sobota, 20 kwietnia 2013

THE BLACK RAIN - Night Tales (2012)

Młodzieżowy hard rock ukształtowany w oparciu o zadziorne partie gitarowe, proste i atrakcyjne, mocną i pędzącą do przodu sekcją rytmiczną i wyrazistym wokalem, z wpływami wielu kapel w tym DEF LEPPARD brzmi zachęcająco czyż nie? Zwłaszcza jeżeli mowa o kapeli z Włoch, o kapeli która jest żądna sukcesu i THE BLACK RAIN z pewnością taką jest.

Jest dobry powód, żeby rozgłaszać całemu światu o tym zespole całemu światu, a jest nim fakt, że w 2012 roku kapela wydała swój debiutancki album „Night tales”. Co o hard rocku może wiedzieć kapela założona w 2002 roku, a skompletowała skład w 2010? Czy taka młoda kapela może nagrać energiczny hard rock, gdzie wybrzmiewa radość z grania, dobre przygotowanie muzyków, ciekawe pomysły i aranżacje i melodyjny charakter zespołu? Kiedy przesłuchacie debiut „Night tales” to zrozumiecie, że nie trzeba mieć duży staż, żeby nagrać dobry album hard rockowy z przebojami godnymi uwagi nawet najbardziej wymagającego fana. Choć niczego nowego nie prezentuje ta kapela, nie próbuje dokonać jakiś rewolucji, eksperymentować to jednak zna się na rzeczy i patrząc na cały rynek włoski śmiało można stwierdzić, że jest to póki co jedna z tych najbardziej obiecujących kapel rockowych pomijając THE UNRIPES czy EASY TIGGER, które mi się nasuwają w danej chwili. Może skromna okładka działa odstraszająco, może brzmienie jest średnie, ale kompozycje tutaj same się bronią i nie potrzebują, żadnego wsparcia.

Czego można się spodziewać? Nieco bluesa, z wpływami DEEP PURPLE w „Lake Trip”, melodyjny, promujący album „Won't Let Go”, który ukazuje nieco bardziej komercyjny charakter zespołu, a także fakt, że mocną stroną całości to co wygrywa gitarzysta Eugenio Bonifazi zaś słabszym jest wokalista Mirko Greco, który ma lekki i taki ciepły, może nawet bardziej popowy głos, ale cóż, ostatecznie można przymknąć na to oko i dać się porwać rockowej muzyce, która zapewni przednią rozrywkę. Nieco szybciej, bardziej radośnie jest w „Plastic Love” i nie brakuje urozmaicenia bo jest i ballada w postaci „Sugar In Poison”, czy bardziej heavy metalowe granie jak to w „Hot For A Night” czy lekko i przyjemnie, z finezją i polotem jak to w „Coming home” z wpływami DEEP PURPLE.

Night Tales” to znakomity dowód że mimo braku doświadczenia, mimo braku renomy, wypracowanej marki, mimo wtórnego charakteru można nagrać rockowy album, który porwie prostotą, melodiami i solidnym wykonaniem. Znów wygrało tworzenie z duszą, a nie mechaniczne dla zysku finansowego.

Ocena: 6.5/10



 Płytę przesłuchałem dzięki uprzejmości :


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz