niedziela, 28 kwietnia 2013

WIZZ WIZZARD - Tears Of The Moon (2013)

Wszyscy znamy White Wizzard czyli kapelę grającą heavy metal w stylu lat 80 i ta kapela odniosła spory sukces jakby nie patrzeć. Warto jednak wspomnieć o tym, że w Belgii powstał zespół o podobnej nazwie, a mianowicie Założony w 2008 roku Wizz Wizzard to kapela złożona z doświadczonych muzyków sceny metalowej, którzy od lat grają muzykę z pogranicza heavy metalu/ hard rocka i w tym roku kapela wydała swój debiutancki album „Tears From The Moon”, który każdy fan tradycyjnego grania, lat 80 i takich kapel jak Iron Maiden, Judas Priest, czy Saxon powinien posłuchać.

Belgijska formacja jakby zapatrzona w inne kapele spod skrzydła wytwórni płytowej Mausoleum omija wszelkiego rodzaju kombinowania, eksperymenty z nowymi patentami, stawiając na proste chwytliwe melodie, niezbyt wyszukane riffy, motywy, na energiczne, żywiołowe solówki, na przebojowość i nie udają wcale, że czerpią garściami z starych kapel jak choćby Iron Maiden, Warlock, Saxon. Choć Wizz Wizzard brzmi jak wiele zespołów, choć niczym się nie wyróżnia, to jednak potrafi zainteresować słuchacza, potrafi go zauroczyć, a wszystko właściwie dzięki samym kompozycjom i muzykom, którzy mimo faktu, że nie są geniuszami ani specami od technicznego grania, jednak znają się na solidności i atrakcyjnym graniu. Duża rolę odegrała tutaj praca duetu Smb/ Sluize, który stawia na prostotę i melodyjność, a te dają o sobie znać niemal przez cały album. To nie mało wyrazista sekcja rytmiczna, to nie mało wyrazisty, specyficzny wokal Wizza są tu atrakcją i motorem napędowym, ale właśnie gra gitarzystów. Zespół właściwie radzi sobie z bardziej rozbudowanymi kompozycjami jak „Six Feet Under”, z wolniejszymi mrocznymi utworami typu „Hidden Paradise” czy rytmicznym graniem z elementami NWOBHM tak jak w „Vampires In The Valley” gdzie słychać wpływy Saxon. Najlepszymi utworami na płycie są bez wątpienia „Tears Of The moon” z wpływami Iron Maiden oraz energiczny „Insanity” gdzie sekcja nawiązuje do Black Sabbath. Zespół kipi energią i czerpie radość z grania, a najlepiej to uchwycono w koncertowych kawałkach „ Motorhead” i „Crazy Wizzard”. Nie usłyszycie tutaj wypełniaczy.

„Tears Of the Moom” to debiut godny uwagi fanów heavy metalu lat 80, słuchaczy którzy cenią sobie proste, melodyjne granie, bez większego kombinowania, a nutka hard rockowego feelingu sprawia, że album brzmi jeszcze lepiej i atrakcyjniej.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz