sobota, 27 kwietnia 2013

SACRED GATE - Tides Of War (2013)

Rok temu na rynku muzycznym debiutował kolejny niemiecki zespół grający heavy/power metal z wyraźnymi wpływami wpływami Iron Maiden, Manowar, brzmiący jednocześnie niczym Ravenge czy Dragonsclaw. Tym zespołem był Sacred Gate, który został założony w 1999 r i trzeba przyznać, że debiut był bardzo dobrym albumem ukazującym świetne połączenie ciężaru, ostrych gitar, z chwytliwymi melodiami i przebojowością, z wpływami heavy metalu lat 80. Teraz czas przyszedł na nowy album w postaci „Tides of War”, który jest kontynuacją stylu, aczkolwiek są pewne zmiany.

W przeciwieństwie do poprzedniego wydawnictwa „Tides Of War” jest koncept albumem opowiadającym o bitwie pod Termopilami, gdzie 300 spartan walczyło o wolność w starciu z persami. Do wyboru tematyki z pewnością przyczynili się dwaj muzycy, a mianowicie Jim Over i Nicko Nikoladis, którzy mają greckie korzenie. Kolejną różnicą jest fakt, że pojawia się tutaj nowy gitarzysta, a mianowicie Bjorn Walde, który zapewnia pewien powiew świeżości. Najważniejszą zmianą jest dotycząca stylu, bowiem zespół postanowił odejść od wyraźnych zalotów pod Iron Maiden, próbując wykreować własny styl, który można określić jako bardziej naturalny, bardziej epicki, jednocześnie dalej melodyjny, dynamiczny, agresywny, z rozpędzoną sekcją rytmiczną i szorstkim, mocnym wokalem Jima Overa, który ma głos idealny do takiego grania i po trafi śpiewać podniośle, a także bojowo, zadziornie, agresywnie. Jest urozmaicenie albumie, tak więc można zapomnieć o nudzie. Jest klimatyczne intro, które pokazuje epicki charakter albumu i The Coming Storm trzyma w napięciu.”The Immortal One” nasuwa skojarzenia z Manowar, czy też Iron Maiden zwłaszcza w kwestii sekcji rytmicznej, z kolei riff, praca gitar, zadziorność i melodyjność nasuwa mi inny znany niemiecki zespół, a mianowicie Chinchilla i nawet wokalnie mam podobne skojarzenia. Ciężki, bojowy, true heavy metal to coś co dominuje na tym albumie i Tide Of War” , klimatyczny „Path Of Glory” czy rozbudowany, epicki, trwający ponad 12 minut „The Battle Of Thermopylae” gdzie krzyżuje się Manowar i Iron Maiden świetnie to obrazują. Jednak nie zabrakło też tak jak na poprzednim albumie patentów power metalowych i te słychać w melodyjnym „Defenders (Valour Is in Our Blood)” czy rozpędzonym „ Gates Of Fire”. Pewnym urozmaiceniem jest epicki, klimatyczna ballada w postaci „Never To Return” i instrumentalny „The Final March” , który ukazuje jak gitarzyści sobie dobrze radzą z melodiami, riffami, z przebojowością.

Mocne brzmienie, które podkreśla epickość i umiejętności muzyków, ciekawa historia, epicki charakter, masa przebojów i chwytliwych melodią czynią ten album bardzo dobrym i godnym uwagi każdego fana Manowar, Iron Maiden, oraz melodyjnego grania. Nowy album potwierdza, że na niemieckiej ziemi wyrósł kolejny ciekawy heavy/power metalowy zespół.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz