czwartek, 11 kwietnia 2013

WOSLOM - Time To Rise (2010)

Brazylijska scena metalowa jest pełna heavy metalowych zespołów, tych progresywnych, power czy heavy metalowych, a takim mniej znanym wciąż gatunkiem w tamtejszym zakątku świata jest thrash metal. No oczywiście nasuwa się marka typu SEPULTURA, jednak o tym gatunku jest coraz głośniej za sprawą młodych kapel jak choćby WOSLOM, który sprawia że płomień thrash metalu wciąż płonie i sprawia, że nigdy nie zgaśnie.

Ta młoda i pełna energii kapela została założona w 1997 roku i po wydaniu kilku dem postanowili w 2010 roku wydać w końcu swój debiutancki album, który miał porwać nie tylko brazylijskich fanów mocnego brzmienia i thrash metalu w starym stylu. Cele tej młodej kapeli zostały jasno określone już znacznie wcześniej i można było zauważyć, że nie należy do nich oryginalność, czy też chęć wprowadzania jakiś muzycznych rewolucji. Kapela postanowiła podążyć znacznie łatwiejszą drogą wybierając agresję, sprawdzone chwyty, nawiązywanie do znanych kapel, wtórność i energiczność. Ta prosta formuła okazała się słusznym wyborem, bo w takiej konwencji ten brazylijski zespół radzi sobie całkiem dobrze. Wydany w 2010 roku „Time to Rise” znakomicie piętnuje te cechy i nie ma zamiaru wciskać słuchaczowi jakiegoś kitu, czegoś czego nie ma. Prosty, agresywny, dynamiczny, z rozpędzoną sekcją rytmiczną, wyrazistym wokalem i technicznymi riffami thrash metal to właśnie cały WOSLOM jaki wybrzmiewa na debiutanckim albumie.

Skojarzenia z innymi zespołami jest tutaj na porządku dziennym i obejmują nie tylko sferę melodii, stylu, czy konstrukcji utworów, bo przejawia się także w samych umiejętnościach muzyków. Sekcja rytmiczna nasuwa niemiecką scenę thrash metalową ocierając się o twórczość DESTRUCTION, SODOM, czy KREATOR, zaś to co wyprawia duet gitarowy Silvano Aguilera/ Rafa Iak przenosi nas na rejony Bay Arena i znajdziemy wiele odniesień w tej sferze. Nie ma niczego nowego, nie ma też jakiś super technicznych popisów, ale możemy być spokojni jeśli chodzi o ich agresywność, dynamikę czy melodyjność. Wszystko brzmi solidnie i dość dopracowanie, ale mimo tego znaczną uwagę przyciąga osoba wokalisty Silvano, który pod względem stylu czy maniery przypomina tylko jednego wokalistę, a mianowicie Jamesa Hetfielda. Tak więc nie jeden fan zespołu METALLICA ma powód, żeby zapoznać się z debiutanckim albumem tej formacji.

Nie ca co oczekiwać jakiś wyróżniających się kompozycji, nie ma sensu doszukiwać się tutaj oryginalności czy też utworów, które prezentuje ciekawy styl jeśli chodzi o thrash metal. Czego należy się spodziewać po zawartości to solidnego, prostego thrash metalu z wpływami METALLICA. Mocne otwarcie w postaci chwytliwego „Time To Rise”, bardziej złożone i urozmaicone granie w „Power & Misery”, rytmiczny „The Deep Null”, czy długaśny „Checkmate” to tylko jedne z wielu atrakcji tej płyty na które warto zwrócić uwagę. Jednak jak mam tutaj swoich faworytów, a są nimi rozpędzony, techniczny „Mortal Effect” czy też bardziej przebojowy „Downfall”.

Solidny thrash metal w stylu zespołu METALLICA tak można by podsumować debiutancki album WOSLOM, który obecnie pracuje nad nowym albumem. Komu nie przeszkadza wtórność i oklepane motywy, kto ceni sobie agresję i na dobrym poziomie thrash metalową jazdą opartą na agresji i dynamice ten będzie zadowolony z tego co gra ten zespół. Płyta godna uwagi.

P.s Podziękowania dla Vlada Nowajczyka za możliwość posłuchania tego albumu:D

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz