sobota, 30 listopada 2013

CRYSTAL BALL - Dawnbreaker (2013)

Szwajcarski Crystal Ball powraca i to na dobre. Ta formacja, która powstała w 1998 roku przerywa milczenie, które trwało 6 lat i wraca z nowym albumem zatytułowanym „Dawnbreaker”. Z starego składu pozostało tylko dwóch muzyków, a mianowicie gitarzysta Scott Leach i perkusista Marcel Sardella. Minęło 6 lat i zaszło trochę zmian w zespole, ale muzyka nie uległa zmianie i w dalszym to jest mieszanka muzyki hard rockowej i melodyjnego metalu, czyli to czego oczekiwano od Crystal Ball.

Za speca od twórczości Crystal Ball się nie uważam, ale nowy album tej formacji wypada całkiem dobrze na tle innych płyt. Owe wydawnictwo jest skierowane przede wszystkim do tych wszystkich, którzy lubią zadziorne hard rockowe grania przesiąknięte wpływami Krokus, Pink Cream 69 czy też Axxis. W tego typu muzyce istotne jest zachowanie przebojowego charakteru i zadziorności. Crystal Ball ta sztuka wychodzi i nie można narzekać na brak chwytliwych kawałków. Singlowy „Anyone can Be hero” czy „Back For Good” to znakomite przykłady tego zjawiska. Nic dziwnego, że są to również jedne z najlepszych utworów na płycie. Gitarzyści Flury i Leach starają się urozmaicić swoją grę, to też materiał jest urozmaicony. Zdarzają się tutaj cięższe utwory, w których słychać heavy metalową naturę i dobrze to odzwierciedla „Break Of dawn” czy „The brothers Were Wright”. Do udanych utworów śmiało można też zaliczyć chwytliwy „Skin To skin” czy szybszy „Power Pack”. Najmocniejszym punktem nowego Crystal Ball jest nie kto inny jak wokalista Steven Mageney. Trzeba przyznać, że nowy nabytek szwajcarskiej formacji spisuje się znakomicie i co może się w nim podobać to charyzma i zadziorność. Prawdziwy z niego hard rockowy wokalista. O wszystko zadbano, nawet o brzmienie i okładkę, co pozwala pozytywnie ocenić owy album.

Uwaga Crystal Ball powrócił i zamierza zostać na dłużej, grając mocnego hard rocka z elementami heavy metalu. Ja nie mam nic przeciwko, żeby nagrali jeszcze kilka takich solidnych albumów jak „Dawnbreaker”. Nic nadzwyczajnego, ale miło się to słucha w zaciszu domowym czy w samochodzie.


Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz