidne melodie i motywy, co
już dobrze o nich świadczy. Znajdziemy tutaj te wszystkie cechy o
których wcześniej wspomniałem, lecz nie odgrywają one aż
taką rolę jaką mogłyby odgrywać. Co z tego, że wokal Alessandro
Granato jest specyficzny i taki nieco w stylu Belladony, taki nieco
heavy metalowy, charakteryzujący się specyficzną manierą, jak
brakuje mu nieco mocy i pazura? Brzmienie może i surowe, pasujące
do stylu, ale też jakieś takie bez wyrazu, bez odpowiedniego kopa.
Niby sekcja rytmiczna jest dynamiczna, ale jakaś taka bez polotu,
bez przekonania. Również gitary mimo swojego urozmaicenia i
ostrego wydźwięku nie niszczą i też można posądzić grę Franco
o to, że jest taka na jedno kopyto i brakuje w tym wszystkim
ciekawego pomysłu na melodie czy agresywności, a wszystko co
najwyżej solidne. Można to przeboleć, ale fakt, że kompozycje na
owym wydawnictwie są mało atrakcyjne, nieco chaotyczne i niezbyt
zapadające w pamięci już nie.
Otwierający album „The
Curse Of Blood” utrzymany w średnim tempie, z pewnymi
mocniejszymi uderzeniami nie robi większego wrażenia. Więcej
dynamiki, zadziorności uświadczyć można w „Hail”,ale
tutaj też brakuje ciekawej melodii, zapadającego motywu i jedynie
co przykuwa uwagę to melodyjne i złożone solówki gitarowe.
Kto lubi granie w stylu METALLICA ten z pewnością przekona się do
takich kompozycji jak „Absinthium” , nieco przekombinowany
„Circular Saw” czy będący na skraju ballady „Skull”.
W podobnej tonacji utrzymany jest najdłuższy utwór na
płycie, a mianowicie „Blackgown”, który jest
pełen zwrotów i urozmaiceń. Zaś najlepszym utworem z całej
płyty jest bez wątpienia dynamiczny, energiczny, agresywny i
zarazem melodyjny „Waste” i szkoda, że jest to utwór
jedyny w swoim rodzaju.
Można spełniać wiele
aspektów thrash metalowego zespołu, można mieć muzyków
potrafiących grać, można mieć surowe brzmienie, ale to wciąż za
mało, bo jednak w tym wszystkim liczy się pomysłowość,
umiejętność tworzenia materiału, który przykuje uwagę
słuchacza i zapadnie w pamięci. Niestety ten młody zespół
z Włoch jeszcze nie opanował tej sztuki i jeszcze sporo przed nimi.
Debiut tej kapeli nie należy zbytnio do udanych, bo muzyka z tego
krążka przelatuje i niczym nie zachwyca. Miało się do czynienia z
lepszymi zespołami, z ciekawszymi albumami, a „One For the Road”
czy sam zespół do tej grupy nie należą.
P.s Podziękowania
dla Vlada Nowajczyka za udostępnienie niniejszego materiału :D
Ocena: 3.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz