środa, 24 kwietnia 2013

KING LEORIC - Lingua Regis (2013)

Po 8 latach powraca do życia KING LEORIC czyli niemiecka kapela heavy/power metalowa, która została założona w 1998 roku. Kapela ta działała w latach 2000 i to właśnie wtedy wydała dwa albumu, jednak potem słuch o nich zaginął. Teraz po 8 latach od ostatniego wydawnictwa zespół powraca z nowym albumem „Lingua Regis”.

Ta niemiecka kapela jakoś nie pasuje mi do tego wszystkiego co słyszałem w tym roku, a wszystko przez jej wydźwięk, brzmienie, kompozycje, styl, wykonanie, okładkę, wszystko. KING LEORIC, który nazwę za czerpał z gry „Diablo” poruszający się w klimatach wojny, bitew itp. nie brzmi jak inne tegoroczne kapele i słuchając ich nowego wydawnictwa można się długo zastanawiać, czy przypadkiem ta płyta nie jest z lat 80. Wpływy kapel po kroju IRON MAIDEN, BLACK SABBATH, JUDAS PRIEST, ACCEPT, HELLOWEEN czy DIO są słyszalne niemal od pierwszych dźwięków co jeszcze bardziej pozwala identyfikować ów owe wydawnictwo z tamtym okresem. Jednak na tym nie kończą się skojarzenia, bo samo brzmienie średniej klasy, takie surowe, takie bez tych wszystkich technologicznych trików, co również pasuje do tego co się słyszało w heavy metalu lat 80. Patrząc na prostą i nieco kiczowatą okładkę również można odnieś wrażenie, że mamy do czynienia z albumem z lat 80. Również styl zespołu pasuje do standardów lat 80, gdzie było dużo prostego, melodyjnego, solidnego grania bez zbędnego kombinowania. Specyficzny wokal Jensa, który nie ma ostrego, technicznego wokalu, a jedynie ryczy i skrzeczy niczym Udo, a czasami wkraczając w styl śpiewania przez Dio i choć jest on słabym ogniwem zespołu, to jednak również przybliża lata 80. Sekcja rytmiczna jest tutaj taka naturalna i momentami aż nasuwa się początek lat 80 i NWOBHM. Ta naturalność, dynamika urzekła mnie w tym albumie. Największą atrakcją jest duet gitarowy Pathschureck/ Kiehne który mimo wtórnego charakteru, mimo tego że gdzieś to wszystko się słyszało to jednak przyciąga uwagę za sprawą naturalności, szczerości, melodyjności i przebojowemu charakterowi. To wszystko sprawia, że ten album nie brzmi jak album z roku 2013, lecz z roku mieszczącym się w latach 80.

Jasne było sporo płyt, które nawiązały do lat 80, ale żadna nie była tak autentyczna, tak rzeczywista, tak idealnie nawiązująca do tamtych czasów i pod względem album się z pewnością wyróżnia. Wyśmienicie się tego słucha, choć brzmi to dość banalnie czy wieje amatorszczyzną. Już „Master Of The Kings” robi nie złe spustoszenie i każdy fan klasyków, heavy metalu lat 80, twórczości Dio czy zespołu ACCEPT będzie w szoku że można jeszcze tak grać. „Time Steals Your Days” to bardzo dynamiczny kawałek i tutaj już można wyłapać wczesny HELLOWEEN. Solówki, praca gitar, partie jakie słyszymy to prawdziwa uczta dla fanów takiego grania i trudno tego nie docenić. BLACK SABBATH połączony z epickim charakterem MANOWAR? Czemu nie? „Lingua Regis” to znakomity przykład, że można połączyć style tych dwóch zespołów i to z niezłym efektem. Riff „Awaiting Armageddon” jakoś skojarzył mi się z „Murder” HELLOWEEN co jest z pewnością plusem i tak jest to nieco ostrzejszy kawałek, ale również chwytliwy i przesiąknięty NWOBHM. Lekko, nieco hard rockowo jest w „Father Me” i jest to nieco słabszy kawałek, ale tutaj oznacza to wciąż dobry i solidny utwór. IRON MAIDEN daje o sobie znać w krótkim i zwartym „Let it Loose” czy klimatycznym „Straight Out of Hell”. Power metal i HELLOWEEN słychać w przebojowym „Forgive and Forget”. Jest i miejsce na true heavy metal w stylu MANOWAR i „Fianl Rhyme” w tej kategorii jest znakomity. „Last in Line” to nie cover DIO, ale to taki toporniejszy kawałek w stylu niemieckim. Całość zamyka epicki kawałek w postaci „Heavy Metal Sons” i nasuwa się nieco wcześniejszy MANOWAR, szkoda tylko że gitary tutaj nieco mało zadziornie brzmią.

Mimo niskich lotów brzmienia, mimo specyficznego wokalu, mimo pewnych niedociągnięć jest to kawał solidnego heavy/power metalowego grania, która znakomicie oddaje lata 80. KING LEORIC powrócił i to w dobrym stylu, bo „Lingua Regis” nie przynosi wstydu i się wyróżnia charakterem i wykonaniem na tle innych wydawnictw próbujących oddać klimat lat 80. Oczywiście polecam.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz