czwartek, 4 kwietnia 2013

IRON KINGDOM - The Curse of Voodoo Queen (2011)

Nie macie dość już tych wszystkich zespołów klonów, które zapatrzone są w swoich idoli typu IRON MAIDEN, JUDAS PRIEST czy SCORPIONS? Jesteście odporni na młode kapele, które w dużej mierze wolą grać wtórny, tradycyjny heavy metal zakorzeniony w latach 80? Nie przeszkadza wam wykorzystanie już oklepanych motywów? Cenicie sobie dobre melodie, dobre wykonanie i chwytliwe kompozycje? Jeżeli tak to debiutancki album kanadyjskiego zespołu IRON KINGDOM, który jest zatytułowany „Curse of the Voodoo Queen” jest dla was.

Ten kanadyjski zespół dość krótko pracował nad swoim debiutanckim albumem zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że kapela powstała w tym samym roku tj. 2011 roku. Mogłoby się wydawać, że młody wiek muzyków, nie wielkie doświadczenie oraz krótki czas pracy nad albumem da w efekcie słaby, mizerny, bez energii i wyrazu album z wtórną muzyką. Rzeczywistość jest zupełnie inna i można śmiało rzec, że młoda kapela zrealizowała w pełni swój cel, a tym celem było grać tradycyjny heavy metal, oddając hołd swoim idolom z lat dziecięcych typu IRON MAIDEN czy JUDAS PRIEST. IRON KINGDOM postanowił stworzyć styl na wzór tamtych kapel, tych zespołów lat 80 i ta sztuka się udała. Na ten aspekt złożyło się wiele czynników tych mniejszej wagi jak kiczowata okładka, nieco przybrudzone, bez jakiś fajerwerków brzmienie, czy te większej wagi jak choćby umiejętności muzyków czy sam materiał.

Warto zaznaczyć, że muzycy nie są super uzdolnienie, jednak dają z siebie naprawdę sto procent, starają się wypaść jak najlepiej i znają się na swojej robocie. Nie ma tutaj może wokalisty o niezwykłych zdolnościach technicznych, ale jest za to Chris Osterman ze swoją specyficzną manierą, ciekawym stylem śpiewania, może nieco nie okiełznany, ale świetnie oddający klimat lat 80. Nie ma może tutaj duetu gitarowego, który wygrywa technicznie solówki, bardziej wyszukane melodie i bardziej złożone motywy, ale jest duet Kroecher/Osterman, który stawia na prostotę, na melodyjność, na stylizację na miarę IRON MAIDEN, czy JUDAS PRIEST co słychać zresztą po tym jak są skomponowane utwory, jakie mają aranżację. Nie ma może tutaj ostrej i mocarnej sekcji rytmicznej, ale jest sekcja, która jest na miarę tej z wczesnego IRON MAIDEN, co też nie jednego fana tradycyjnego heavy metalu czy NWOBHM ucieszy. Muzycy choć nie powalają techniką, to jednak zapadają w pamięci za sprawą zaangażowania, za sprawą solidności i dopracowania, czy też radosnym podejściem do całego tego grania.

Nic nie zapowiadało udanego i solidnego materiału, który przeniesie nas do lat 80, do wczesnego okresu twórczości IRON MAIDEN i nic nie zapowiadają, że całość będzie bardzo chwytliwa, przebojowa. Instrumentalne otwarcie w postaci „The Ritual” od pierwszych dźwięków nasuwa oczywiście dwie pierwsze płyty IRON MAIDEN. Ten sam klimat, podobnie zagrana sekcja rytmiczna i podobna melodyjność. „Voodoo Queen” jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że kapela jest bardzo zapatrzona w IRON MAIDEN. Choć jest to wtórne do bólu i takie oklepane, to jednak miłe w odsłuchu i szkoda, że żelazna dziewica już tak nie gra. Chwalenie heavy metalu ma tutaj miejsce, co słychać w nieco rozbudowanym i bardziej stonowanym „Legions Of Metal”. Nie mogło zabraknąć tutaj również krótkich, zwartych, dynamicznych utworów jak „Uleash the Kraken” będący również instrumentalnym utworem i w podobnym stylu jest jeszcze tutaj „Fired Up”. Bardziej epicki, bardziej mroczniejszy jest tutaj „The Heretic” czy rytmiczny „Nightrider”. Podobnie jak IRON MAIDEN zespół skonstruował tutaj prawdziwego kolosa trwającego koło 13 minut i „Montezuma”, który zawiera wszystko co składa się na styl IRON MAIDEN i znajdziemy tutaj wszystko od wolnych temp, po szybsze, spory rozrzut melodii i całościowy jest to znakomity kawałek.


Kto lubi stare IRON MAIDEN, kto lubi solidny heavy metal przesiąknięty latami 80, kto bardziej przywiązuje uwagę do samych melodii, a mniejszą do świeżości i oryginalności, ten polubi debiutancki album IRON KINGDOM. Pozycja obowiązkowa dla maniaków heavy metalu lat 80 i IRON MAIDEN.

Ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Kolega się nie pomylił co do drugiego z gitarzystów? Napisano we wkładce Jordan Wright.

    OdpowiedzUsuń