Postać Luigi „Sange”
Sangermano znana jest głównie z pełnienia funkcji wokalisty
w zespole heavy/power metalowym TARCHON FIST, jednak mało kto wie że
w 2010 roku założył on hard rockowy zespół o specyficznej
nazwie, a mianowicie SANGE: MAIN: MACHINE.
Szybko zebrany zespół
składający się z przyjaciół owego muzyka rozpoczął pracę
nad debiutanckim albumem czyli „Ready for the show”, który
ukazał się w roku 2011. Po tym wydawnictwie kapela ruszyła w trasę
koncertową i w tym czasie odchodzi z kapeli gitarzysta Lucio
Martelli, którego miejsce zajął Luca Capanni. Wraz z nowym
muzykiem przygotowywano się do kolejnego wydawnictwa, a mianowicie
„By Your Side”, który można potraktować jako swego
rodzaju mini album, który zawiera 7 kompozycji, na które
składają się 3 zremiksowane kawałki, które wcześniej
ukazały się na różnych komplikacjach, w tym cover KISS
„Creautures of The Night” , 3 nowe kawałki oraz jeden utwór
zaśpiewany po włosku. Jaki styl kapela preferuje, czym się
charakteryzuje, czy jest to płyta godna uwagi?
To co gra włoski
SANGE:MAIN: MACHINE można śmiało określić jako miks hard rocka i
heavy metalu i trzeba przyznać, że zespół potrafi zapaść
w pamięci, pomimo że nie grają niczego odkrywczego. Ich receptą
na przyciąganie fana i pozostawanie pozytywnego wrażenia to granie
melodyjnego hard rocka z elementami heavy metalu w oparciu o
melodyjne, proste motywy gitarowe, zapadające i atrakcyjne melodie,
które zapewniają rozrywkę, a wszystko połączone mocnym i
wyrazistym wokalem Luigiego, który śpiewać umie co zresztą
pokazał na płytach TARCHON FIST. Nie ma tutaj jakieś agresji z
jego strony, bardziej stawia na feeling i technikę, co jest tutaj
właściwym wyborem. Należy jednak pamiętać, że nie jest to
zespół jednej gwiazdy, bo przecież nie wiele gorzej wypada
sekcja rytmiczna, która przecież sprawia wrażenie mocnej i
dobrze zaaranżowanej bo nie ma jakiś wpadek czy też chaosu i
właściwie podobnie jest z partiami gitarowymi wygrywanymi przez
Gangemiego jak i Capanniego, którzy grają swoje i to na
poziomie. Nie ma może tutaj żadnych oryginalnych motywów,
nie ma również jakiś technicznych popisów gitarowych,
a mimo to uświadczymy tutaj proste, chwytliwe motywy, duża dawkę
melodii i zadziorność, która nadaje kompozycjom nieco
drapieżności.
„Be Your Side” pod
względem szaty graficznej nie zachwyca i z pewnością jest to jeden
z minusów tego wydawnictwa, ale im bardziej się zagłębi w
strukturę płyty, da się porwać kompozycjom, da się poczuć to
soczyste brzmienie, które znakomicie podkreśla melodyjny
charakter całości i dobrze radzących sobie muzyków, którzy
znają się na swojej robocie. Co mnie od razu przekonało do samego
zespołu jak i ich nowego mini albumu to fakt udanych kompozycji
utrzymanych w hard rockowej stylizacji. Zaczyna się od kawałka,
który promował ów mini album, a mianowicie „By
Your Side”, który jest melodyjny utworem, który
można rozpatrywać jako przebój, bo jest tutaj chwytliwy
motyw, atrakcyjne solówki i zapadający w głowie refren. To
wszystko zachęca do dalszego poznawania płyty, to odkrywania
kolejnych utworów. Zespół nie kryje swojej fascynacji
legendami hard rocka typu KISS i dowodem tego może być cover KISS w
postaci „Creatures of The Night”, który został
dobrze odegrany i nie ma tutaj jakiegoś zgrzytu. TARCHON FIST nie
krył swojego zamiłowania do chwytliwych melodii i tutaj w SAGNE:
MAIN: MACHINE też słychać tą słabość, ale to jest akurat plus
tego zespołu. Ta cecha wyraźnie wybrzmiewa z melodyjnego „Run
like Hell”, który jest kolejnym solidnym kawałkiem na
owym mini albumie. Nieco AC/DC słychać w nieco stonowanym „Born
To Be Bastard”, z kolei nieco DEF LEPPARD można wyłapać w
nieco lżejszym „Beer'n Roll”. Najwolniejszym i zarazem
najdłuższym utworem na płycie jest „Sea of Sadness”, w
którym można wychwycić progresywne elementy i całość
zamyka „Ill Sogno, il volo, la magia”.
Niczego odkrywczego nie
znajdziemy na tym mini albumie, ale to co gra ten zespół
powinno zadowolić fanów hard rocka z elementami heavy metalu,
gdzie jest dużo atrakcyjnych, chwytliwych melodii, zabawiających
refrenów, które zapewniają przednią rozrywkę. Mój
pierwszy kontakt z tym zespołem i z pewnością nie ostatni. Czekam
na nowy album, który ukaże się zapewne niebawem.
Ocena: 7/10
Płytę przesłuchałem dzięki uprzejmości :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz