piątek, 29 listopada 2013

BENEDICTUM - Obey (2013)

Kiedy w 2005 roku powstał zespół Benedictum, wiele upatrywało w tym zespole nadzieję dla amerykańskiej sceny heavy metalowej. Oczywiście kapela pokazała się z dobrej strony nagrywając solidny debiut i pozostałe albumy. Charyzmatyczna wokalistka Veronica Freeman napędza tą formację od początku i jej wokal to jedna z głównych zalet tego zespołu. Jeśli o mnie chodzi nigdy nie było mi po drodze z twórczością Benedictum i dwa poprzednie albumy nie zapadły mi w pamięci. Czy z nowy krążkiem zatytułowanym „Obey” jest inaczej? Oto jest pytanie.

Stylistycznie Benedictum nic się nie zmienił na nowym krążku, bowiem dalej jest to heavy metal, z pewnymi patentami z kręgu muzyki progresywnej czy też power metalowej. Od strony technicznej „Obey” też brzmi jak wcześniejsze albumy i to amerykańskie brzmienie jest tutaj mocną stroną. Czym się różni „Obey” to z pewnością składem zespołu, który zarejestrował owy album. Nowa sekcja rytmiczna jest słyszalna i wypada bardzo dobrze, co potwierdzają takie dynamiczne kawałki jak „Obey” czy „Fractured”. Choć gitarzysta Pete Walls stara się dwoić i troić na płycie, to jednak jego zagrywki nie robią większego wrażenia. Średnia krajowa została utrzymana, z tym że motywy są jakieś takie oklepane i niezbyt zapadające w pamięci. Kto błyszczy w Benedictumt o Veronica, która brzmi jak Leather Leone i dobrym przykładem jej talentu jest taki mocniejszy „Scream”. Wokalistka śpiewa agresywnie, z mocą i pewnością siebie, co nadaje płycie odpowiedniego heavy metalowego charakteru. Szkoda tylko, że kompozycje są niskich lotów i nie robią większego wrażenia. „Evil That We Do” jest nawet solidny, ale szybko przemija i nie zapada w pamięci. Toporny riff i nijaki refren sukcesu nie odnoszą w tej kompozycji. Ballada „Cry” może i ma spokojny klimat, ale nie wzrusza. I tak trzeba się przemęczyć do znakomitego „Apex Nation”, który wg mnie jest najlepszym utworem na płycie. Nie dało się więcej takich petard nagrać? Ja się pytam dlaczego? To pytanie musiałbym zadać zespołowi.

Upłynęły dwa lata od poprzedniego wydawnictwa i mamy w tym roku „Obey” i uważam, że zespół zmarnował ten okres i nie nagrał nic nadzwyczajnego. Ot co średnich lotów album, który co najwyżej można zaliczyć do solidnych. Może i moc gdzieś w tym wszystkim jest, jednak cała reszta odstaje. Utwory, które przelatują i melodie, które nie zapadają w pamięci to największy mankament tej płyty. Może czas, żeby pani Veronica zmieniła zespół i nie marnowała się w Benedictum?

Ocena: 5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz