czwartek, 16 września 2021

RAVENOUS - Hubris (2021)

"Eat the fallen" z 2019r to był prawdziwy cios i jedna z najlepszych płyt jakie ukazały się właśnie w 2019r. Wtedy właśnie na rynku power metalowym zagościł kanadyjski Ravenous, który wniósł nową jakość do gatunku power metalu. Tamta płyta była magiczna i oddawała to co najlepsze w power metalu, a przy tym wnosiła świeżość. Oczywiście nie brakowało też odesłań do kultowych kapel. Ci którzy kochają Blind Guardian, Orden Ogan, czy Falconer na pewno powinni znać debiut Ravenous. Teraz w tym roku przyszedł czas na następcę i "Hubris" to tak naprawdę rozwinięcie pomysłów z debiutu.

Znów dostajemy płytę z górnej półki, który ma szansę namieszać w tegorocznych zestawieniach. To płyta, który ma swój charakter, ma kopa i potrafi zaskoczyć. Czy taka piękna okładka może zdobić jakiś słaby album? Brzmienie jest tutaj mocne i tylko podkreśla zadziorność wydawnictwa. Gitarzysta Jacob Wright wygrywa naprawdę ciekawe riffy i nie idzie na łatwiznę. Wszystko brzmi świeżo i współcześnie, a mimo to słychać sporo odesłań do klasyki. Oczywiście Ravenous nie byłby sobą gdyby nie świetne partie wokalne Voltaire. Wysokiej klasy wokalista i tego nie da się ukryć. Tym razem na płycie nie brakuje ciekawych gości, którzy czynią ten album jeszcze większym wydarzeniem.

Kiedy odpalamy płytę to atakuje nas od razu killer, czyli "Carnage in Carthage", który  imponuje dynamiką i rozmachem. Popisy gitarowe Jacoba potrafią wprawić w osłupienie. Klasa światowa. W takim "Astral Elixir" dostajemy niezwykle przebojowy refren i bardziej agresywny riff. Słucha się tego jednym tchem. Folkowe zacięcia i odesłania do Falconer dobitnie słychać w nastrojowym "Son of Storms". Band potrafi też stworzyć bardziej rozbudowane i złożone kompozycje, czego przykładem jest "Bridgeburner" i znów panowie czarują. Masa wciągających solówek i symfoniczny nastrój. Petarda! Taki energiczny "The Adler Queen" to czysty dynamit i znakomity przykład jak powinien brzmieć power metal. Nina z A sound of thunder brzmi tutaj fenomenalnie. Epickość i marszowe tempo to atuty "March of Hunger". No i jest oczywiście Matthias Bald, który swoim głosem czaruje w magicznym "Onwards & upwards". Całość wieńczy kolos w postaci "of beasts and faust". 10 minut tu szybko zlatuje i pokazuje jaki potencjał drzemie w tej kapeli. Szczęka opada i chciałoby się jeszcze więcej, a to już niestety koniec płyty.

Ravenous wyrósł na prawdziwą gwiazdę i dobrze, że młode kapele potrafią jeszcze wnieść taki powiew świeżości do power metalu. "Hubris" to dojrzała płyta, która w sobie to wszystko co jest niezbędne by siać zniszczenie. Jedna z ważniejszych płyt power metalowych roku 2021. Czekam na więcej magicznej muzyki od Ravenous.

Ocena: 9.5/10
 

1 komentarz:

  1. Power metalowa płyta roku bez jednego nawet komentarza ? Łatwo przegapić takie perełki, gdy w momencie wydania nawet tak pochlebnej recenzji brak jakichkolwiek nagrań w necie, bo jak inaczej to tłumaczyć ?

    OdpowiedzUsuń