Czy jest jeszcze jakaś
nadzieja dla brazylijskiego Almah,który zatracił gdzieś
ostatnio swojego ducha kapeli grającej progresywny power metal
zakorzeniony w twórczości Angra? Czy po takim słabym albumie
jak „Motion” z 2011 roku można się podnieść? Na te jakże
nurtujące pytania szukałem odpowiedzi na nowym albumie grupie
zatytułowanym „Unfold” .
Niestety ale nie mam
dobrych wieści zwłaszcza dla tych co nie pałali miłością do
albumu „Motion”. Kapela prowadzona przez byłego wokalistę
Angry, a mianowicie Edu Faluschiego zasmakowała nieco nowoczesnego
metalu, w który nie brakuje komercji i eksperymentowania.
Najwidoczniej tak im się takie granie spodobało, że postanowili
iść dalej w tym kierunku na swoim nowym albumie. Mało w tym power
metalu, mało w tym tego pazura z pierwszej płyty, czy przemyślanych
melodii. Dużo nie trafionych pomysłów, dużo kombinowania i
nieciekawych rozwiązań, przez co płyta nie jest łatwo w odbiorze.
Choć Edu spisuje się wokalnie, to jednak nie jest w stanie
odciągnąć uwagi od instrumentalnej warstwy albumu, która po
prostu jest bez wyrazu i bez pomysłu. Jak ktoś lubi rockowe granie,
to może mu się spodobać dość przyjemny „Wings Of
Revolution” czy „I Do”. Progresywny metal
słychać w dość dobrym kolosie zatytułowanym „Treasure of
The Gods” Ja się pytam gdzie jest ten power metal?
Niestety jeden utwór wpisuje się w kanon tego gatunku i jest
to melodyjny „Believer”. Nie jest to arcydzieło,
ale takiego grania oczekiwanego od tego zespołu aniżeli nijakiej
nowoczesnej papki jaką serwują już w otwierającym „In my
Sleep”. Resztę utworów należy przemilczeć.
„Unfold” to
potwierdzenie, że Almah zerwał z swoimi korzeniami. Nie gra już
melodyjnego i chwytliwego progresywnego power metalu, zamiast tego
woli komercyjny nowoczesny metal, który nie jest już tak miły
dla ucha. W skrócie płyta nie godna uwagi i już chyba nic
nie odwróci losów Almah, a szkoda bo taki dobry start
mieli.
Ocena: 2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz