wtorek, 19 listopada 2013

KING KOBRA - II (2013)

Kobra to niebezpieczne zwierze, które potrafi zaatakować znienacka i zabić dzięki swojemu jadowi. Nazwa idealna dla kapeli, która stawia na chwytliwość i zaraźliwe melodie. King Kobra to kapela, która spełnia te kryteria. Gra muzykę w której jest trochę rocka, trochę Aor, trochę bluesa i rock;n rolla i każdy kto lubi Motorhead, Def Leppard czy Deep Purple ten powinien posłuchać nowego krążka amerykańskiej formacji King Kobra zatytułowanego „II”.

Kapela działa nie od dziś, a ich początki sięgają lat 80. Nagrali trzy albumy i potem w 1988 się rozpadli, ale udało im się powrócić w 2010. Zespół mimo lat dalej jest wierny tej samej stylistyce, tym samym patentom i wciąż jest to muzyka warta posłuchania. Urok muzyki tej kapeli wynika przede wszystkim z ciepłego i rockowego wokalu Shortiniego, który brzmi nieco jak David Coverdale czy Joe Cocker. Tak właśnie powinien brzmieć rasowy rockowy wokalista, który nadaje utworom lekkości i bluesowego feelingu. Dowodem jego zdolności niech będzie rozbudowany Deep River” który wciąga swoim bluesowym klimatem. Brzmienie jest tutaj dopieszczone i soczyste, dzięki czemu całość brzmi mocarnie. Może kapela nie gra niczego odkrywczego, ale właśnie brakuje w tym roku takich dźwięków. Miło usłyszeć ducha Motorhead w rock'n rollowym Hell on Wheels, bluesowego ducha w „Have Good Time czy emocje w balladzie Take Me Back . Moim faworytem jest tutaj bez wątpienia szybki Running Wild” i to nie tylko ze względu na tytuł, ale na melodie i dynamikę. Klimaty starego Deep Purple słychać w takim rytmicznym Got it Comin” tak więc zespół zapewnił nam urozmaicony materiał.

Wyrazisty wokal Shortinego, zgrany duet gitarzystów, który stawia na klimat i pomysłowość, miła dla oka okładka, a wewnątrz materiał który miło się słucha. Takiego właśnie albumu brakowało w gatunku hard rock. Coś dla fanów lat 80 i starych dźwięków. Rzecz godna obadania.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz