środa, 22 maja 2013

TIMO TOLKKIS AVALON - Land of The New Hope (2013)

Metalowe opery zawsze cieszą się wielkim zainteresowaniem i nic dziwnego skoro jest możliwość posłuchania znakomitych muzyków na jednej płycie. Tymi najbardziej znanymi są oczywiście Avantasia czy Ayreon. Niestety Avantasia przerodził się bardzie w rock operę co zresztą słychać na nowym albumie. Zaś Ayreon dawno nic nowego nie wydał, to też nic dziwnego że większość słuchaczy skupiła uwagę na nowy metalowy projekt Timo Tolkkiego znanego z Stratovarius czy Revolution Renaissance, który został okrzyknięty metalową operą z dużą liczbą gości z metalowego świata. Timo Tolkkki's Avalon bo, bo tak się nazywa nowy projekt Timo narodził się w 2012 roku i po upływie roku przyszedł czas na debiutancki album, który jest zatytułowany „ Land Of The new Hope”.

Nie trzeba właściwie większego zachęcania by sięgnąć po ten album bez zastanowienia. Wynika to przede wszystkim z faktu, że gitarzysta i kompozytor Timo Tolkki to ikona power metalu i osoba, który stworzyła jeden z ważniejszych zespołów tego gatunku, a mianowicie Stratovarius. Charakterystyczny styl tworzenia i grania został przeniesiony potem na późniejsze jego zespoły w tym Symfonia. Kto lubi jego twórczość polubi i ten nowy projekt, który jest bardziej metalowy niż nowy album Avantasia. Jest power metal, melodyjność i te cechy znane z wcześniejszych przejawów twórczości Timo. Troszkę słodkości też udało się przemycić w tym wszystkim. Ci zaś, którzy od dawna nie potrafią się przekonać do twórczości Timo ten projekt tego nie zmieni. Oczywiście Tolkki to osoba, która jest tutaj mózgiem operacji i to on nadaję charakter całości, to on jest odpowiedzialny za całość. Fani power metalu tak więc nie potrzebują większej zachęty, żeby sięgnąć po debiutancki album Timo Tolkkiego, zaś ci co mają wątpliwości, zawsze może pomóc lista gości. Ta jest tutaj po prostu wyborna i bardziej metalowa niż ta znana nam z ostatniego albumu Avantasia. Jest Rob Rock, Sharon Den Adel, Micheal Kiske, Tony Kakko, Russel Allen, czy Elize Ryd. Wśród instrumentalistów pojawiają się także Alex Holzwarth i Jens Johannson, których nie trzeba przedstawiać fanom melodyjnego grania. Wszystko pięknie, tylko szkoda że Timo Tolkki dał dość spore pole manewru wokalistce z Ameranthe, która wdziera nieco komercyjności. Mimo jednak tego minusu album się broni solidnością, w miarę równym materiałem i kilkoma przebojami. Największym atutem są goście i bardziej power metalowy wydźwięk niż na nowej Avantasia. Melodyjny otwieracz, z pewnymi orkiestralnymi ozdobnikami w postaci „Avalanche Anthem”, przebojowy „We wilf Find A Way” utrzymany w stylizacji Stratovarius czy Helloween. Oba utwory z gościnnym udziałem Roba Rocka. Takie same cechy wykazuje „The Magic Of the Night”, który jest kolejnym mocnym punktem na płycie. Do tego power metalowego kotła należy wrzucić też energiczny „To The Edge Of The Earth” który stylistycznie przypomina Avantasia z pierwszych dwóch albumów. Do grona najlepszych utworów na płycie można zaliczyć również epicki, monumentalny i rozbudowany „Land Of The New Hope” z gościnnym udziałem Michaela Kiske. Solidne też są bardziej metalowe kawałki jak „In the Name Of Rose” czy „A World Without Us” i szkoda, tylko że utwory z kobiecymi głosami wieją komercją i tandetą.

Może i Avantasia brzmi na nowym albumie dojrzale, może grają bardziej ambitnej, ale wolę proste, power metalowe granie, która zapada w pamięci, które miło się słucha, niż pokręcone melodie, które tylko efektownie się prezentują. Timo Tolkki może nie stworzył niczego oryginalnego, może nie stworzył album swojego życia, ale każdy fan melodyjnego grania, power metalu powinien się zapoznać z tym wydawnictwem, na pewno nie pożałuje.

Ocena: 7/10

22 komentarze:

  1. Wyżej oceniłeś "The Land Of A New Hope" niż "The Mystery Of Time" zarzucając tej drugiej nadmierną komercję i popowe wtręty. Sorry, ale to Timo Tolkki bardziej zasługuje na Eurowizję. Straszny plastik!!! 4.5/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, dla mnie ten album jest bardziej power metalowy, więcej kawałków zapada w pamięci. Tutaj też są popowe wtręty ale całościowo brzmi to lepiej. Avantasia to właściwie dla 3-4 utwory, a tutaj tych mocnych kompozycji jest więcej. Goście też ciekawsi :D Ale to kwestia gustu.

      Usuń
  2. Zgodzę się z Sangre: plastik i nuda. Oczywiście, lepszy to album od tegorocznej Avantasii, ale jak dla mnie tak samo wtórny, rozwlekły i wcale nie zapadający w pamięć. Jedyny utwór, który jako tako się broni to ten z Kai Hansenem (wciąż daje radę). Przy całym szacunku dla Timo Tolkkiego, ale Stratovarius przy jego nowym "dziele" zrealizował arcydzieło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kai Hansen? A nie Kiske?:D Nie wiem ale mi się tej płyty fajnie słuchało, jest melodyjnie, jest power metal i to dobry kierunek, lepszy niż rock na Avantasii. Czemu rozczulacie się nad tym wydawnictwem? A np nie zainteresujecie się petardą w postaci Asgard?:D

      Usuń
    2. A tak Michael Kiske, ja ich zawsze mylę ze sobą :) A do Asgardu się nie ustosunkuję bo mi nie po drodze z tą płytą ;)

      Usuń
  3. Każdemu co innego w duszy gra. Wracam do Alpha Tiger i ostatniego Queensryche "Frequency Unknown", które mimo obelg rzucanych przez haterów jest naprawdę najlepszą płytą Geoffa Tate od kilkunastu lat. Taka mała reklama...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, każdy co innemu w duszy gra i każdy ma swoje zdanie i upodobania. Alpha Tiger mocny album, ale na pewno nie wracam tak często jak Ty:D Ale widzisz tobie się coś podoba a niektórym już nie koniecznie i co z tego? Najważniejsze że sprawia ci przyjemność słuchanie tych płyt i czesto tak mam że ide pod prąd:D

      Usuń
    2. Queenssryche Geoofa Tate'a to dno i żenada z jednym dobrym numerem. Taka antyreklama. Czekam na prawdziwe Queensryche, już z La Torrem.

      Usuń
  4. Bez rewelacji a i tak trochę lepsze od wypalonego Sammeta... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie ja to tak czuje. Jedynie bym co zmienił w Avalon to ograniczył panią z Amaranthe i dał więcej Kiske :D

      Usuń
    2. Jasne,trochę za dużo tego babskiego wokalu.;)

      Usuń
  5. Szkoda, że już niemal nie odpisujesz na posty i że nigdy nie spotkamy się, bo bym ci wytłumaczył pojęcie power metalu. Z jednej strony pozytywnie zaskakujesz speedowymi płytami czy thrashykami (brakuje mi true metalu), z drugiej słuchasz takiej tandety.
    Wiem, że lubisz, ale czas dorosnąć...
    Pustka, sztampa i totalne granie dla nikogo wyzierają zarówno z Avantasii, tego Tolkkiego, Amaranthe i tego podobnych. Twój wizerunek jako recenzenta jest rozmyty, bo mało sprecyzowany. Tak jakby ktoś ci polecał prawdziwy metal na boku, a ty i tak słuchasz tych dziecinad i receznujesz obie stylistyki.
    Zastanów się Łukaszku i miej mi za złe tych słów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czasu brakuje nie ukrywam ;/ Tandeta? No cóż wychowałem się na power metalu i innym melodyjnym graniu, cenię też Timo więc sentyment jest. A płyta nie jest aż taka zła, ale to już kwestia gustu. Tia jakbym miał słuchać to co mnie interesuje, to w ramach współprac plus to co wszyscy polecają do by życia mi brakło. Nie mam czasu staroci ogarnąć ;/ Nie mam ci za złe tych słów. Tobie się może przejadło takie granie ale mi nie :D

      Usuń
  6. Ale wiesz jaka jest różnica między melodic metalem a power metalem, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Łukasz? A gdzie rozwój muzyczny? Szukanie nowych wyzwań gatunkowych? Skojarzeń? Spojrzeń? Dźwięków? Spróbuj czegoś innego, jest tyle świeżych i ciekawych rzeczy dookoła, choćby nawet w tak zwanym retro metalu. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia, wystarczy ze mam płytki z współpracy plus to co mnie interesuje i nie mam czasu na jakieś szperanie po nowościach. Rozwój? Był. szukałem po metalcorach i innych gatunkach i szybko mi to przeszło. Nie mam czasu naprawdę, a jak mam to mam ochotę posłuchać to co mnie interesuje. Tak Lupus ty też nie tykasz wszystkiego :D Zaś Ty Liege Lord no cóż jesteś starszy ode mnie, więc może jak będę w twoim wieku to może mi się znudzi słuchanie takich rzeczy. Wszystko się fajnie pisze, ale każdego co innego interesuje i po co na siłę się pakować w coś co mnie nie interesuje, co mnie nie przyciąga, o czym pojęcia nie mam?

      Usuń
    2. Wszystkiego owszem nie tykam, ale się nie zamykam. Poszukuję, porównuję, analizuję. Na tym polega nie tylko rola świadomego słuchacza, ale także świadomego recenzenta, blogera i dziennikarza. :)

      Usuń
  8. No właśnie, Orchid - płyta miesiąca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak, dobrze kolega prawi :) Polecam też debiut Szwedów z zespołu Oblivious.

      Usuń
    2. No wam się podoba Orchid, a mnie takie granie nie jara. Black Sabbath, stoner to nie dla mnie.

      Usuń
  9. Mi się nie podoba, za dużo śpiewania przez płeć piękną ;/ nowa Avantasia dużo lepsza mimo że momentami łagodniejsza :)

    OdpowiedzUsuń