poniedziałek, 30 marca 2015

WHERE EVIL FOLLOWS - Portable Darkness (2015)

Where Evil Follows to nowy projekt muzyczny Tobiego Kanppa. Człowieka, który kocha muzykę, kocha grać, śpiewać i tworzyć. Nie nienawidzi nudy i stagnacji, to też udzielał się i dalej udziela się w różnych zespołach i muzycznych projektach. Najbardziej go znamy oczywiście z kariery solowej, Onward czy Waxen. Właśnie najciekawszym okresem tego muzyka był Onward. To była kapela, która tworzyła znakomity amerykański power metal. Tak więc nie obyło się bez ostrych riffów, mocnego, surowego brzmienia i nawiązywanie do klasyków gatunku. Niestety śmierć Micheala Granta sprawiła, że Onward przestał istnieć. Toby nie załamał rąk, tylko szybko powołał do życia właśnie Where Evil Follows, w którym może dalej grać speed/power metal. Do współpracy zaprosił basistę i wokalistę Deana Sternberga, którego powinniśmy znać z występów w Into Eternity czy Ashes of ares. Choć jest on bardzo utalentowanym wokalistą i potrafi śpiewać z pazurem to jednak można odnieść wrażenie, że w tym zespole rządzi Toby. To właśnie jego energiczne solówki, ostre riffy, shredowe popisy sprawiają że właściwie słuchacza skupia się tylko na nich. Wokal schodzi od samego początku na drugi plan.

Tak więc co można powiedzieć o debiutanckim albumie zatytułowanym „Portable Darkness”? Przede wszystkim jest to jeden z tych albumów, który przypadnie do gustu fanom Impelliterri, Maxxewela Carlisle, Iron Mask czy Yngwielego Malmsteena. Gitara tutaj odgrywają kluczową rolę i nie da się tutaj tego ukryć. Technika i niezwykłe umiejętności Tobbiego to główna atrakcja, ale zarazem pewne przekleństwo tego albumu. Wszystko momentami może zlać się w zlepek popisów gitarzysty, aniżeli album pełen urozmaicenia. Na szczęście materiał jest na tyle przemyślane i dopracowany że nie grozi nam nuda i zasypianie przy muzyce Where Evil follows. Materiał jest w dodatku krótki i zwarty. Zaczyna się od „Reborn” i to jest rasowy otwieracz o melodyjnym charakterze. Spełnia swoje zadanie i robi smaka na resztę materiału. Nutka speed/thrash metalu jest podstawą złowieszczego „They came for Us” i miło że Tobby stawia na klimat lat 80. Więcej klasycznego heavy metalu słychać w „Symbiotic” i to jest coś co powinno się spodobać fanom Gamma Ray czy Sinbreed. To, że Dean jest uzdolniony wokalistą i właściwą osobą na właściwym miejscu potwierdza „Liffting Veil”. Sporo tutaj popisów gitarowych i bardziej wyszukanych solówek, które mają nas zauroczyć techniką i finezją. Właśnie tak jest w przypadku „Oppresive Grey”. Nie płycie nie brakuje przebojów i jednym z nich jest bez wątpienia „Portable Darkness”. Bez wątpienia wisienką na owym torcie jest cover Black Sabbath. „Disturbing the Priest” to nie jest łatwy kawałek do zagrania i trzeba przyznać, że Where Evil Follows poradził sobie znakomicie z tym klasykiem. Brzmi to świeżo i mrocznie. Brawo dla panów za takie odegrany cover.

Tobby Knapp żyje i ma się dobrze, co potwierdza znakomitym debiutanckim albumem sygnowanym nazwą Where Evil Follows. Jest to płyta pełna energii i ciekawych partii gitarowych, płyta zagraną z pasją i polotem. Jedna z najlepszych w tym roku jeśli chodzi o gatunek speed/power metal. Gorąco polecam.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz